#8gH60

Dobijam 28. roku życia. Zawsze chciałam wcześnie założyć rodzinę, taki miałam wzorzec w domu. Rodzice się pobrali, jak mieli po 20 i 24 lata, w ciąży. Sześć lat później drugie dziecko. Dzięki temu mamy z bratem świetny kontakt z rodzicami, chodzimy razem na koncerty, jeździmy razem na różne aktywne wyjazdy. Mój starszy brat oświadczył się na piątym roku studiów, po dwóch latach ślub, nie wyszło im od razu staranie się o dziecko, ale mniej więcej w moim wieku byli w pierwszej ciąży.


Ja w pierwszy związek weszłam na drugim roku studiów, trwał sześć lat, z czego po 1-2 roku zamieszkaliśmy razem, a potem już tylko stagnacja. Rozmowy o przyszłości zawsze w formie „kiedyś chciałbym ci się oświadczyć, kiedyś chciałbym mieć z tobą dzieci”. W końcu zapytałam, kiedy właściwie to jest „kiedyś”, bo od dwóch lat mamy skończone studia, stabilne prace, mamy gdzie mieszkać, jest samochód (mój, ale traktowałam jak wspólny, z wyjątkiem tego, że ja płaciłam wszystkie opłaty). Konsternacja. On w sumie myślał o pierścionku trzy lata temu, ale jakoś nie wie co się potem stało. Niedługo potem się rozstaliśmy (z innych powodów). Po rozstaniu powtarzałam sobie, żeby tylko nie nakładać na siebie presji, teraz się nie spiąć, że mam już 26 lat i zaczynam od zera, a to wszystko trwa, to najgorsze, co mogę zrobić.
Ja sobie presji może nie nakładałam, za to najbliżsi się nie zawahali ;)

Szybko poznałam nowego faceta, zakochałam się (jak nigdy, z poprzednim to było bardziej oparte na rozsądku). Jest rozwiedziony, ma dziecko z poprzedniego związku. Nigdy o takim układzie nie myślałam, ale okazało się, że nie mam z tym problemu. Mam świetny kontakt z jego dzieckiem, on ma świetny kontakt z moją rodziną, sielanka. Przerobiliśmy dużo rzeczy, jakichś problemów i traum z poprzednich związków, na terapiach i ze sobą. Byliśmy bardzo szczerzy w swoich oczekiwaniach i na starcie zaznaczyłam, że oświadczyny to tak po 1-1,5 związku, bo ja już jestem zmęczona chłopcami, którzy się bawią (tak odebrałam byłego, ale to osobna historia).

Obecnie jesteśmy ze sobą 1,5 roku, mieszkamy razem prawie od początku, czasem rozmawiamy o oświadczynach. Najczęściej z jego inicjatywy. On mówi, jak bardzo mnie kocha, jak to nigdy przed nikim się tak nie otworzył (wierzę, widzę to). Zadeklarował się bardzo twardo, że on w tym roku się oświadcza. Rozmawialiśmy, że to musi być jakiś fajny wyjazd we dwoje.

Mamy połowę marca i planów żadnego wyjazdu tylko we dwoje z jego inicjatywy nie ma (a czerwiec już rozplanowany). Nie widzę prób szukania pierścionka (był epizod, że wziął mnie na przymiarkę w zeszłym roku i temat umarł, ostatnio przypadkiem odkryłam, że zapomniał, jaki mam rozmiar. Teraz już pamięta, coś opowiadał, że jeszcze będzie kilka przymiarek). Wczoraj zaproponował wspólne konto bankowe, bo on by chciał „następny etap”. Jestem zmęczona czekaniem. Jak mamy żyć jak małżeństwo, to ja chcę mieć papierek.
Toudi227 Odpowiedz

Brzmisz jak desperatka, to nie brzmi dobrze i nie jest atrakcyjne.

ravageuse Odpowiedz

@ AutorskiKomentarz: Jesli ci na tym zalezy, to dlaczego nie wezmiesz sprawy w swoje rece. Mozliwosci jest sporo. Zupelnie juz pomijam fakt, ze zareczyny nie sa warunkiem koniecznym aby zawrzec slub.

