#6SzW3
Gwoli wstępu: duszą towarzystwa nie jestem, ale nie jestem też totalnym odludkiem. W tamtym czasie utrzymywałem dobre relacje z kilkoma osobami z mojego liceum oraz z kilkoma ze studiów (w innym mieście). Wyjść na miasto było jednak mało, głównie w czasie świąt (ludzie z liceum), czy na koniec sesji (studia). Sfrustrowany więc trwającym od dłuższego czasu dość słabym weekendowym życiem towarzyskim i brakiem zaproszeń "na miasto", postanowiłem w trakcie wakacji w moim rodzinnym mieście wcielić w życie radę z owych komentarzy pod wspomnianą historią (oczywiście w przenośni, rzecz działa się jakieś 9-10 lat temu, więc anonimowych wtedy nawet w planach nie było he he...). Rodzice poza miastem, ja sam w sobotni wieczór w domu, ubrałem się, uszykowałem i wsiadłem w ostatni tego dnia autobus miejski w kierunku centrum, celem wyjścia naprzeciw towarzyskim atrakcjom i spotkania czy to aktualnych czy nowych znajomych.
Dotarłem do centrum (podkreślę, miasto średniej wielkości), skierowałem się w stronę serca życia towarzyskiego miasta. Do pokonania miałem przejście dla pieszych, gdzie z racji później pory, dla kierowców pulsowało już żółte światło. W okolicy tego przejścia akurat było pustawo, minąłem tylko dwóch chłopaków mniej więcej w moim wieku. Gdy przechodziłem przez przejście (światła - patrz wyżej!), usłyszałem za sobą "zobacz k..., przeszedł na czerwonym świetle!" i zanim się zdążyłem połapać, zostałem powalony przez tych dwóch młodzieńców na ziemię i w akompaniamencie krzyków "przeszedłeś na czerwonym świetle!" skopany. Cała akcja trwała kilkanaście sekund, bo naćpanych zapewne delikwentów odstraszył przejeżdżający patrol, uciekli szybko i tyle ich widziałem.
Na szczęście byłem tylko lekko poobijany i oszołomiony samym atakiem i okolicznościami w jakich do niego doszło (przy "standardowym" ataku pewnie jakoś byłbym w stanie się bronić). Oczywiście "wyjście do ludzi" w tym momencie dla mnie się zakończyło, a ponieważ na szczęście żadnych śladów na sobie ta groźna i zarazem kuriozalna sytuacja na mnie nie zostawiła (okularów też jakimś cudem mi nie uszkodzili), nikt nigdy się nie dowiedział że gdziekolwiek w ten sobotni wieczór byłem.
Żeby historia była kompletna: moje życie towarzyskie nigdy później nie uległo specjalnej poprawie, ale żalić się tu nie będę, bo tego nie lubicie. ;-)
Zawsze mnie bawią komentarze typu "wyjdź do ludzi", "otwórz się na nowe znajomości". Pomagają one tak samo jak powiedzenie "przestań się smucić, uśmiechnij się" do kogoś z depresją
"nie wiem idź pobiegać czy coś"
Nie zgodzę się.
O ile chcemy i nie odstraszamy charakterem czy zachowaniem i sposobem bycia to znajomi znajdą się bardzo szybko. Wystarczy się właśnie trochę otworzyć
Tyle, że dla osoby nieśmiałej, otwarcie się jest zadaniem na podobnym poziomie, co zdobycie Mont Everestu. Ekstrawertyk tego nie zrozumie.
Wyjdź do ludzi, nie bądź taka cicha! :) - tak mi mówią wszyscy, a ja się staram. Cóż, nie wychodzi.
no jak ja próbuję wychodzić do ludzi to zawsze kończy się tak samo: nie potrafię się do nikogo odezwać xD a jak idę na spotkanie jakichś grupek, to gadają między sobą a ja jestem jak powietrze
Coś w stylu stylu.
