#3Zd5T
Po powrocie do mieszkania okazało się, że właścicielka w tym czasie zaprosiła kolejną grupę potencjalnych lokatorów i nawet nie wspomniała o tym, że 10 minut temu zgodziła się, byśmy to my tam zamieszkali. Po dosłownym darciu ryjów na siebie nawzajem jak i na właścicielkę i po ciągłym wydzwanianiu do jej męża, który tak naprawdę powinien załatwiać całą sprawę najmu, właścicielka powiedziała, że nie wie, co ma zrobić i żebyśmy rozstrzygnęli sprawę między sobą (co było oczywiście niewykonalne, ponieważ ani oni ani my nie chcieliśmy odpuścić).
Mimo że byliśmy pierwsi i umówiliśmy się z panią konkretnie, właścicielka znalazła wspaniały argument, który miał wyjaśnić całą sytuację. Matka jednej z tych innych "przyszłych" lokatorek jest w ciąży! Doskonały powód do tego, by nam odmówić. Powiedziałam, że u mnie w rodzinie też jest ktoś w ciąży, a jak to nie pomogło, to że przywiozę ze sobą dwie panie w ciąży i jeszcze chorego dziadka! Doszło do tego, że na sam koniec ciągłej kłótni między dwiema stronami i wydzwanianiem do męża tej błyskotliwej pani, właścicielka wpadła na kolejny genialny pomysł. Rozstrzygnięcie konfliktu przez rzut monetą! Byliśmy zażenowani całą sytuacją, wybraliśmy orła...
Niestety, nie poszybował tamtego dnia.
Żałujemy jedynie tego, że nie podbijaliśmy ceny. Licytowalibyśmy się aż odpuszczą, a gdy tamci by wyszli, powiedzielibyśmy "sp*****laj". Opinia znalazła się już na czarnych listach mieszkań, więc powodzenia w szukaniu lokatorów. Nikomu nie życzę tak chorej sytuacji i spotkania w swoim życiu dorosłych ludzi, którzy nie są odpowiedzialni i do końca dorośli.
Współczuję sytuacji, szkoda, że nie udało Wam się wywalczyć swojego.
Jak taka właścicielka to nie wiem czy taka szkoda :)
Mój brat szukał pokoju w Warszawie (mieszkał wówczas w domu rodzinnym, ponad 200 km od Wawy). Dogadał się z właścicielem (mieszkającym w wynajmowanym mieszkaniu), że 15.07.2015 r. przyjedzie obejrzeć mieszkanie. Pojechał, obejrzał, spodobało się. Ktoś tam w drugim pokoju jeszcze mieszkał, więc sprawy rozliczeniowe przełożyli za 2 tyg. gdy dojdzie do przekazania pokoju nowemu lokatorowi - mojemu bratu. Mieli się kontaktować, gdyby jednak coś nie wypaliło. W okolicach 28 lipca brat zadzwonił do faceta by spytać, czy oferta nadal aktualna, bo 31 lipca przyjechałby już z częścią rzeczy. - Ależ tak, zapraszam, wszystko aktualne. Nadszedł 31 lipca, brat wziąwszy najpotrzebniejsze na ten czas rzeczy wsiada do autokaru. Po 3 h drogi, będąc w Markach, kilka km przed Wawą, brat otrzymał telefon od właściciela, ze oferta jest nieaktualna, bo poprzedni lokator jednak przedłużył umowę. Ja bym się chyba zachlastał.
Marki pozdrawiają ! ?
Czyżby Białystok? :) :)
Tak, piękny Białystok.
lucyfer piatka :)
Pracuję w biurze nieruchomości i zajmujemy się również najemem, U nas jest zasada kto pierwszy ten lepszy po przedstawieniu mieszkania zawsze informuje, że ktoś jeszcze będzie oglądać więc żeby w miarę szybciej się decydowali. W momencie gdy powiedzą, że biorą to każdego następnego oglądającego informuje że mieszkanie jest zarezerwowane ale można obejrzeć i jeśli ewentualnie się rozmyślą, to następni w kolejce zostaną w tej samej godzinie poinformowani. ☺
Tak to jest załatwiać sprawy z niepoważnymi ludźmi... Dobrze, że nie wzięliście tego mieszkania. Skoro już na samym początku ten mężczyzna był tak nieodpowiedzialny a jego żona taka niepoważna, to aż żal myśleć co by było później. :) Nie macie czego żałować, na pewno znajdziecie coś lepszego :)
ale masakra oO
Raczej, pomimo ładnego mieszkania, nie chciałabym tam mieszkać wiedząc jakich będę miała właścicieli.... Tamtym bym pogratulowała wygranej ;)
No ja dziękuję, z takim głupim babskiem się dogadać...
Według mnie, skoro nie miała pojęcia o wynajmowaniu mieszkania to nie powinna się wtrącać.
moze i lepiej, widac nieciekawi najemcy.
Właśnie odkryłam, że to mieszkanie w bloku obok mojego :P z pewnej grupy na fb gdzie studenci NIE polecają sobie mieszkań ;)
Szukając w tamtym roku mieszkania do wynajęcia na studia miałam z tym straszne problemy nie mogąc znaleźć nic wartego uwagi. Aż nagle znalazłam piękne mieszkanie z super ceną, patrzę dodane minutę temu, dzwonię, jestem pierwszą zainteresowaną, mówię ze biorę na 100 %, osoba z którą rozmawiałam powiedziała żebym przyjechała za 2 tyg wtedy podpiszemy umowę. Zadzwoniłam dzień wcześniej o adres i usłyszałam, że nieaktualne bo w sumie to nie przekonałam ich przez telefon. Znalazłszy drugie mieszkanie zadzwoniłam do bardzo miłej dziewczyny mówiąc, że na pewno wezmę pokój o którym mówiłyśmy, umówiłyśmy się że za kilka dni mam przyjechać, wszystko było pięknie i cudownie, będąc w drodze napisała mi sms-a że nieaktualne i ma nadzieje, że nie pisze za późno. Szukając mieszkania w tym roku umówiłam się z kobietą na oglądnięcie jednego z 2 dostępnych w danym mieszkaniu pokoi, kiedy zadzwoniłam o adres, dziewczyna spytała czy ja do tego większego pokoju, ze stoickim spokojem mówię, że nie, że pisałam, że do mniejszego. Oświadczyła mi,że po mnie dzwoniła dziewczyna, która sobie zarezerwowała ten pokój, że przyjedzie z tata za kilka dni i obejrzy(zaznaczam, że specjalnie dla tego mieszkania przejechałam 160 km) i że w sumie to mieszkanie musieliby mi pokazać jej rodzice i nie opłaca się im nawet przyjeżdżać mi pokazać bo tamta dziewczyna ma przyjechać z tatą. Serio? co się dzieje z tymi ludźmi