#57wlu

Układałam kiedyś pytania na kolokwium zaliczeniowe z jednego przedmiotów na kierunku ścisłym. Kolokwium zostało przeprowadzone zdalnie, gdyż był to okres szczytu zachorowań na COVID-19. Studenci pisali kolokwium za pomocą platformy, która umożliwia generowanie losowo zadań z podziałem na różne zestawy. W jednym zadaniu obliczeniowym zmieniłam celowo niektóre dane liczbowe, aby ograniczyć kanały komunikacji wśród studentów. Treść zadania była w zasadzie taka sama, ale z innymi liczbami. Sprawdzając jedną pracę, byłam zdziwiona, że studentce wyszedł inny wynik, niż wynikałby z jej wersji kolokwium. Na stronie platformy wyświetlał się zestaw każdego studenta i jego odpowiedzi. Okazało się, że takie samo rozwiązanie (przepisane co do zawartości) było u innej studentki, mającej w swojej wersji kolokwium inne dane liczbowe. Jedna studentka przepisała rozwiązanie od drugiej, nie zważając, że ma inne dane. Za swoje zadanie otrzymała zero punktów. W zasadzie byłaby to podstawa do unieważnienia kolokwium, bo dowód niesamodzielnego pisania pracy był jednoznaczny, jednak kolokwium napisała na tyle słabo, że i bez tego otrzymała ocenę niedostateczną.

Studenci traktowali nauczanie zdalne jako wygodę, a nie jako konieczny okres przejściowy. Nie wyobrażam sobie absolutnie studentów kierunków ścisłych i inżynieryjnych po kształceniu zdalnym. Sytuacja wróciła do stanu sprzed pandemii, jednak braki w kształceniu widać już na każdym etapie edukacji.
Konodont Odpowiedz

A później taki inżynier żeby powiększyć pomieszczenie na parterze ( miała to być restauracja) pozwolił wyburzyć ścianę nośna i budynek zaczął osiadać.

PoraNaPiwo Odpowiedz

Kto się będzie chciał nauczyć, ten się nauczy, niezależnie jaką metodą będzie się uczył. Jest kilka wyjątków, takich jak np lekarz, gdzie nauczać zdalnie da się tylko część przedmiotów. Natomiast na nauczaniu stacjonarnym ludzie też kombinują. I też się zdarza, że kończą niedouki.

bazienka

dokladnie, wychodze z podobnego zalozenia- zycie zweryfikuje niedoukow
gorzej jak trafia do jakiegos Januszexu, w ktorym nikogo nie bedzie obchodzil ich brak wiedzy :/

Econiks Odpowiedz

Blablabla źli studenci, złe zdalne nauczanie

Jak na osobę wykładająca ścisły przedmiot, robisz logiczne błędy. Nie mieliście statystyki? 🙄
Oceniasz wszystkich studentów jedną miarą, bo randomowa dziewczyba nieumiejętnie ściągała. Rozumiem, że przed pandemią wszyscy byli uczciwi w trakcie zaliczeń?

Popracuj nad gramatyką, wstyd, by nawet doktorant, a co dopiero wyższy stopień naukowy w taki sposób składał tekst.

Econiks

Od wykładowców wymaga się czegoś więcej mimo wszystko

czarnaskorupa

Życie to nie statystyka.
I owszem, ściągali na potęgę. Płacono mi hurtowo za pisanie sprawdzianów podczas zdalnych.
We wrześniu 2020 i 2021 podczas pierwszych rozmów z rodzicami słyszałam "sama Pani wie, jak wyglądały zdalne".
Jak wyglądały zdalne, wiedzą wszyscy. Na ch** robić jakąś statystykę, chodzić i pytać po ludziach, skoro biorąc pod uwagę ogrom ściągania, prostotę ściągania, nie porównuj tego do ściągania w szkole.

Econiks

A mimo wszystko były kolosy, na których się nie dało ściągać

zjemcikota Odpowiedz

Przecież i tak każdy student jak idzie do nowej pracy, uczy się wszystkiego od nowa. Bo każda firma ma inne standardy, metody, patenty i opracowane procedury. Kocham to wyobrażenie ludzi, którzy całe życie spędzili na uczelni, że student który czegoś tam nie umie, na pewno nie będzie dobrym pracownikiem.

Solange

Czasem są na studiach przedmioty przydatne, ale pod warunkiem, że student zajmie się konkretną poddziedziną. Miałam tak na licencjacie. W czym byłam w 100% pewna, że jedną się nie zajmę (gdyby było inaczej, poszłabym na inną specjalizację), a drugą nie mogę się zająć, bo nie mam pewnych predyspozycji.