Postac Odpowiedz

To mu powiedz, że najpierw oświadczyny, a nie wspólne konto. Wprost. I co to za przymiarki? Kupuje pierścionek lub nie.
Niby mogłabyś sama się oświadczyć, ale chyba nie na to czekasz. Szczerze ja też trochę wymusiłam na chłopaku oświadczyny. Były rozmowy o wspólnej przyszłości, mieszkaliśmy długo razem, było nam ze sobą dobrze. Ale na temat ślubu zawsze mówił "tak, bardzo chcę". Za to chciał dziecko, wspólne konto, wspólne mieszkanie na kredyt - na co się nie zgadzałam przed zaręczynami, a on do tematu wracał notorycznie. Skończyłam studia, pierścionka brak - a ja w rozkroku. Stwierdziłam, że ma się zadeklarować, dałam mu ostateczny termin - bo jak nie, to ja jadę z koleżankami do pracy, daleko od niego, wynajmuję z nimi mieszkanie i planuję życie sama. Kochałam go i kocham, ale ślub był i jest dla mnie na tyle ważny, że nie chciałam wspólnej przyszłości z "chłopakiem". Chcę żyć z mężem. Oświadczył się, wzięliśmy ślub 5 lat temu, po 5 latach związku. Jak go później pytałam, czemu tak zwlekał, to mi mówił, że sam nie wie.

Megg16 Odpowiedz

Jest marzec. O ile ten "fajny wyjazd" nie oznacza Honolulu (a nawet gdyby to i to da się zrobić spontanicznie) to do końca roku jeszcze mnóstwo czasu.
Prawdę powiedziawszy, chyba nie byłabym taka skora do oświadczyn po 1.5 roku. Tym bardziej, jeśli on dobrze wie, że masz parcie na ciążę już teraz zaraz i wstrzymujesz się tylko z powodu oczekiwania na oświadczyny i ślub - dla mnie robienie sobie dziecka z kimś kogo znasz tak krótko to jakiś absurd. Wasz związek pewnie nie zaliczył jeszcze ani jednego kryzysu, a on już jedno nieprzemyślane dziecko ma.

AutorskiKomentarz

Widzisz, nawet się cieszę, ze padł ten komentarz, bo pokazuje jak łatwo pochopnie kogoś ocenić w internecie ;) limit znaków mnie złapał i nie byłam w stanie wyjaśnić.
Co do tego, ze jest marzec nie chodzi mi o to, że do tej pory nie było wyjazdu, tylko ze nie widzę, żeby się rozglądał.
Co do reszty:
1. Nie mam parcia na ciążę. W zasadzie to ja nawet nie jestem pewna czy chce mieć dzieci. To mój partner bardzo chce. Ja chce tylko mieć ślub, zanim zajdę w ciążę, jeżeli w nią zajdę. Nie będę się wdawać w szczegóły, bo można by książkę napisać, wbrew pozorom to nie jest relacja, w której jedna strona chce dzieci, a druga nie, to jest skomplikowane. W każdym razie on wyraża gotowość i chęci na dzieci, ja na pewno chce mieć wcześniej papierek
2. Dziecko mojego partnera nie jest nieprzemyślane. Zostało poczęte po 15 latach związku, w tym 6 małżeństwa, które rozpadło się zaraz po poczęciu tez z przyczyn mocno skomplikowanych. Dość powiedzieć, ze rozwód był z jej winy. To trochę odpowiedz tez na zarzut, ze jesteśmy ze sobą za krótko - 15 lat tez się okazało niewystarczające
3. Co do tego czy jesteśmy razem za krótko czy nie - to kwestia indywidualna. Ja nigdy nie byłam bardziej pewna, on twierdzi, ze on tez nie. Przeszliśmy razem sporo, razem kończyliśmy nasze indywidualne terapie, znowu: limit znaków by mnie nie puścił żeby opisywać.
Mówiąc krótko- problem który ja zaznaczam jest nie tam, gdzie go szukasz. On chce mieć dzieci nawet chętnie teraz, chce mieć wspolne konto, mieszkamy razem. Sumarycznie odhaczamy wszystkie checkboxy małżeństwa, tylko bez papierka i to mnie martwi. Przegadaliśmy ta kwestie konta jeszcze raz, dlaczego tak jest, to tez oczywiście za dlugo by opisywać. Jestem trochę lepszej myśli. Ale chciałam wytłumaczyć, ze nie chodzi mi o to, zeby przyspieszać ten związek czy ze mam parcie na ślub. Po prostu jak już chce żyć jak małżeństwo, to ja bym jednak wolała ten papierek mieć (tez z różnych względów)

