#4s7fO
Problem zaczął się w liceum, kiedy wyjechałam do większego miasta. Po wakacjach każdy się chwalił gdzie był, co zwiedził, a ja... no cóż, zmyślałam, że byłam nad morzem czy w górach, bo było mi zwyczajnie wstyd jak wyglądają moje wakacje z krowami i przy zbieraniu siana.
Teraz, kiedy jestem dorosła, mieszkam z narzeczonym w mieście, obydwoje pracujemy i na tyle dobrze zarabiamy, że stać nas na wczasy dwa razy w roku. Jeździmy najczęściej wiosną gdzieś po Polsce, a jesienią za granicę. Wiele zwiedziłam i teraz jest mi cholernie wstyd, że kiedykolwiek mogłam się wypierać swojego pochodzenia i kłamać. Przecież tak właśnie moi rodzice zarabiali na chleb, nie kradli, nie było nigdy w domu patologii czy alkoholu, a ja wstydziłam się tego, jak gdyby wychowali mnie alkoholicy.
To właśnie na tej wsi jest mi najlepiej.
Nie na Lazurowym Wybrzeżu, Madagaskarze czy w Pradze. Prawie co weekend jeździmy do rodziców na wieś, tam idealnie odpoczywam, nawet jeśli trzeba im pomóc w pracach gospodarskich, tam jest cisza i święty spokój, dookoła las, hamak w ogrodzie, to moje wakacje all inclusive. Jestem wieśniakiem, kocham nim być i się tego nie wstydzę.
Mieszkać na wsi, a być wieśniakiem to przecież dwie zupełnie różne rzeczy :)
Też jestem ze wsi i chodzę do szkoły do dużego miasta. Dawniej tak jak ty trochę się wstydziłam, ale teraz jestem z tego nawet trochę dumna. Zwłaszcza gdy ludzie z klasy zadają pytania typu: ,, A traktorem jeździłaś?", ,, Jak wyglądają żniwa? Co robisz potem z tym zbożem?", ,,Ej, jak odróżniasz jęczmień od żyta?" :D
zaraz życie na wsi będzie traktowane jak życie na Marsie, czyli "cooo Ty żyjesz na wsi? oł maj gad, jak tam jest? zrobię naszą ulubioną kawę i wszystko mi opowiesz" xd
To wy macie ubikację w środku? xD
Ja też jestem dumna z tego, że jestem ze wsi, ale mój już były narzeczony uznał, że nie jest jednak w stanie związać życia z kimś, kto opowiada jak wygląda życie na wsi, bo mu wstyd.
Jak by mój hipotetyczny chłopak był chociażby z NY i opowiadał w kółko, jak wygląda życie w Nowym Yorku, może też byłoby mi za to wstyd.
Żadne miejsce urodzenia nie czyni nikogo lepszym ani gorszym, nie jest powodem do domu ani wstydu. A natarczywość w opowiadaniu o tego typu rzeczach może być irytująca.
Kiedyś na pytanie mojej znajomej (obie jesteśmy już po trzydziestce i mamy więcej niż magistra, co tu akurat jest kluczowe): "kim są twoi rodzice?", odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że rolnikami. Wyraz jej twarzy wskazywał, że nie była to prawidłowa odpowiedź. ;)
Mieszkam na wsi. Chodziłem do szkoły podstawowej i gimnazjum w małym miasteczku które nawet miasteczkiem ciężko nazwać, a do technikum do miasta powiatowego.
Śmieszne jest to, że w gimnazjum wstydziłem się przyznać, że chociażby mam kury. W technikum natomiast nikogo nie dziwiło opowiadanie o częściach rolniczych czy to, że od kogoś czuć było charakterystyczny krowi zapach. O dziwo kierunek ani trochę nie związany z rolnictwem.
Cóż. Zależy najwidoczniej od podejścia do tych spraw. Inaczej będą traktować Cię ludzie jak będziesz unikać tematu i najlepiej żeby nikt nic nie wiedział, a inaczej jak będziesz traktować to jako coś normalnego.
"- Ej, Kleptoman, co robiłeś przez weekend?
- A, bawiłem się w drwala i praktycznie całą sobotę traktorem jeździłem.
- No spoko."
@TrebaczKleptoman, odnośnie kur, mam kolegę który mieszka w Sopocie (co ważne nie na jego obrzeżach), a jego sąsiedzi hodują kury. Wynika z tego, że i w mieście można spotkać namiastkę wsi;)
@Serwatka Są ludzie, którzy znają mnie ładne kilka lat i nie wiedzą o tym, że mam gospodarkę. A jeśli ktoś z jego znajomych pytał mnie skąd jestem i jak to wygląda to po prostu nie kłamałam.
Zazdroszczę takiej odskoczni w postaci weekendów na wsi.
W Krakowie, Kumpel informatyk miał wpisać kategorie T prawa jazdy do CV. A jak go zapytają o to powiedzieć, że może ciągnąć ciężkie projekty xD
Projekty powiadasz? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
A wystarczyło powiedzieć, że spędziłaś czas na gospodarstwie agroturystycznym.
Wychowałam się na wsi i nie żałuję, nigdy się tego nie wstydziłam. Choć w dzieciństwie nie stać mnie było na żadne wakacje, to do dziś wspominam jeżdżenie na sianie, czy jeżdżenie z dziadkiem kombajnem i traktarem. Natomiast w dorosłym życiu o wiele lepiej czuję się w dużym mieście, choć chętnie wracam do rodziców na wieś, by odpocząć od tego zgiełku i życia w biegu.
Mieszkam w mieście, na wakacje co roku wyjeżdżamy to w Polskę to za granicę, ale niczego innego nie pragnę jak powrotu na wieś. Od tego roku zaczynamy oszczędzać na wlasny dom na wsi, wśród pól, łąk i lasów.
@Migrena25p tylko proszę, nie róbcie potem tego co się przytrafiło jednemu rolnikowi, że sąsiadom przeszkadzały żniwa i dostał mandat.
"Tak bardzo się tego nie wstydzę że pochwalę się tym anonimowo."
Wstydzi się tego, że kiedyś się wstydziła i kłamała
@CalllMeNym okej to uznaję. Może masz rację, wciąż troszkę irytują mnie takie wyznania - ale to tylko moje osobiste odczucie.
Przecież w średnich szkołach w mieście wiele jest ludzi ze wsi. Jak chodziłam do technikum to łatwiej było spotkać kogoś ze wsi, niż z miasta w którym była ta szkoła.
Dla mnie najlepszymi wakacjami dzieciństwa były właśnie wyjazdy na wieś do dziadków :) Zawsze było coś do roboty, a to wałęsanie się po okolicy, ogólnie zabawy na świeżym powietrzu, buszowanie w oborach ze zwierzętami, zabawa na starych maszynach rolniczych zalegających w ogrodzie ;) Jedzenie agrestu prosto z krzaczka. Pomoc dziadkom w pracach rolniczych. Kochałam to jako dziecko i nigdy bym się tego nie wstydziła, bo nie ma czego. Do teraz uwielbiam tam jeździć :)