#7MRdz
Pan X, właściciel bardzo dużej firmy, pracuje w Warszawie, ale wraca do domu późno lub wcale, bo często nocuje w apartamencie, który mają w samym centrum. Pani X oficjalnie jest sekretarką Pana X, ale przez półtora roku naprawdę nigdy nie widziałam jej robiącej cokolwiek innego niż codzienne zawożenie dzieci (niemal dorosłe) na każde zajęcia pozalekcyjne/uczelnie/do znajomych/na zakupy.
Opiszę kilka przypadków, które spotkały mnie podczas tej pracy.
- w łazience córek notorycznie znajduję niespuszczoną wodę w toalecie zatkanej fekaliami i towarzyszący temu straszliwy smród, lub resztki odchodów tak zaschnięte na ścianach muszli, że aby doczyścić sedes muszę szorować go 20 minut.
- standardem jest ogólnie syf w łazience, ręczniki na podłodze, spodnie ściągnięte razem z bielizną w kącie, pasta do zębów zaschnięta na blacie, niewyrzucone aplikatory do tamponów w bidecie.
- totalny brak szacunku, szczególnie starszej córki do rzeczy, drogie kosmetyki wiecznie rozwalone na blacie, pokruszone cienie, połamane pudelka, ubrania za tysiące złotych przepocone, skotłowane w wielką kulę upchnięte na półkach w garderobie.
- kiedyś, kiedy znajdowałam takie stosy ubrań, segregowałam je i dawałam do prania. Przestałam, kiedy wśród nich znalazłam bieliznę z zakrwawioną podpaską :/
- umówiłam się z państwem X, że posprzątam po osiemnastce, którą starsza córka urządziła w domu. Kiedy dziewczyna odsypiała w mieszkaniu ojca, a rodzina moczyła tyłki w basenie w Dubaju, ja przez 10 godzin czyściłam zawalone fekaliami i wymiocinami zlewy i wanny, próbowałam wyłowić zużytą prezerwatywę z basenu i szorowałam podłogi lepiące się od alkoholu i popiołu papierosowego.
- wielokrotnie zdarzało mi się zastać w pokoju dziewczyn dosłownie gruzowisko rzeczy z kartką "proszę posprzątać, bo wieczorem przychodzi korepetytor/koleżanka".
- kilka razy byłam proszona przez panią X o odbiór zamówionych przez nią rzeczy w sklepach. Raz dostałam za mało pieniędzy, żeby zapłacić za zakupy. Po powrocie z pustymi rękoma, zastałam wykrzykiwanie: czy jestem idiotką, przecież mogłam już zapłacić ze swoich, a teraz ona będzie musiała latać po mieście i nie za to mi płaci. Jakoś głupio mi było przyznać, że 600 zł to dla mnie nie takie grosze i nie noszę tylu pieniędzy przy sobie w portfelu.
- raz pod nieobecność państwa X z wizytą przyszła matka pana X. Na moje "dzień dobry" nic nie odpowiedziała, a kiedy przyszła pani X byłam świadkiem wywodu ,"kto to widział, żeby szanująca się pani domu zatrudniała TAKĄ służbę (!), z daleka widać, że zatrudniła taką WYWŁOKĘ tylko po to, żeby przyłapać jej syna i to będzie wyłącznie jej wina, jeśli on poleci na "te wielkie cyce" - w momencie gdy usłyszałam te słowa trzasnęłam drzwiami i wyszłam. Reszty wypłaty nie dostałam.
Ludzie "na poziomie". Taa...
Takie sytuacje wcale nie sa nowoscia. Moja ciocia ma wlasny serwis sprzatajacy (nie w Polsce) i niektore te akcje nadaja sie na ksiazke. Jak np. niektorzy specjalnie wrzucaja patyczki do uszu w zakamarki albo pieniadze w katy zeby sprawdzic sprzataczki czy sa uczciwe i wszystko dokladnie sprzataja. Najgorsza sytuacja to byla gdy jedna z kobiet znalazla zuzyte podpaski pod lozkiem z rozkladajacym sie cialem swinski morskiej.... u 15 latki.
Jak jeszcze pieniądze rozumiem - to nawet dobry sposób by zostawić kilka złoty na biurku, by sprawdzić uczciwość, to reszta mnie przeraża. Szczególnie świnka morska...