AutorskiKomentarz

A, jeszcze jedno. Odnośnie tej ciąży - tak jak wspomniałam nie mam parcia, nie mam nawet 100% pewności czy chce jak na razie, ale jeśli miałabym się decydować to jak najwcześniej, a przynajmniej przed 30. Po 35. już bym się po prostu bała. Z czysto racjonalnych względów, nie z chęci uciszenia jakichś instynktów i innych zewów natury, po prostu później z sama ciąża bywa różnie, ciezko zajść, jest większe ryzyko i wychowywanie dzieci w późniejszym wieku tez mi sie nie uśmiecha. Zwłaszcza, ze partner jest ode mnie starszy i o ile ja może jeszcze nie zbliżam się do średniego wieku, to on już tak

Megg16

Ja się z Tobą autorko w dużej mierze zgadzam, również nie chciałabym wiecznie tkwić w związku bez ślubu, bo mimo że nie jestem zbytnio wierząca, ślub nie jest dla mnie mistycznym wydarzeniem, nie mam potrzeby być najpiękniejszą w dniu swojego ślubu i nawet nie zamierzam robić wesela, to jednak ślub reguluje prawnie wiele ważnych kwestii i zabezpiecza oboje partnerów (chociaż przyznaję, że częściej nas, kobiety) w przypadku rozstania. Jeśli faktycznie nie robisz tego po to żeby od razu zachodzić w ciążę, a w sumie nawet jeśli to tak jak piszesz, on i tak tego chce, to właściwie nie wiem dlaczego zwleka ze sformalizowaniem związku. Z jednej strony myślę sobie że jesteś na to mocno zdesperowana, to dopiero 1.5 roku. Z drugiej, chłop chce Ci dziecko robić, a ślubu wziąć nie chce... też niezbyt poważne zachowanie.

Dantavo Odpowiedz

"na starcie zaznaczyłam, że oświadczyny to tak po 1-1,5 związku, bo ja już jestem zmęczona chłopcami, którzy się bawią" Wybacz, ale z tego wyznania aż bije desperacja. Desperacja, by wziąć ślub, na siłę, nawet jak się dobrze nie poznaliście. Nie tak się buduje związek... To musi wyjść naturalnie, a nie po 1,5 roku ślub.

ingselentall Odpowiedz

Te jakieś "rodzinne tradycje" terminów oświadczyn i ślubów to zupełna toksyczna patologia. Żyć możecie razem bez żadnych ślubów i innych bzdur. Sama zresztą piszesz, że to Cię męczy,

Postac

Ktoś chce ślubu, ktoś nie. Jak dla mnie ślub ma same zalety we wspólnym życiu.

AutorskiKomentarz

Męczy mnie, że ślub w tym przypadku byłby tylko i wyłącznie formalizacją (nic poza tym nie zmieni), której obydwoje chcemy (to on pierwszy mówił, że chce ślubu, ja z początku podchodziłam do tematu ostroznie), właściwie tylko nazwaniem tego co już między nami jest i jakoś do tego nazwania nie dochodzi

Tellmewhy Odpowiedz

1,5 roku to mało na poznanie siebie, by decydować o byciu forever. Facet pod wpływem chorych nacisków może po prostu zwiać. To że rodzice czy brat wzięli wcześnie ślub, nie znaczy, że też musisz tak robić. Daj sobie czas na życie, cieszenie związkiem. Wydaję mi się, że męczysz się sama ze sobą i te wszystkie opisane problemy są wywołane przez Ciebie.

Dodaj anonimowe wyznanie