#6wJ7K
Do rzeczy, nie potrafię nawiązać ŻADNEJ relacji z dziewczyną. Nawet przez Internet nie wiem co napisać, aby nie zniechęcić jej do mnie na samym starcie, a co dopiero w rzeczywistości.
W przeszłości (podstawówka, gimnazjum) nie miałem w ogóle koleżanek, (bo która by chciała zadawać się z kimś, kto waży przeszło ponad grubo 100 kg i z urody przypomina ogra). W szkole średniej mój wygląd troszeczkę się poprawił, zrzuciłem kilkadziesiąt kilogramów. Koleżanek tyle co dziewczyn w klasie, mam paru dobrych kolegów z czasów gimnazjum i szkoły średniej.
Na żadne dyskoteki czy też do klubów już nie chodzę bo i po co, skoro nawet nie potrafię powiedzieć zwykłego hej. Kiedyś nawet próbowałem, ale wszystko kończyło się na tańcu (podstawowe kroki). W skrócie nie umiem i nie potrafię nauczyć się flirtować. Próbowałem nauczyć się na różnych portalach randkowych, lecz nie dawało to żadnych efektów. Wtedy moją samoocena zaczęła drastycznie spadać w dół. Imprezy okolicznościowe też przestały mnie interesować, bo co ja bym miał tam sam robić, alkoholu też prawie nie spożywam.
Boję się, że będę samotny przez resztę życia, generalnie lubię i cenię sobie jakiekolwiek towarzystwo.
Ogólnie z opowieści od kolegów wiem, że jestem lubiany, a nawet kiedyś jakaś dziewczyna podobno powiedziała, że takiego człowieka jak ja nie da się nie lubić. Co niestety nie wpływa w żaden sposób na moją samoocenę.
Na co dzień staram się nie pokazywać jak bardzo mnie to boli, bo kto by chciał zadawać się z kimś, kto się prawie wcale nie odzywa i chodzi smutny/przygnębiony. Niestety z czasem tak bardzo to wszystko zaczęło się nasilać, że moja psychika zaczęła powoli wysiadać. Z domu też coraz rzadziej wychodzę, żeby nie przygnębiać innych moim zachowaniem. (Udawanie szczęśliwego w takim stanie nie jest łatwe). Myślałem już o samobójstwie, lecz nie chcę zrobić przykrości moim najbliższym.
Żadne rozmowy i pocieszenia nie dają rezultatów.
Wiem, że przede mną jeszcze całe życie, ale jeśli dalej tak będzie, to będzie tylko gorzej z moim stanem psychicznym.
Nie szukam tu żadnych porad ani pocieszenia.
Chciałem wyrzucić z siebie to, czego nikomu nie potrafił bym powiedzieć na żywo.
Tym co wytrwali do końca dziękuję i przede wszystkim życzę szczęścia...
Nie zaczynaj relacji z dziewczynami od prób flirtu! To wyższa szkoła jazdy, wiele ludzi nigdy sztuki flirtu nie opanuje bo owszem, bywa ona frajdą, ale tak naprawdę nie jest flirt do budowania relacji potrzebny. Przestań myśleć co powiedzieć aby dziewczyny nie zniechęcić, a po prostu zainteresuj się nią i zechciej poznać jako czlowieka. Potrawisz rozmawiać z kolegami, potraktuj następną koleżankę tak samo, bez napinki i oczekiwań.
Dokładnie! Byłam w kilku związkach, ale żadna znajomość, ani z moimi byłymi, ani z obecnym mężem nie rozpoczęła się od flirtu. Zdecydowanie wolę wpierw kogoś poznać, bo wygląd to nie wszystko. Co z tego, że koleś wygląda sympatycznie na pierwszy rzut oka, jak po chwili rozmowy planuję ekspresowy plan ewakuacyjny.
A jak idę na dyskotekę, to idę tam potańczyć, a nie rozmawiać. Zawsze mnie to denerwowało, leci fajna muzyka, chcę się móc wreszcie wytańczyć za wszystkie czasy, a tu ci ktoś podchodzi i wrzeszczy do ucha...
Może za bardzo myślisz o tym, że nie potrafisz zagadać? Za bardzo myślisz o tym, że musisz jakoś sobą zainteresować i jak, a co będzie, jak nie wyjdzie?
Też tak kiedyś miałam i wiem, że łatwo mówić, ale w pewnym momencie pomyślałam sobie- a ch*j. Nie będę się więcej zastanawiać, jak mam wypaść w oczach innej osoby. Miałam dosyć jakiejś dziwnej presji, którą sama na sobie wywierałam. Bo ja myślałam o tym ciagle- co powiedzieć, jak powiedzieć, a co będzie, jak już to powiem? Jak to zostanie odebrane, a może to, co powiem, będzie głupie i zrobię z siebie durnia? W końcu, jak pisałam, miałam tego dosyć i zaczęłam być w końcu po prostu sobą. Może i nawet trochę z rezygnacji, po co mam się starać, skoro i tak nie wychodzi? I po pewnym czasie stało się coś dziwnego, kiedy zaczęłam po prostu mówić to, co chciałam i jak chciałam, zleciało się do mnie mnóstwo osób, nawet faceci zaczęli się mną interesować do tego stopnia, że zrobiło się to męczące, bo raz podbijało do mnie pięciu na raz. Zaczęłam słyszeć od ludzi, jaka jestem fajna, że oni nie wiedzieli, że taka fajna dziewczyna ze mnie, bo zawsze byłam jakiś dziwna i wycofana, jakby wystraszona, a tu taka niespodzianka.
Wiem, że łatwo jest powiedzieć, trudniej zrobić, ale może faktycznie przestań myśleć o tym, co dokładnie masz powiedzieć? Spróbuj się wyluzować, bądź po prostu sobą. Z czasem będzie co raz łatwiej.
Zgadzam sie, ze mną było tak samo. Najważniejsze to być po prostu sobą i nie szukać na siłę.
Zacznij postrzegać kobiety jako normalnych ludzi (kobieta też człowiek) a nie jako "kobietę". Zagadka tak samo jak byś chciał pogadać z facetem. Ogólnie jest tak, że kobieta to nie inny gatunek i podstawowa komunikacja jest taka sama (nawet mówimy w tym samym języku). Jak już się nauczysz normalnie rozmawiać po żyjesz się swobodnie.
I przestań marudzić "o jejku jejku jestem otyły". Znam niejednego otyłego kolesia, o którego laski się biją. Jak masz charakter mamałygi to nikt cię nie polubi...
Mam 27 lat. Odkąd pamiętam podobali mi się ,, więksi faceci'',nie jakieś chuchra. Sama jestem normalnej budowy, przeciętnego wzrostu. Bardzo jara mnie to, że mam się do kogo i w co wtulić, mężczyzna musi dla mnie być większy i potężniejszy ode mnie. Miałam wielu adoratorów, ale mój mąż jest dużym facetem, waży 116 kg. Więcej wiary w siebie, jestem pewna że nie jedyna umówiłambym się z Tobą autorze :)
Doskonale Cie rozumiem z tym, ze ja mam 30 lat i zrzucone ok 17 kg od czasów liceum/ początku studiów. Każdy mówi ale Ty świetnie teraz wyglądasz, ładna figura taka kobieca. Wiem, że mogę się podobać jednak w głowie dalej jestem "smoczcą" "grubasem" wszędzie widzę swoje mankamenty. Tez nikogo nie mam i nie mialam, bo nie wierze ze mozna pokochac kogos takiego jak ja. Jesteś młody, otwórz się na ludzi, myślę, że miłość sama przyjdzie. Głowa do góry bo spotkasz taka dla której będziesz całym światem, z wiekiem wszystko bardzo się zmienia, wygląd już nie gra pierwszych skrzypiec
poczytaj sobie bloga Galantej Lali, ona tam pisze o tym, ze grubosc w srodku zostaje nawet jesli zejdziesz do wagi w normie
poza tym nie traktuj kazdej napotkanej dziewczyny jako potencjalnej partnerki
i pamietaj, ze to, ze jedna z druga jest dla ciebie mila nie musi oznaczac, ze na ciebie leci :)
Najpierw po prostu rozmawiaj. O pogodzie, filmach, czymkolwiek. Jak już poczujesz siś swobodnie, to dopiero spróbuj flirtować. Mozesz też zapisać się na kurs podrywu😀
Ja dopiero niedawno kogoś poznałem i to przypadkiem. Na portalu randkowym żadna mi nie odpowiadała (w sensie nie na wiadomości tylko nie spełniały oczekiwań. Z niektórymi ciekawie się rozmawiało, ale to było mniej niż 30-40 wiadomości, a potem kontakt sam się urywał), a teraz znalazłem kogoś z kim rozmawiam już od miesiąca non stop. Znalazłem przypadkiem, na teamspeaku....
Jakie przekonanie o kobietach sprawia, że traktujesz je inaczej niż facetów? Traktuj kobiety jak ludzi!!! Nie jak potencjalne istoty do łóżka. Zainteresuj się drugim człowiekiem, zamiast myśleć o swoich fobiach. Jak się z jakąś polubisz, to wtedy się będziesz martwić jak ją poderwać. Na razie po co miałbyś to robić, skoro nie wiesz czy te dziewczyny są dla Ciebie spoko?
Zacznij od siebie. Ja jestem dziewczyną, ba nawet kobietą która WAŻY przeszło ponad 100kg, ale to nie przeważa na budowaniu relacji czy poznawaniu ludzi. Myślę, że musisz popracować nad swoją osobowością, pomysł o tym co lubisz, czego nie. To zawsze w jakiś sposób może zbudować rozmowę. Jak ktoś mądry wyżej napisał. Nie próbuj flirtować, wyjątkowa relacja może się zacząć właśnie od rozmowy na przyziemny temat.