MaryL Odpowiedz

To może trzeba się zastanowić czemu w ogóle wolały ściągać niż się nauczyć? Kończyłam polibudę i wiem jak to wygląda, prowadzący sobie gada, piszę coś na tablicy i nie obchodzi go, że nikt nic nie rozumie, nie próbuje w żaden sposób utrzymywać kontaktu, bo "to wam ma zależeć". Na pytania o to, gdzie to jest opisane słyszysz, że była na początku roku podana literatura (taak, 10 grubych książek, większość nieosiągalne) i weź se szukaj. Bo się materiałów nie chce przygotować. A w necie niestety nieraz nawet podstawowych definicji nie ma.

bazienka Odpowiedz

abstrahujac od zaliczen on-line, ja mialam to samo na zywo na egzaminie z genetyki- wykladowca puszczal nam filmy na Discovery w ramach prowadzenia przedmiotu, a potem dal test, w ktorym na 10 krzyzowek co najmniej 6 miala bledne odpowiedzi do wyboru (liczylismy te zadania, roznymi sposobami, za kazdym razem wychodzil taki sam wynik, ktorego nie bylo w odpowiedziach do wyboru)
i nie, nie dalo sie porozmawiac w sprawie bledow w zadaniach :/

Cystof Odpowiedz

Nauczanie zdalne/hybrydowe powinno być w obecnym wieku normą... Nie ma żadnego, najmniejszego powodu dla którego nie możnaby zrezygnować z wykładów stacjonarnych na rzecz podcastów. Zwłaszcza że przerażająco wielu prowadzących i tak jedynie czyta z kartki i/lub czyta własne slajdy z prezentacji...

C30C39 Odpowiedz

To w ogóle wielowarstwowy problem. Czy zdalne nauczanie powodowało braki? Tak, bardzo często tak, niektórych przedmiotów nie da się wręcz nauczać zdalnie. Jednak dużą część przedmiotów, jak chociażby wykłady, czy część audytoryjną większości przedmiotów można przeprowadzić zdalnie, co jest wygodą dla wszystkich. Największą parodią dla mnie była konieczność przyjechania na uczelnię z własnym laptopem, tylko po to żeby zalogować się przez putty do systemu i robić wszystko to co robiłbym w domu nie tracąc czasu, natomiast kolokwium zaliczeniowe z tego przedmiotu wbrew logice było zdalne, w domu. Pomijam już fakt przydatności przedmiotów, bo każdy profesor uważa oczywiście, że jego przedmiot jest podstawą i bez niego będziesz debilem ostatnim i nie poradzisz sobie nawet nie tyle w zawodzie, co w życiu, a jak przyjdzie co do czego, to okaże się, że przedmiot "podstawy automatyki" jest przedmiotem na tyle teoretycznym, że całkowicie nieprzydatnym nawet osobom, które pokierowały karierę zawodową w kierunku automatyki, a było to mniej niż 10% roku, bo większość jednak wolała zarabiać prawdziwe pieniądze. Nie przeszkodziło to oczywiście profesorowi w ujebaniu połowy roku bo ktoś nie był w stanie policzyć zadania z jego głowy, w którym pojawiały się liczby typu x do 256 potęgi. I nie, sama wiedza, w jaki sposób rozwiązać zadanie nie była wystarczająca, bo profesor twierdził, że jeśli ktoś da Ci w pracy coś co musisz obliczyć, to nie wystarczy mu świadomość, że będziesz w stanie to zrobić, tylko potrzebuje wyniku. (Bo w pracy będą od Ciebie wymagać robienia tego na kartce, bez użycia komputera, czy chociażby kalkulatora).
Przykłady mógłbym mnożyć bez końca. Tak naprawdę w całym toku studiów na 45 przedmiotów przydatne w zawodzie dla automatyków były może 2, jak ktoś poszedł w robotykę to nie miał żadnego przedmiotu przydatnego, ja, jako, że poszedłem w IT, też niczego się nie nauczyłem. I gdybym mógł cofnąć czas, to ściągał bym ze wszystkiego co się da, bo szanuje swój czas.

Vito857 Odpowiedz

Masz całkowitą rację - większość osób po zdalnych ma potężne braki. Większość, nie wszyscy, ale to niestety bardzo widać.

nata Odpowiedz

Zapewne musisz być bardzo lubianym wykladowcą. 🙂

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie