#9L93c
Spośród nich wszystkich jeden z nich był postacią ekstremalną.
Paweł był bardzo religijny i higieniczny.
Pierwszym objawem jego działalności był opróżniony Domestos. Zużył całą nową dużą butelkę w 1 miesiąc. Jak się okazało, czyścił muszlę po każdym sikaniu... Sikaniu!
Na przygotowanie jednej (sic!) prostej kanapki, do której miał już wszystkie składniki i umycie talerza oraz noża potrzebował 30 minut. Niby nic, ale pomnóżcie to przez 4 takie posiłki w ciągu dnia i okazuje się, że spędzał 2 godziny w kuchni, robiąc 4 kanapki - to nie naciąganie rzeczywistości, tak faktycznie było.
Co więcej, wchodząc do łazienki i zamykając się zamkiem, od razu łapał za klamkę, by sprawdzić, czy faktycznie jest zamknięta. Podczas jednego pobytu potrafił szarpać kilkanaście razy za tę samą jedną klamkę.
Pewnej nocy, o godzinie 3:00 przebudziło mnie trzepnięcie drzwi do łazienki. Usłyszałem szarpnięcie i od razu wiedziałem, że to on. Spojrzałem na zegarek i zacząłem liczyć... 27 szarpnięć w 15 minut.
Z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej.
Kojarzycie te opowieści znajomych, którzy się skarżą, że mieszkają z dwoma dziewczynami i nie mogą się dobić do łazienki?
Paweł bije każdą z nich.
Rano blokował całą łazienkę na 30 minut, a wieczorem na około 1-1,5 godziny. Codziennie.
Pomimo bycia czyściochem nie umiał używać pralki, współlokatorka wyprała mu pierwszą porcję bielizny, ale na szczęście nauczyła go obsługi pralki.
Co zrobił Paweł pewnego dnia?
Wrzucił jeden mały chodnik do pralki (bo był brudny) i włączył najdłuższy i najgorętszy program, jaki był.
Tak dla sprecyzowania: każde z nas musiało się liczyć z pieniędzmi.
Gdy szedł do łazienki umyć dłonie, trwało to około 6 minut (mierzyłem), bo przy okazji polerował kran.
To tyle z grubsza w temacie higieny.
Jest jeszcze temat religijności.
Gdy koleżanka w czasie adwentu włączyła radio podczas sprzątania mieszkania, to wybiegł z gębą, bo jest adwent.
Przyniósł poświęconą kredę i pytał się, gdzie trzymamy takie rzeczy (w mieszkaniu studenckim).
Codziennie rano i wieczorem spędzał nawet po godzinie na kolanach przy modlitwie.
W przypadku religii uważam, że jest to osobista kwestia i ja nie mam nic do tego. Jednak wydawało mi się zawsze, że ci silnie religijni ludzie to osoby, które NIE uprzykrzają innym życia.
A jednak. Nie życzyłbym nikomu takiego współlokatora. Wykończył nas psychicznie przez rok.
Może miał zaburzenia obsesyjno-kompulsywne?
Na pewno miał jakieś zaburzenia O.o
Nie moze tylko raczej na pewno..
Na 100% je miał. A co mnie dziwi, to że autor codziennie na to patrzył i nigdy z nim o tym nie porozmawiał, nie zasugerował leczenia. God, nawet zwykłej wizyty u psychologa. Z resztą, wnioskuję, że mieszkali z nimi też inni współlokatorzy. Naprawdę nie ogarniam, przecież ewidentnie było widać w jego zachowaniu poważne odchyły. Chłopak musiał się z tym bardzo męczyć, a może nawet nie wiedział, że takie natręctwa da się złagodzić.
oczywiscie, ze to OCD, to sie leczy :)
Lunathiel, nie sądzisz, że autor mógł nie wpaść na to że Paweł miał te zaburzenia? Co miał mu powiedzieć, "długo myjesz ręce, może udasz się do psychiatry"?
@Sztuciec - Aha, po tym jak napisałam komentarz też doszłam do wniosku, że on pewnie nawet nie wiedział, że to jest jakieś zaburzenie. Ale i tak, zakładam, że w takiej sytuacji większość ludzi chociaż spróbowałaby pogadać z współlokatorem i jakoś dać znać, że takie zachowania męczą resztę domowników (nawet jeśli nie po to, żeby mu pomóc, tylko dla własnego świętego spokoju). Bo chyba wygodniej byłoby im ustalić jakiś kompromis, co nie?
No dobra to tak 2 h robienie kanapek, 2h bycie w łazience,6 minut mycie rak x okolo 5... wychodzi 30 minut. Wychodzi 5h plus inne czynności których nie ująłeś w czasie typu robienie obiadu, plus zajecia i spanie. Ten człowiek nie miał żadnego czasu dla siebie!
jego hobby to stylizacja otoczenia a drugie to religiowanie.
* sterylizacja
Szczerze? Ja naprawde rozumiem twoje rozgoryczenie. Ale niestety rozumiem także tego chłopaka: pomijając kwestie modlitwy, jego zachowania to na 99% nerwica natręctw. Ja też potrafiłam odkręcać i zakręcać kran, pierdyliard razy (za klamke też szarpie po przekręceniu zamka, ale tylko jeden raz). No niestety żeby zniwelować takie nawyki trzeba pracować nad sobą, a osoba, która nie wychodzi do ludzi, albo jest zafiksowana będzie miała ciężko z dokonaniem tego.
:/
To nie religijność. To nie higiena.
To zaawansowana nerwica natręctw.
Nerwica natręctw. Biedny człowiek.
W pełni rozumiem Twoje rozgoryczenie, jak i współczuje chłopakowi. Ja za to mieszkałam z osobą do bólu i chorowicie oszczędna. W mieszkaniu zima kaloryfery miały grzać tylko rano i to na "dwójce". Robiła awantury o to, że mam za ciepło w pokoju, o to że biorę prysznic codziennie, i uwaga, że za często chodzę do toalety, no, a wiadomo spuszczanie wody te sprawy.
ja bym olewala, zamykala pokoj i nara moze sobie dziamglic
chyba ze to wlasciciel, ale pierwsza zasada wynajmowania- nie mieszka sie z wlascicielem
Święta racja, trzeba olać ale na dłuższą metę życie w takiej atmosferze męczy. A ta osoba, wlascielem nie była, ale była dość zaborcza, uważająca, że to ona ma rację, więc codziennie słuchanie pretensji było męczące.
Albo się modlił albo mył albo sprzątał.
A potem, mam 30 lat i nigdy nie miałem dziewczyny...
Lepiej się nie modlić, nie myć i nie sprzątać, dziewczyny na to lecą :)
niech po prostu działa proporcjonalnie, a nie popada w skrajności
Kurcze, tak się zastanawiam, czy ja przypadkiem nie mieszlałam z tym samym gościem przez jakis czas... opis pasuje idealnie....
Używał Domestosa po każdym sikaniu i starczył wam na miesiąc? To chyba bardzo rzadko sikał w domu...
Po godzinie na modlitwie to akurat piękne, ale chyba nie w jego wypadku, bo biorąc ogląd na całą resztę to pewnie jakaś nerwica natręctw. Nieźle się z nim męczyliście.