#2Iofs
Z biegiem lat było coraz gorzej, okres miewałam co trzy miesiące. Mimo to nie miałam problemów z zajściem w ciążę. Podczas badania USG w połowie ciąży okazało się, że mam sporego mięśniaka na macicy. Nie zagrażał dziecku, ale lekarz kazał to kontrolować. Dziecko urodziło się zdrowe, a ja po porodzie szybko doszłam do siebie. Gdy dostałam pierwszego okresu po takiej przerwie byłam przerażona, lało się ze mnie przez ponad tydzień i tak było już co miesiąc-dwa, ale na USG poza mięśniakiem lekarze nic nie widzieli. Z czasem przez to wszystko nabawiłam się anemii, a każdy okres to była droga przez mękę. Padałam ze zmęczenia, nie byłam w stanie zajmować się dzieckiem ani nic zrobić. Dostałam leki i miało być lepiej. Jestem aktywna zawodowo, więc jak tylko zbliżają się te dni, łykam leki przeciwbólowe i daję radę. Dzieckiem oczywiście też zajmuję się najlepiej jak mogę.
Wszystko byłoby OK, gdyby nie fakt, że mój mąż zaczyna wtedy ostentacyjnie sprzątać całe mieszkanie, mówiąc: „Idź się połóż, ja wysprzątam mieszkanie i zajmę się dzieckiem, a potem zarwę nockę i dokończę pracę” i ciężko wzdycha. Tłumaczę mu, że nic się nie stanie, jeśli posprzątamy razem jutro i podzielimy się obowiązkami, bo dziś nie dam rady. Ale jest nie, bo mieszkanie trzeba posprzątać dziś. Czasem zgodzi się na podział obowiązków, np. on posprząta łazienkę, a ja następnego dnia kuchnię, ale i tak później sprząta jedno i drugie i wyrzuca mi, że tylko on tu sprząta. Od czasu do czasu proszę go, żeby zabrał dziecko na spacer, bo ja nie wyjdę dzisiaj z nimi, bo źle się czuję. Odpowiedź zazwyczaj brzmi: „Dobrze, ja zrobię wszystko, a ty sobie leż” ze złością w głosie.
Mam tego dość. Chciałabym przestać umierać co miesiąc i mieć normalne życie.
Mąż lubi sobie ponarzekać bo tak się robi przecież w tym kraju, zamiast uśmiechnąć się i poczekać aż mu podziękujesz za wsparcie i wyrozumiałość sapie i czeka aż mu podziękujesz. Wszytko w tym kraju jest pojebane.
Tak bo w innych krajach nikt nie narzeka i wszyscy sa zadowoleni. Za dlugo mieszkam za granica zeby w to uwierzyc.
@Erick76
Pewnie, że narzekają ale Polacy są miszczami świata w zrzędzeniu. Nie mówię o wschodniej stronie, nie interere mnie Mordor.
A teraz hormony Ci nie pomagają na bolesne miesiączki?
Samodzielne wyjście męża na spacer z dzieckiem to taki wyczyn, że się musisz tłumaczyć, czemu nie idziesz?
Mięśniaki macicy mogą powodować bolesne miesiączki.
albo endometrioza
Mam mięśniaki, tabletki biorę od 14lat, inaczej miałam okresy tak obfite i bolesne że lądowałam pod kroplówkami, brałam żelazo na anemię. Mdlałam, rzygałam, zalewałam się... 🙊Biorę ciągiem tabsy, odstawiam przed badaniami dwa razy w roku. I żyję jak człowiek! Ale regularnie badania tarczycowe, wątrobowe itd... No cóż
ruda781 autorka ma duży mięśniak, tu może być potrzebna operacja. W bardzo zaawansowanej chorobie usuwa się macicę.
Wróżka, dlatego biorę tabletki, nie powiększają się jakoś bardzo te co mam, ale rozważam usunięcie macicy i zakończenie problemu. 🙊
Dziecko i mieszkanie to nie są tylko twoje obowiązki. Twój mąż nie robi łaski, że opiekuje się SWOIM dzieckiem i sprząta po sobie i po swoim dziecku w waszym mieszkaniu. Jesteś aktywna zawodowo, więc on ma obowiązek w 50% zająć się domem i dzieckiem, a nie tylko okazyjnie wyjść z nim na spacer, jak jesteś w wielkim bólu. Najwyższa pora, żeby przestać mówić, że "mężczyzna pomaga"! Jeśli oboje zarabiacie, to panicz też musi ruszyć dupsko i wykonywać swoje obowiązki.
Hej, czyli lekarze doradzali Ci terapie hormonalną w celu zmniejszenia dolegliwości miesiączkowych, a Ty odmawiasz terapii bo nie chcesz? Czyli podsumowując odmawiasz pojęcia leczenia, cierpisz co miesiąc, masz anemię, nie jesteś w stanie normalnie funkcjonować przez kilka dni w miesiącu i to wszystko na własne życzenie.
A winą za to obarczasz lekarzy i męża?
Branie hormonów to jak przykładanie gazy do rozciętej tętnicy - nic nie da. Maskuje jedynie problem. Organizm ma z czymś problem, objawia się on czy niedoborem hormonów czy ich zbyt dużym wzrostem, ale rozwiązanie na to to wyrównywanie sztucznie hormonów. I nie u dorosłej kobiety z usystematyzowanym organizmem, gdzie wiemy co nie działa i niestety nie da się naprawić. Oni to proponowali dziecku, nastolatce, u której potrafią być jeszcze ogromne wahania przy hormonach, aby dobrze orgazmu wyrósł. I branie tabletek może upośledzić organizm do końca życia, bo rozleniwia naturalną, zdrową produkcję poprzez dostarczanie w zamian sztucznych hormonów.
Dorosłe kobiety mają multum skutków ubocznych od tabletek, a co tu mówić dopiero o młodym rozwijającym się organiźmie. Lekarze powinni leczyć, a nie tłumić objawy.
Bardzo Ci współczuję tego bólu, zachowania faceta też. Niestety w Polsce jest naprawdę słabo z dzieleniem się obowiązkami domowymi lub opieką nad dzieckiem. Facet się raczej nie zmieni. Ale Ty możesz spróbować mocniejszych/skuteczniejszych tabletek przeciwbólowych. Hormony to naprawdę mało skuteczny wybór i do tego mnóstwo skutków ubocznych.
Osoba, którą bardzo dobrze znam miała niemal identyczny problem - bardzo obfite miesiączki, anemia i mięśniak. Okazało się że winne są hormony. Jak od kolejnego lekarza słyszała, że ma się zdrowo odżywiać i jeść pietruszkę, buraczki i inne produkty z dużą zawartością żelaza dostawała szału. (Mało kto tak o siebie dbał jak ona) W końcu trafiła do kliniki w której przyjmował ginekolog endokrynolog z dwoma doktoratami i wyregulował lekami poziom hormonów, a mięśniak zmalał i chyba się wchłonął w trakcie ciąży.
Zamiast się poddać, wciąż narzekać i wykańczać męża dodatkowymi obowiązkami weź sprawy w swoje ręce i rozwiąż problem.
Jedyny problem to kwestia finansów - najlepsi specjaliści, którzy szmat życia spędzili na nauce a kolejne lata na praktyce nie należą do najtańszych, ale chyba warto spróbować.