#38Fy0
Wyczerpały mi się baterie w "moim małym przyjacielu", więc pożyczyłam je sobie z pilota, ale zanim zdążyłam je odłożyć na miejsce, ktoś przyszedł do domu.
Słysząc, że klucz w drzwiach się przekręca, wrzuciłam mojego różowego przyjaciela do szuflady, naciągnęłam spodnie i jakby nigdy nic poszłam sprawdzić kto to.
Brat z kolegami, przyszli oglądać mecz. Ale jak to, przecież mieli być w barze?
Próbują włączyć dekoder. Bezskutecznie.
Brat kilkukrotnie uderza pilotem o dłoń. Dalej nic.
Powtarza próbę jeszcze kilka razy, a na tv wciąż widnieje napis "brak sygnału"
"Co się dzieje z tym głupim telewizorem!" - krzyczy. Ja wiem, co się dzieje... Ale milczę. Pierwsze minuty meczu to już przeszłość.
Może jak przyciśnie mocniej guzik, to zadziała? Nie, jednak dekoder dalej nie reaguje.
Emocje towarzyszą mi nie mniejsze niż obecnie kibicom. Otworzy klapkę pilota i zobaczy, że nie ma baterii czy nie? Co mam powiedzieć, jak zapyta, gdzie są baterie?
"Kurna!" - wściekły brat ciska pilotem w kanapę i wychodzi wraz z kolegami.
Nigdy się nie przyznam.
A wystarczyło jak normalny człowiek powiedzieć, że potrzebne ci były baterie i wzięłaś.
Często czytam te wyznania i myślę dlaczego ludzie po prostu nie powiedzą.
Wtedy kazałby je oddać. Co miałaby zrobić? Pójść do pokoju z wkurzonym bratem drepczącym jej po piętach i wyjąć je z wibratora? Z tego co widać niekoniecznie chciała się przed nim chwalić swoją zabawką.
Komplikujecie sobie życie, ale po co?
Fajnie, że kulturalna odpowiedź. Zawsze da się coś wymyślić. Ja wpadłam na opcje:
A) Zużyły się i wyrzuciła
B) Potrzebowała do zegarka/wiertarki/ jakiekolwiek innego przedmiotu
C) Pójść do pokoju wyjąć baterie i je przynieść.
Się dołączę....
1. myk może przejść - ktoś mógł je w międzyczasie podmienić - w tym domu ewidentnie jest za mało baterii w zapasie....
2. fakt, to samozaoranie - brat był zdesperowany by obejrzeć mecz, nie dość by z nią poszedł to jeszcze prawdopodobnie autorka usłyszała by kilka "ciepłych" słów o sobie i ogólnie o pożyczaniu czy nieoddawaniu / nie odkładaniu przedmiotów na miejsce.
3. wystarczyło pójść do pokoju i wrócić z bateriami - dać bratu i wyjść - jeżeli brat zaczął by dopytywać/ zgłaszać pretensje/obrażać autorkę - ta spokojnie mogłaby się odciąć szybką ripostą... i wyjść pokoju - mecz już leciał, brat pewnie by odpuścił.
1. bo potrzebował np do budzika, a nie chciało mu się szukać innych baterii- a te w pilocie to pewniak..
3. pewnie że lepiej poczekać aż brat sobie pójdzie i wtedy podmienić.
Ale widać że bratu zależało - mnie by się zrobiło brata trochę żal(to był jednak ważny i wyczekiwany mecz). Trudno mu pewnie było znaleźć wolne miejsce w barze podczas meczu reprezentacji - i to dla kilku osób.
Mogła też zamiast stać i patrzyć na brata pójść, wyjąć baterię, przynieść, powiedzieć, że były potrzebne i nie czekając na odpowiedź wyjść. Nikt nie ma obowiązku się tłumaczyć
To jest rodzenstwo. Co z tego ze uzna ja za chamke? Co z tego ze mu odpowie riposta? Jak bedzie drazyl temat to powie ze potrzebowala i tyle. Najwyzej sie powyzywaja troche, nic dziwnego w konfiktach w rodzenstwie. Pojsc do pokoju, przyniesc, dac, jak bedzie drazyl to ze musiala dac do wiertarki czy cos zeby mu szafke naprawic bo sam przeciez o to ja prosil - jak robi z niej debila to zrobic z niego debila przy kolegach, i od razu da spokoj
dziecinada
"Co mam powiedzieć, jak zapyta, gdzie są baterie?"
Odpowiedź - "wyczerpały się, musiałam wyrzucić".
Nie ma za co.
Brat jest idiotą czy kanały guzikiem w telewizorze zmienia?
Przecież od razu można wyczuć, że waga pilota jest mniejsz bez baterii.
A to ostatnie zdanie....własciwie do czego się nie przyznasz? że zabrałaś baterie czy, że je wsadziłąś do dildo.
Bratu masz się przyznać, jego kolegom,czy rodzicom?
a ja lubie sobie ponarzekać, moge to robić tutaj, nie muszę w realnym świecie.
Ibanez spuszczam z kija prosto na ciebie.
Dziękuję i do widzenia.
Dużo w takim razie masz do narzekania.
A ten ,,przyjaciel" to po to, bo chciałaś się poczuć solidarnie z polską reprezentacją i chciałaś być wyruchana?
To teraz Autorka może śmiało wyzywać brata od idiotów(chociaż nie zachęcam) i powiedzieć mu, że wystarczyło wymienić baterie na inne i pilot od razu zaczął działać...
Swoją drogą - XXI wiek i chłopak nie wpadł na to by sprawdzić czy baterie nie padły skoro ewidentnie to pilot nie działa.... i tak dodatkowo - większość dekoderów (i nawet TV) ma podstawowe przyciski(power, głośność, zmiana kanałów) na dekoderze...
To byl ten mecz co ledwo sie zaczął i bramke strzelili polakom? Jak tak, to nic nie stracił :)
Bo tak ciężko kupić swoje baterie, a nie podbierać innym.
Swoją drogą brat i koledzy nic nie stracili.
A wystarczyło podejść do dekodera i go włączyć bez pilota... Sami idioci w młodym pokoleniu?
Nie wiem kto wykazał się większą głupotą, Ty czy Twój brat i jego koledzy.