#2BTqZ

Kilka lat temu latem byłam z koleżankami na festynie. Zjadłam kilka lodów, wypiłam kubeł oranżady, no i zachciało mi się skorzystać z toalety, więc poszłam do pobliskiego toi-toja. Niestety, miałam ubraną bluzkę z długimi frędzlami, takimi do kolan...
Frędzle powchodziły mi w tyłek i uwaliły się od gówna.
Gdy wyszłam, moje koleżanki pokładały się ze śmiechu, ludzie z obrzydzeniem patrzyli na brązowe frędzle, które zostawiały śmierdzące ślady na moich nogach, a ja czerwona jak burak zasuwałam przez plac festynowy, żeby jak najszybciej dostać się do domu.
Największy wstyd w moim życiu.
Hypnosis Odpowiedz

Frędzle w brązie kobieta ta miała bo ubrać na festyn się nie umiała.

Waniliowabeza Odpowiedz

Było wziąć jakies nożyczki, i poobcinac frędzle :)

Ostrzenozeinozyczki

Niestety, nie było mnie akurat na tym festynie. Mam to do siebie, że kiedy jestem potrzebny, to nigdy mnie nie ma. Znaczy ja tego nie wiem, ale ludzie tak gadają.

Waniliowabeza

Tak Sokoli, właśnie dlatego :)

Alamaku Odpowiedz

Jeśli nie miałaś biegunki stulecia lub nie wycierałaś sobie rowa tymi frędzlami, to nie wierzę w historię :) ale i tak ściskam ciepło

Ciastozrabarbarem

Pewnie po prostu wpadły do toi toia🤷‍♀️

Dodaj anonimowe wyznanie