#1fu02

Jako dziecko w wieku przedszkolnym, 12 lat temu, zastanawiałem się, na jakie teksty mogę sobie pozwolić względem moich rodziców. Nie odważyłbym się na „Daj mi spokój”, więc zgodnie z umysłem malucha pomyślałem, że muszę to trochę umilić. Ot, tak na początek. Ostateczna wersja, jaką wymyśliłem, to „Proszę dać mi spokój”.

Rozmyślałem nad tym siedząc na tronie i w końcu postanowiłem działać. Zacząłem wołać na przemian: „Mamo!” i „Tato!”, ale najwyraźniej mnie nie słyszeli, bo nikt nie przychodził. Minęło dobre 10 minut, a ja zniecierpliwiony do granic wytrzymałości drę się na cały regulator, teraz już tylko: „Tato!”, gdyż przypomniałem sobie, że mama wyszła do sklepu. W końcu kiedy przyszedł tata i zapytał, czemu się tak drę, a ja zadowolony z siebie zadziornym głosem odparłem: „Proszę dać mi spokój!”. 

Tata się zirytował, myślałem, że przez mój tekst. Nie wpadłem na to, że to przez to, że najpierw wołałem go przez tyle czasu, a gdy przyszedł, to de facto kazałem mu spadać.
Dragomir Odpowiedz

Czyli jednak przez Twój tekst.

Dodaj anonimowe wyznanie