Super, dzięki tobie ktoś naprawdę potrzebujący nie dostał miejsca.
ohlala
Czy ja wiem, jest jebnięta, więc to chyba jednak było miejsce dla niej.
dewitalizacja
Do takiego szpitala nie trafia się, gdy jest się je*niętym, tylko chorym. Autorka też ma problem, ale nie na tyle duży, by zajmować miejsce komuś w prawdziwym kryzysie.
SorryEverAfter
Może podpierdzieliła miejsce mi, gdzie ja nienawidzę szpitali i nie idę tam nawet w razie zagrożenia życia :P Jeśli to mi podpierdzieliła miejsce, to się nie gniewam :D
ohlala
@dewitalizacja
A właściwie skąd wiesz, że nie ma "wystarczającego" problemu? To, że jej się wydaje, że jest zdrowa, nic nie znaczy. Połowa osób w szpitalu psychiatrycznym jest przekonana o tym, że jest zdrowa.
Osobiście nie mam nic przeciwko szpitalom. Jeżeli czuję się na prawdę źle (w stylu, CRP > 100, wysoka temperatura przez dłuższy czas itp.), wolę być w szpitalu, bo tam regularnie kontrolują co się ze mną dzieje. W domu brałbym leki i czekał na to czy zadziałają - a co jak nie, może mi się pogorszy i nie będę miał siły wstać?
Moja koleżanka ze szkoły dostała od dilera takie coś, po zażyciu czego do dziś siedzi w psychiatryku (i zostanie tam na zawsze).
dewitalizacja
Ciekawe. Co jej się stało?
Hvafaen
Widocznie miała predyspozycje genetyczne by coś się jej uszkodziło lub wyzwoliło chorobe/zaburzenie, a może sam towar to niewiadomej jakości dopalacze.
ingselentall
@all - według późniejszych ustaleń to miał być jakiś cud, syntetyczna nowość nieznana dotychczas "konsumentom". Wszystko wskazuje na to, że koleżanka posłużyła za królika doświadczalnego jakiemuś szalonemu chemikowi. Dilera posadzono, ale "chemika" migdy nie namierzono. Czy koleżanka miała predyspozycje - nie wiem, możliwe, bo była bardzo znerwicowana i nadwrażliwa, bo jej patorodzina jej nie rozpieszczała. Na początku diagnoza brzmiała "ostry wielopostaciowy epizod psychotyczny", a same objawy miały ustąpić po maksymalnie miesiącu, gdy "chemia wyparuje" z organizmu. Tak się nie stało.
Hvafaen
Wiedziała, że bierze coś nieznanego?
ohlala
Do tego typu specyfików nie trzeba mieć żadnych predyspozycji. Nigdy nie jesteś w stanie przewidzieć, jak zareagujesz na narkotyki, a co dopiero na jakieś psychodeliczne nowości.
Hvafaen
Nie napisałam, że trzeba ;)
Ale jeżeli ktoś ma genetyczne predyspozycje by jakaś substancja aktywowała napad choroby lub cokolwiek innego to skończy gorzej niż ćpuny. Nie napisałam nigdzie, że to możliwe wiedzieć jak ktoś zareaguje. Walczysz z problemem, ktôry stworzyłaś w swojej głowie
Super, dzięki tobie ktoś naprawdę potrzebujący nie dostał miejsca.
Czy ja wiem, jest jebnięta, więc to chyba jednak było miejsce dla niej.
Do takiego szpitala nie trafia się, gdy jest się je*niętym, tylko chorym. Autorka też ma problem, ale nie na tyle duży, by zajmować miejsce komuś w prawdziwym kryzysie.
Może podpierdzieliła miejsce mi, gdzie ja nienawidzę szpitali i nie idę tam nawet w razie zagrożenia życia :P Jeśli to mi podpierdzieliła miejsce, to się nie gniewam :D
@dewitalizacja
A właściwie skąd wiesz, że nie ma "wystarczającego" problemu? To, że jej się wydaje, że jest zdrowa, nic nie znaczy. Połowa osób w szpitalu psychiatrycznym jest przekonana o tym, że jest zdrowa.
Osobiście nie mam nic przeciwko szpitalom. Jeżeli czuję się na prawdę źle (w stylu, CRP > 100, wysoka temperatura przez dłuższy czas itp.), wolę być w szpitalu, bo tam regularnie kontrolują co się ze mną dzieje. W domu brałbym leki i czekał na to czy zadziałają - a co jak nie, może mi się pogorszy i nie będę miał siły wstać?
Moja koleżanka ze szkoły dostała od dilera takie coś, po zażyciu czego do dziś siedzi w psychiatryku (i zostanie tam na zawsze).
Ciekawe. Co jej się stało?
Widocznie miała predyspozycje genetyczne by coś się jej uszkodziło lub wyzwoliło chorobe/zaburzenie, a może sam towar to niewiadomej jakości dopalacze.
@all - według późniejszych ustaleń to miał być jakiś cud, syntetyczna nowość nieznana dotychczas "konsumentom". Wszystko wskazuje na to, że koleżanka posłużyła za królika doświadczalnego jakiemuś szalonemu chemikowi. Dilera posadzono, ale "chemika" migdy nie namierzono. Czy koleżanka miała predyspozycje - nie wiem, możliwe, bo była bardzo znerwicowana i nadwrażliwa, bo jej patorodzina jej nie rozpieszczała. Na początku diagnoza brzmiała "ostry wielopostaciowy epizod psychotyczny", a same objawy miały ustąpić po maksymalnie miesiącu, gdy "chemia wyparuje" z organizmu. Tak się nie stało.
Wiedziała, że bierze coś nieznanego?
Do tego typu specyfików nie trzeba mieć żadnych predyspozycji. Nigdy nie jesteś w stanie przewidzieć, jak zareagujesz na narkotyki, a co dopiero na jakieś psychodeliczne nowości.
Nie napisałam, że trzeba ;)
Ale jeżeli ktoś ma genetyczne predyspozycje by jakaś substancja aktywowała napad choroby lub cokolwiek innego to skończy gorzej niż ćpuny. Nie napisałam nigdzie, że to możliwe wiedzieć jak ktoś zareaguje. Walczysz z problemem, ktôry stworzyłaś w swojej głowie
A przyszło ci do głowy że zajęłaś miejsce osoby naprawdę chorej?