#4JsWu
Później nastąpiła sytuacja, kiedy pojawił się pato-fan-prześladowca. Przez lata mi zatruwał życie, aż w końcu po włamaniu na mój komputer i wykradzeniu moich prywatnych plików zorientowałam się, że on naprawdę mi zagraża. Policja nic nie mogła na to poradzić, portale, na których mnie prześladował, również nic nie chciały robić. Finał sprawy był taki, że musiałam się ukryć dla własnego bezpieczeństwa, odciąć od mojego poprzedniego życia zawodowego. Z tym że moje zawodowe życie było mocno połączone z moim prywatnym, w związku z czym straciłam 99% znajomych z wyjątkiem dwóch osób, które znałam na tyle dobrze żeby wiedzieć, że mój prześladowca nie ma w nich znajomych. Co do reszty nie miałam ani czasu, ani ochoty testować kto jest bezpieczny.
Myślałam wtedy, że szybko to nadrobię i zbuduję nowe kontakty. Możecie myśleć, że to naiwne z mojej strony, ale zawsze miałam łatwość w nawiązywaniu znajomości i żyłam w przekonaniu, że z wiekiem to się nie zmieniło (dwudziestka jest dawno za mną).
Jak się domyślacie, mocno się zdziwiłam, kiedy się przekonałam, jak bardzo się myliłam. Mieszkam od 3 lat w nowym (dla mnie), większym mieście i przekonałam się, że ludzie dbają tylko o to, czy można mieć jakieś korzyści z danej znajomości. Być może to specyfika tego miejsca, ale fakt jest taki, że kogokolwiek tutaj nie poznałam, to byłam miło traktowana w czasie rozmowy po poznaniu, a później olewana i kontakt się nie utrzymywał.
Mam całą masę zainteresowań, jestem kulturalną osobą, ciekawą świata, otwartą na ludzi i dobrze im życzącą. Żyłam przez lata w przeświadczeniu, że większość ludzi jest podobna do mnie mimo różnic zainteresowań i poglądów. Bardzo przykro mi jest teraz, kiedy widzę, jak się myliłam. Jak trudno mi się funkcjonuje w tej dziwnej samotności, gdzie zostały mi dwie bliskie mi osoby, które znam od lat. Jest taki utwór Surgical Meth Machine „I'm Invisible” – dokładnie tak się czuję, niewidoczna, ignorowana.
A przecież nie traktuję ludzi przedmiotowo, nie jestem nachalna, szanuję ich indywidualność i różne poglądy.
Być może zawsze tak było i nie jest to rys współczesnych czasów, ale jest to zwyczajnie przykre i smutne dla mnie.
Chciałam się podzielić z kimś z zewnątrz mojej mikrogrupki tą refleksją.
powiem tak: warto uciąć znajomości, które do niczego nie prowadzą, gdzie brak wzajemnego wsparcia, czy opierają się tylko na wspólnym piciu alkoholu.
Za to warto się otaczać ludzmi, dzięki któremu my stajemy się lepsi oraz oni mogą się też rozwijać:)
A niby dlaczego takie znajomości należy ucinać? Jeśli nie są szkodliwe ani toksyczne to co za problem? Nie jest obowiązkowe mieć tylko przyjaciół na śmierć i życie.
Może nie tyle uciąć, co angażować się tyle co druga strona. Wtedy znajomość taka umrze śmiercią naturalną.
Dragomir, nie zawsze. Ja mam sporą grupę znajomych, których widuje sporadycznie i nic nam nie umiera.
Moim zdaniem, umiera wtedy, kiedy jedna ze stron wolałaby być na wyższym poziomie zaangażowania, a druga tego nie chcę. Wówczas nic dziwnego, że traci się wzajemne zainteresowanie.
Ale jeśli poziom zaangażowania odpowiada obu stronom to może się to ciągnąć wiele lat.
Też traktuje 99% znajomości w ten sposób i nie uważam tego za nic złego. Dodam tylko ze ja w ogóle mógłbym żyć bez interakcji że społeczeństwem więc może stąd moje podejście
To, że ktoś jest introwertykiem nie znaczy, że urywa kontakt ze wszystkimi.
Nikt nie powinien wykorzystywać ludzi niezależnie czy jest ekstra lub intro.
Czytałaś wyznanie?
„Mieszkam od 3 lat w nowym (dla mnie), większym mieście i przekonałam się, że ludzie dbają tylko o to, czy można mieć jakieś korzyści z danej znajomości.”
Xanx napisał „Też traktuje 99% znajomości w ten sposób i nie uważam tego za nic złego”. Czyli wykorzystuje ludzi? A ty piszesz, że introwertycy tak już mają, a nie no, nie mają.
Jak nie widzisz w wyznaniu nic o wykorzystywaniu ludzi to wróć do „Mieszkam od 3 lat w nowym (dla mnie), większym mieście i przekonałam się, że ludzie dbają tylko o to, czy można mieć jakieś korzyści z danej znajomości.”
Co wskazuje na to, że xanx zachowuje się jak autorka?
A ja nie pytam co zrobiłaś, tylko dlaczego tak myślisz? Wtf?
Wydaje mi się raczej, że nie tyle co nowopoznane osoby mają Cię kompletnie w dupie co - będąc grubo po 20 jak Ty - najzwyczajniej w świecie nie mają czasu, żeby inwestować w znajomość z nowo poznaną osobą. Lwia część na prawdę bliskich kontaktów mi podumarla śmiercią naturalną z powodu problemów z umówieniem się mimo najszczerszych chęci z obu stron. Teraz, po założeniu rodziny, ciężko mi sobie wyobrazić scenariusz, w którym inwestuje regularnie czas w zacieśnianie więzi z każdą nowo poznaną osobą
Brzmisz jak zadufana w sobie egoistka. To, że kontakt z nowymi ludźmi się urywał to pewnie efekt tego że nie nadajesz się na człowieka z którym warto taki kontakt utrzymywać.
Dorośli ludzie już wiedzą, że z toksycznymi ludźmi nie warto się kumplować.
dorośli ludzie po prostu często mają już tylu znajomych, na ilu ich czasowo stać, więc nie podtrzymują nowych znajomości, tylko pielęgnują stare.
Czyżby jakaś ynfluencerka? Życie ma różne oblicza, nie zawsze może być fajnie.
Nie rozumiem, czemu policja nic nie mogła na to poradzić. Przecież stalking to przestępstwo, które jest uwzględnione w kodeksie.
Może to był syn komendanta albo proboszcza :)))
Ja chce być twoim znajomym