Miałam w pracy szkolenie online, na teamsach, które dodatkowo było nagrywane w celu zamieszczenia go na platformie szkoleniowej dla całej firmy. Około 20 uczestników, w tym wysocy managerowie, project managerowie itp. Po tym, jak się przywitaliśmy, większość z nas, w tym ja, wyłączyliśmy kamerki. Tego dnia miałam ciąg spotkań i zero czasu na pójście do toalety, więc uznałam to za idealny moment. Jednak, żeby nie tracić szkolenia, wzięłam laptop ze sobą. Usiadłam na klopie i laptop odłożyłam na podłogę, tak, żeby widzieć ekran. Po paru sekundach zalała mnie fala wiadomości „widać cię” i wtedy zorientowałam się, że kamera jest cały czas włączona i centralnie nakierowana na moje dolne partie i na kibel, na którym siedzę...
Chyba czas szukać nowej pracy, bo nie wiem jak ja spojrzę ludziom w poniedziałek w oczy...
Dodaj anonimowe wyznanie
Nie jesteś pierwsza ani ostatnia, której się zdarzyła wtopa. Może przez jakiś czas ktoś się pośmieje, a za chwilę ktoś inny odwali inny numer.
Laptop był na podłodze ale kamera widziała twoje części intymne które są pod deską i zasłania je muszla gdy sie siedzi? Masz kamerę z rentgenem?
Kolejny co nie umie czytać.
@Ambiwalentnie136 no ciężko się czyta takie bzdury, co to w takim razie miały być te dolne partie? Nie można było napisać nogi?
Nie wiem co dokładnie było widać i nie pamiętam czy położyłam laptop siadając czy już siedząc. Analizowałam mój sposób siadania przez kilka kolejnych dni. Powiem tylko tyle - temat ucichł, a mnie udało się bez problemu przekonać prowadzącą, żeby nie publikowała nagranego szkolenia. Tylko czasem docierają do mnie podśmiechujki, ale takie sympatyczne, nieszczególnie złośliwe. Przeżyłam
@JakaPechowa Przecież można było opublikować bez problemu, wystarczyło tylko zamazać ten fragment obrazu, na którym było widać ciebie, lub jeżeli ew. były momenty, kiedy ludzie zwracali ci na ogólnym kanale uwagę, że cię widać, to je po prostu wyciąć - i tyle.