Oj nie, to nie bylo tylko pare zl tylko banknoty o wartosci nawet $100 schowane np. pod dywanikiem w lazience. To bylo durny pomysl bo przeciez co jezeli ktos niechcacy wciagnie taki banknot do odkurzacza? Oczywiscie tak sie raz zdarzylo i przez to jedna kobieta prawie zostala zwolniona a wlascicielka zrezygnowala z serwisu. Jak juz mowilam akcja dziala sie za granica wiec pomimo tego wielu ludzi traktowalo polki jeszcze gorzej, szczegolnie Hindusi z jakiegos powodu.
ja też wrzucam patyki do uszu w kąty, taki nawyk z młodszych lat, ciężko się pozbyć
Ło matko...Czytając to od razu zaczęłam się zastanawiać dokąd ten świat zmierza :D
Co złego w tym, że sprawdzają dokładność sprzątania pozostawiając te patyczki?
polacca - bo nawet u siebie w domu nie każdy zauważa takie rzeczy? Oczywiście nie chodzi mi o większe porządki, ale o codzienne, "ogólne" sprzątanie.
Chociaż fakt, dobrym testem byłoby wrzucenie czegoś w kąt i sprawdzenie np. za miesiąc, czy osoba sprzątająca zdążyła już zająć się tym miejscem. Ale zakładam, że ludzie opisani w powyższym komentarzu nie tyle testują dokładność, co szukają pretekstu żeby dać pracownikowi ochrzan :')
Jeju, dlaczego takie bogate snoby uważają, ze fakt, jakim jest posiadanie więcej pieniędzy od kogoś, daje pozwolenie na brak kultury osobistej, umiejętności zachowania choc lekkiego porządku na wierzchu czy zwykłej umiejętności mycia sie? nie wszyscy ludzie z większym dorobkiem tacy są, ale tym z wyznania przydałaby sie pozadna lekcja życia
No ale tak teoretycznie. Robią Ci tym krzywdę że są flejami? Zmuszali ją żeby u nich sprzątała? Dopóki nie robią nikomu krzywdy to mogą sobie srać nawet do ust:)
Tak, robią krzywdę. Autorka mogła się od nich zarazić wieloma chorobami. Poza tym takie traktowanie to także jakby nie patrzeć negatywnie wpływa na psychikę.
Dlatego podkreśliłam że autorka NIE BYŁA ZMUSZANA tam pracować. Mogła już dawno rzucić to i wyjść.
Mam nadzieję, że za takie kosmiczne usługi liczyłaś sobie jakieś kosmiczne kwoty.
Niby takie wyedukowane krezusy, a nie nauczyli się, że sra się do muszli klozetowej, a nie do wanny. Tej gówniarze (dosłownie) przydałoby się wysmarować gównem łóżko, może wtedy by się nauczyła jak i gdzie srać. A temu staremu próchnu już nic nie pomoże, niech się goni ;)
Nawet podczas największych imprez nie zdarzyło mi się doświadczyć takiego syfu. Najgorsze, co widziałam, to resztki wymiocin w okolicach toalety, bo nawet bardzo pijani goście potrafili trafić do muszli. Swoją drogą miałam znajomą, która była bardzo dobrze sytuowana, również zatrudniali pomoc domową i tę panią proszono, żeby nie sprzątać pokoju znajomej, kiedy tylko ta coś przeskrobała. Zresztą koleżanka miała swoje wady, ale do czegoś takiego by nigdy nie dopuściła, nie mówiąc już o tym, że potrafiła pić i zachować przy tym jakiś umiar.
Jakby było czysto to by nie potrzebowali sprzątaczki a ty byś nie zarabiała.
Uwierz potrzebowaliby. Czasem możesz wejść do domu, gdzie „nie ma co robić, bo czysto” a i tak znajdziesz sporo zajęcia na kilka godzin.
U mnie w domu jest stosunkowo czysto - każdy po sobie sprząta itd. Ale po prostu nie lubimy myć podłóg, okien, zamiatać, a możemy sobie pozwolić na sprzataczkę. I muszę się przyznać - zdazylo mi sie, że zaspalam, a zapomnialam, że akurat tego dnia ona przychodzi i zostawiałam niepodzielone łóżko i rozrzucone kosmetyki, ale nic więcej
Raz w miesiącu też korzystam z usług pani sprzątającej by umyła okna, poodkurzała bardzo dokładnie, zmieniła pościele itd. Ale i tak sprzątamy z rodziną co sobote, po prostu raz w miesiącu chcemy takie porządne sprzątanie. Wtedy ta pani nie charuje za nas, ale nam pomaga. Kiedyś jeszcze korzystaliśmy z usług pani sprzątającej, która sprzątała dom w tym samym czasie moja żona jej pomagała, ale wtedy mieliśmy pierwsze i malutkie dziecko.
W Sowieckiej Rosji to brud myje sprzątaczkę..
Brak słów. Bardzo współczuję.
Dobrze, że stamtąd uciekłaś! Trzymaj się :)
Skoro ci ludzie to brudasy to oczywiste, że biorą kogoś do sprzątania. A Autorka dzięki temu miała płacone za więcej godzin czyli się jej opłacało. Poza komentarzem starszej pani nie widze w tym nic złego.