Kiedy byłam jeszcze w liceum, wybrałam się z koleżanką na wagary. To znaczy, taki był plan. Spotkałyśmy się w umówionym miejscu i miałyśmy wybrać się stopem do większego miasta na łażenie i jakieś zakupy, tak żeby zabić jakoś ten czas.
Łapiemy tego stopa, łapiemy... W końcu zatrzymuje się samochód. Uradowane biegniemy do niego, a za kierownicą moja ciotka... Wysiadłyśmy pod szkołą i grzecznie poszłyśmy na lekcje :D
Dodaj anonimowe wyznanie
Mnie i koleżankę dopadła pani psycholog na naszych wagarach. Ale była na luzie i mówi: "Ja was, dziewczynki, nie widziałam."