Wiecie, kiedy przeżyłam swój największy wstyd? Jak podczas przysięgi małżeńskiej dostałam takiego ataku czkawki, że jej wymowa zajęła mi kilka minut.
Potem ksiądz zażartował, że to przeznaczenie i znak, że miałam kilka minut więcej na zastanowienie się, czy na pewno chcę poślubić tego wariata. ;)
Cały kościół ludzi powstrzymujący się od śmiechu. Ten dzień zapamiętam do końca życia.
Dobrze że tylko czkawka. Pomysł jakby Cię rzadka dwójwczka złapała 😂
Śmieszki śmieszkami a ja w każdej stresowej sytuacji mam "rzadką imprezę". W sierpniu ślub - chyba zeżrę całe opakowanie stoperanu...
Ciekawe jak Ims poszło co nie?
Dobrze, że umiałas cokolwiek powiedzieć. Ja nie mogę, bo się dusze
Mojemu bratu podczas przysięgi zebrało się na srogie beknięcie. Może czkawka nie taka zła
Nie widzę powodu do wstydu ;)
Dobrze, że tylko czkawka, nie nic innego
Przynajmniej było ciekawie 😀 Tak na pewno zapamięta twój ślub
Fascynujące anonimowe
Jeśli poznaliście się przez anonimowe to widocznie ksiądz już o tym wie ( ͡° ͜ʖ ͡°)