#58QBC

Odkąd pamiętam mam pewne parszywe "szczęście ". Szczęście, do spotykania.. pedofili... Opiszę te, które nie wydarzyły się w internecie, a tam też ich było mnóstwo.

Pierwsze wspomnienie jest mgliste. Miałam może 2 lata i gdy mama rozmawiała przez telefon, pobiegłam za jakimś małym pieskiem, na zakręcie, tak, że mnie nie widziała. Nie pamiętam dokładnie co się kolejno stało, przypominają mi się tylko urywki, jak mama przybiegła i w ostatniej chwili wyrwała mnie z rąk mężczyzny, który już chciał mnie wsadzić do zielonego samochodu.

Za drugim razem to było dość blisko przedszkola. Miałam 4 lata. Poprosiłam mamę, by dała mi poczekać na nią przed sklepem, bo nie przepadałam za panią która sprzedawała tam ryby. Mama pracowała w szpitalu i kończyła pracę późno, zaś zaczynała wcześnie. I tak pierwsza ze wszystkich dzieci przychodziłam do przedszkola tak ostatnia wychodziłam. Było późne popołudnie, to była cicha okolica. Nie było przechodniów. Wtedy przyszło do mnie dwóch lub trzech mężczyzn, z którymi grzecznie się przywitałam, jak mnie nauczono - jeśli ktoś wita mnie. Zapytali mnie czy wolę pieski czy kotki, odpowiedziałam że pieski. Oni na to, że świetnie się składa, bo oni mają w samochodzie pięć szczeniaczków. Moje oczy się zaświeciły. Jadłam wtedy jajko Kinder i któryś dodał, że dadzą mi dużo tych słodyczy. Chętnie się zgodziłam by pójść z nimi, zobaczyć pieski w samochodzie i wrócić do mamy. I już miałam pójść za nimi, gdy mama wyszła ze sklepu. Oni rozeszli się szybciej niż się pojawili. Powiedziałam jej o tym dopiero kilka lat temu. Wtedy nie rozumiałam, co prawie mnie spotkało.

Następnym razem wiedziałam już kim jest pedofil i dlaczego nie mogę zgadzać się na propozycje nieznajomych. Miałam prawie 7 lat i szłam wcześnie rano z koleżanką z bloku na roraty do pobliskiego kościółka. Mieszkałam już w innej części miasta, na odległym od ruchu osiedlu przy łąkach. To było niedaleko bloku. Podjechał do nas autem mężczyzna, po chwili rozmowy zaproponował, że nas podwiezie do kościoła. Gdy podjechał, wyłączył światła i nie było widać jego twarzy. Koleżanka od razu wsiadła do samochodu i pociągnęła mnie za rękę bym dołączyła. Nie zgodziłam się. Prawie musiałam użyć siły, by przekonać do wyjścia koleżankę, która jeszcze długo była na mnie o to zła.

Ostatni raz był w 5 klasie. Właśnie wyszłam ze szkoły, by iść do domu. Minął mnie mężczyzna wyglądający na chorego. Miał dwie kule, ale, co mnie zdziwiło, szedł praktycznie normalnie. Zawsze czułam potrzebę pomocy innym i pomyślałam że może nie wie jak gdzieś dojść albo mogłabym pomóc mu iść. Gdy właśnie się ośmieliłam go zapytać czy mogę pomóc, on... odwrócił się, puścił kule i zdjął spodnie, by zacząć się onanizować. Nigdy tak nie szybko nie uciekałam.
Hvafaen Odpowiedz

Serce mi się kraja, gdy myślę, że ludzie mogą chcieć skrzywdzić tak małe istoty. Pedofile to jedyna grupa, do których nie mam empatii za grosz i każdego powinno się zamordować moim zdaniem, a tych, którzy popełnili tylko „myślozbrodnię” (tak, kocham Orwella😂) odseparować. Do innych mam trochę empatii, żeby nie było, ale nie znaczy, że dużo. I zależy od sytuacji. Nie czepiajcie się ładnie proszę.

