#2wY8h
Kiedyś podczas codziennego wyjścia na plac zabaw postanowiłam z jakąś dziewczynką uciec na tę zakazaną część. Po prostu nie stawiłyśmy się zbiórkę i reszta dzieciaków z grupy wróciła na obiad, a my natomiast wreszcie mogłyśmy się wyszaleć na Świętym Graalu maluchów. Po jakiejś godzinie stwierdziłyśmy, że czas wracać, że opiekunki pewnie nas szukają. Wróciłyśmy do przedszkola jak gdyby nigdy nic. Nikt nie zauważył naszej nieobecności, nikt nie zdziwił się, że dwie 4-5 latki nagle dołączyły do zabawy.
Oczywiście po powrocie do domu pochwaliłam się mamie moją przygodą, opisałam ją ze szczegółami. Więcej do tego przedszkola mnie nie zawiozła.
mission impossible - wersja przedszkolna
Nie ma to jak wyższa poprzeczka ? ?
To samo robiłam, właziłam do skrzyni na zabawki z koleżankami i czekałyśmy aż wszyscy wejdą do środka... potem mówiłyśmy, że byłyśmy w łazience i było okej... Potem nas liczyli. Na szczęście to był zamknięty ogród, totalnie otoczony płotem, otaczały nas tylko pola z tyłu, a wejście było zamknięte, więc tyle dobrze.
O rrrany, rutyna w pracy niszczy! Tym razem nie policzyly dzIeci, ale dzieci wrocily. Strach, do czego moze doprowadzić bezmyślne wykonywanie obowiązków!
No ale mają obowiązek i tak pilnować dzieci choćby 20228 raz je liczyć.
Kiedyś, jak leżałam w szpitalu, na tej samej sali przebywał wtedy mały chłopczyk. Miał może z 5 latek. Wyobraźcie sobie minę jego matki, gdy przyszła go odwiedzić a jego nie było. Co się okazało? Boczne drzwi były otwarte i maluch wyszedł sobie na spacer na parking pełen samochodów.... Został wypisany na żądanie.