Podczas praktyk w szkole przysłuchiwałam się rozmowie księdza z dziećmi. Ksiądz tłumaczył dzieciom, że ciało to świątynia. Wtedy jeden z chłopców wypalił: A księdza to nie świątynia, tylko dmuchany zamek!
Kiedy walczyłam z nadchodzącą salwą śmiechu, mały Piotruś chciał uratować sytuację, wskazał na jego łysiejącą głowę i dodał: Ale proszę księdza, taki fajny zamek! Z szeroką zjeżdżalnią!
Melduję, że salwa oddana...
Dodaj anonimowe wyznanie
To jakiś żart sytuacyjny, śmieszny wtedy, czy po prostu nie łapię?
Jak to się znalazło na głównej?
Chwila dla Ciebie już na Anonimowych, nawet nie trzeba iść do kiosku, wow.
Chyba nie do końca łapie.
Dzieci- mistrzowie szczerości 😂😂