Anonimowane

Tych od myśli zbrodni (🤣) należy leczyć, nie odseparować.
A niestety z prawem jest tak, że można je nadużyć. Ile było mężczyzn fałszywie oskarżonych o gwałt? Pedofilię trudno udowodnić, bo wielokrotnie oparta jest głównie, jeśli nie wyłącznie, na zeznaniach dziecka. Dziecko jest podatne na wpływ, można je przekonać by zeznawało przeciwko komuś, kogo się nie lubi. Mordowanie kryminalistów niestety niesie ogromne ryzyko mordowania niewinnych - wrobionych.

ohlala

Pedofilia to zaburzenie. O ile aktywnym pedofilom należy się surowa kara, o tyle tym, którzy walczą ze swoim zaburzeniem i nigdy nie skrzywdziliby dziecka można tylko współczuć. Pedofilia to nie jest wybór i takie gadanie prowadzi tylko do tego, że pedofile, którzy chcą się leczyć, boją się szukać pomocy.
Karanie ludzi (bo separacja dalej jest karą) za myśli to w ogóle poroniony pomysł, którego nie warto nawet komentować.

@Anonimowane
Ilu? Bardzo niewielu, liczba fałszywych oskarżeń jest niewielka w stosunku do rzeczywistych gwałtów oraz tych, które nie zostały zgłoszone. Poza tym "brak dostatecznych dowodów" nie oznacza fałszywego oskarżenia.

Anonimowane

ohlala nie mówię o braku dostatecznych dowodów tylko historiach, kiedy banda kobiet przyznała się, że zmyśliła gwałt/molestowanie. I owszem, niewielu. Ale nadal zbyt wielu. Nie wyobrażam sobie zamordować kogoś z powodu fanaberii kretynki.
Żebyśmy miały jasność - uważam, że gwałt jest tak trudnym doświadczeniem, że nie powinno się go podważać. Uważam, że wyżej wymienione kretynki robią szkodę i mężczyznom i kobietom, bo te, które doświadczyły traumy muszą się strasznie tłumaczyć.
Krew mnie zalewa jak słyszę historię, że facet siedział 10 lat w więzieniu i przeszedł przez piekło, bo koleżanki ze szkoły go nie lubiły. Teraz wyobraź sobie, że umiera.
No po prostu no nie.

Vito857 Odpowiedz

Jedna sprawa to twoje "szczęście", druga - że twoja mama powinna cię nauczyć, że z obcymi się nie rozmawia, a na pewno nigdzie się z nimi nie idzie.

Rokusana Odpowiedz

Ale skąd wiesz, że to byli pedofile, a nie handlarze ludźmi?

WrozkaSmierci Odpowiedz

Zaskakujące, jak wielu żyje w społeczeństwie zboczeńców chcących krzywdzić dzieci

Kursywa Odpowiedz

Czasem sie zastanawiam jak wiele z nas w dzieciństwie miało takie sytuacje - podejrzewam (patrząc po wyznaniach), że całkiem sporo. Sama mialam kilka takich sytuacji gdy wracalam sama do domu i zatrzymywał sie samochód i "znajomy taty lub mamy" Oferował podwózkę. Ponieważ nigdy nie wsiadł am do takiego auta (rodzice chyba dobrze mnie nauczyli) to czasem sie zastanawiam ile z tych osób to naprawdę byli znajomi rodziców, a ile nie;D

Dragomir

Jak kiedyś byłem że starszym bracikiem na przystanku i czekaliśmy na autobus, to zatrzymał się jakiś facet w starej żółtej skodzie (to było dawno, więc nie było jeszcze takich fur jak dzisiaj) i zaproponował podwózkę. Dobrze że starszy brat był mądrzejszy niż ja i odmówił, bo mogłoby się to skończyć różnie.

PaniPanda

Ja raz jako 12-letnie dziecko wsiadłam tak. Zaproponowano mi podwózkę do domu, i dostałam się do domu rzeczywiście. Prawdopodobne jest to, że to był jakiś sąsiad którego nie pamiętałam z widzenia, miasto z którego pochodzę jest małe i dużo ludzi kojarzy kim są moi rodzice, ale sam fakt, że wsiadłam do samochodu osoby, której nie rozpoznałam, teraz mnie przeraża. Więcej szczęścia niż rozumu. D:

Dodaj anonimowe wyznanie