Mój kolega pewnego razu kupił flaszkę 0,7 l i pech chciał, że butelka wyleciała mu z rąk i rozbiła się w markecie. Przyjechała tłusta sprzątaczka maszyną czyszczącą podłogę z miną, jakby ktoś przeszkodził jej w konsumowaniu kolejnego posiłku, i pełna wyrzutów zaczęła komentować niezdarnego kolegę.
Zaczęła czyszczenie, przy czym mój kolega krzyknął do niej: NIE WIE PANI, ŻE NIE JEŹDZI SIĘ PO ALKOHOLU?! :D
Mina osób w pobliżu – bezcenna.
Dodaj anonimowe wyznanie
I znowu fala krytyki tylko dlatego, ze ktos jest gruby. Co was to obchodzi jak ona wyglada? Czy jest chora czy lubi jesc to jej sprawa. Samo jej zachowanie nie na miejscu, a w tym calym wyznaniu to tylko flaszeczki szkoda.
Otyłość to nie jest zdrowy model sylwetki
Czy ja twierdze ze jest? Poza tym to nie jest powod do obrazania ludzi.
Trochę niepokojące, że szkoda Ci jest wódki. Jak ktoś lubi wódkę, to ma już problem.
@Dragomir mój wychowawca w liceum mówił, że wódka ma krzywić mordę bo jak nie, to znak, że zaczyna smakować i już masz problem ☝🏻
Właśnie do tego nawiązuję ;) też to słyszałem.
ja lubię wódkę, a piję ja raz na kilka lat, bo jedynie na weselach. owszem, krzywi mordę, ale lubię to uczucie palenia w przełyku i piję bez przepity, żeby nie zaburzać smaku. może to i dziwne, ale ja generalnie jestem wielką fanką wszystkiego co ostre i palące.
osobiście nie rozumiem ludzi, którzy wódkę piją, choć im nie smakuje. po co, w takim razie? żeby się nawalić? czy żeby się dopasować do otoczenia? moim zdaniem to świadczy o problemie bardziej, niż “lubienie” alkoholu. ja nie lubię wiekszości alkoholów (poza winem, wódką, whisky i niektórymi piwami), więc ich nie piję. to nie jest obowiązkowe.
Trochę brzmisz jak dzieciak, który opowiada, jak to zagiął babkę od przyry tak super błyskotliwą ripostą, że aż ją zatkało. Ludzie raczej mieli bezcenne miny dlatego, że zamiast przeprosić, czy zaproponować pomoc, to się drzecie bezczelnie do osoby, która jest w pracy.
Pech jest wtedy kiedy na Twoich oczach spada i rozbija się cała paleta wódki ;( i nie możesz nic zrobić...
Sklep jest ubezpieczony od stłuczenia produktów. Nie trzeba za nie płacić
Potwierdzam.
Kiedyś zrzuciłam przez nieuwagę butelkę wódki z półki. Było to niedaleko kas i pani kasjerka zawołała do mnie, żeby tego nie ruszać, bo się pokaleczę (schylałam się, żeby pozbierać szkło). Wezwała „serwis sprzątający”, ja przeprosiłam i oddaliłam się z miejsca zdarzenia ;).
Z całą butelką w wózku.
Ubezpieczony to od większych strat, to po prostu idzie w kibel i pod wynik inwentaryzacji
Mój kolega z koleżanką zlizywali wódkę z... chodnika. To było w Sylwestra.
A koleżanka po przespaniu dwóch dni, to poszła do łazienki, narobiła wrzasku, bo miała rozciętą wargę. Nikt sobie nie skojarzył od razu. ;)
Fajnych masz znajomych, takich nie za odpowiedzialnych.