A najlepsze jest to, że jak się spytam co dokładnie znaczy "wyjść do ludzi, otworzyć się", to już nikt taki mądry nie jest i nigdy nie wiedzą, co powiedzieć
Szczególnie, że ludzie często to toksyczne dupki, chcące ci dopiec. I po takim wychodzeniu czujesz się tylko gorzej.
Hej! Nie wkładaj wszystkich do jednego wora! To, że trafiają się dupki, to nie odrazu znaczy, że każdy taki jest. To zależy jak człowiek trafi.
@BananowyArbuz fajny nick :D
Patrol policji zatrzymał się. "Co się stało?" - zapytał wybierający z radiowozu policjant. Podnoszacy sie z ziemi autor odparl z zalem - "Zostałem przekopany za przechodzenie na czerwonym swietle". Policjant uśmiecha się spod wąsa i mówi- "W takim razie nakładam na pana mandat karny w wysokości 100zl".
Tak by było!! Może lepiej, że pojechali dalej? :)
skoro migały żółte światła dla samochodów, to na przejściu dla pieszych chyba żadne się nie świeciły?
No dokładnie, tylko jak to miałem wytłumaczyć naćpanym furiatom? :-)
tego się domyśliłam, chodziło mi o to że mandatu byś nie dostał 😁
@samoti, nie ładnie tak wyzywać policje od nacpanych wariatów
Ja nawet po sesji na piwo nie idę ;/
Ja akurat robię często dobre wrażenie, potrafię nawiązać rozmowę... Ale... Nie lubię przebywać z ludźmi na długo i nie szukam przyjaciół ani znajomych. Paru stałych mam ( no bo bez przesady), ale nigdy na siłę i zawsze naturalnie, tak, żeby obie strony się sobie nie narzucały. Zawsze staram się traktować ludzi równo. Problem polega na tym dla mnie, że spotkałem na swojej życiowej drodze osoby kontaktowe, które łatwo nawiązują relacje i chcą je często kontynuować poprzez spotkania i wyjścia. Ale ja nie. Oczywiście zawsze staram się być naturalny, uważam, że najgorzej udawać, szacunek do innych i siebie to podstawa, więc go zachowuję. Zwykła uprzejmość jest brana przez takie osoby dość poważnie, czasem zbyt poważnie moim zdaniem. I oczywiście moja aspołeczność jest uważana za co najmniej dziwactwo, dzikość i niedopasowanie do nowych czasów. Taki dziwak, co sam się ,,kaleczy''. Niestety zarzucono mi też prawdopodobnie dwulicowość i bycie fałszywym, tylko oczywiście za plecami. A ja lubię spokój, choć miło spotkać kogoś na ulicy, czy innym miejscu. Tylko, że chcę bronić tego co mi osobiście służy i nie koniecznie się uginać. Chciałbym znaleźć sposób, żeby i wilk był najedzony i owca cała.
Mam podobie. Albo ktoś mnie akceptuje albo nie. Wszystkim nie da sie dogodzić. A i często słyszę że jestem egoistka i złośliwa. A ja po prostu o siebie dbam bo nikt inny nie wie co jest dla mnie najlepsze niz ja sama. Cenie sobie prywatność i nikt nie musi wszystkiego o mnie wiedzieć 😎
Już to widzę jak nieśmiała osoba wychodzi samotnie na miasto... Ja do nieśmiałych nie należę, ale sama w klubie czułabym się co najmniej niezręcznie...
Jestem śmiałą osobą i nie czuję się niezręcznie będąc sama w kinie, knajpie, kawiarnii itp ;-) Jedyne co, to po prostu nie chcę już tego robić, nie sprawia mi to przyjemności, ale niezręcznie nie jest. Wystarczy przyjąć do wiadomości, że nikogo to nie interesuje, co robisz.
Ale tak było. :) Uwidziałem sobie w mojej 23-letniej wtedy głowie, że na pewno spotkam kogoś znajomego i wieczór się rozkręci ;) no cóż człowiek miewa różne niedorzeczne pomysły
A już myślałam że to będzie historyjka o tym jak to wyszedł i znalazł przyjaciół i miłość życia :D
No i całe Twoje "uszykowanie się" trafił szlak, smuteczek.
Szlag* :)