#9Xaxh

Jestem świeżo po zamieszkaniu z partnerem i teraz zrozumiałam wszystkie kobiety, które zmuszają się do bycia „kurą domową”, chociaż na początku w ich relacji było wszystko w kwestii dzielenia obowiązków ustalone i wypełniane.
Oboje pracujemy w jednej wielkiej firmie, z czego ja jestem pracownikiem na najniższym szczeblu jako kobieta i pracuję tylko fizycznie, on natomiast ma za zadanie głównie wydawać polecenia i nie raz w ogóle po pracy nie jest zmęczony, a mimo to zamiast pomyśleć o tym, by mnie jakoś wesprzeć i posprzątać tylko po sobie, to nie robi nic, woli dosłownie przespać popołudnie.
Żeby mi tu zaraz się nikt nie przywalił – wiem, że nieraz nic nie robi, jak przez 5 godzin z rzędu wysyła memy albo inne posty z różnych portali, aby tylko mu czas zleciał i mógł wyjść do domu, zresztą wcale też nie ukrywa w rozmowach, jak mija mu dzień, a mimo to jak proszę o pomoc albo zwyczajnie luźno rozmawiamy i wspominam, że trzeba np. ogarnąć ogólnie w domu, bo sam zaprosił swoich rodziców na weekend i wypadałoby nie robić ciągle złego wrażenia i nie żyć w brudzie, to zwyczajnie to ignoruje albo wprost oświadcza coś typu „no ale gdzie ty tu widzisz syf?”. Niestety polskie przekonanie naszych rodziców jest takie, że nawet jak głośno tego nie powiedzą, to patrzą krzywo tylko na mnie, bo przecież jako kobieta powinnam posprzątać, ugotować i w ogóle. Cieszę się, że nie mamy jeszcze dzieci, bo obawiam się, że wychowanie ich spadłoby całkowicie na mnie.
Dowiedziałam się przypadkiem, i to była wisienka na torcie po prostu, że rachunki nie są płacone w terminie i nawet właściciel mieszkania nie wiedział o moim wprowadzeniu się, mimo że kilkukrotnie prosiłam, by dostać do niego kontakt, żeby samodzielnie ustalić warunki mojego pobytu tam, skoro już tak ciężko mu było poinformować go o tym fakcie, że się wprowadzam (mówiłam o tym jeszcze zanim zdecydowałam się wprowadzić, a że zamilkł, to uznałam, że to załatwił i jak właściciel nas odwiedzi, to podpiszę się na umowie, za wynajem przelewałam partnerowi z zaufaniem).
Finansowo to też sporo oszczędza, bardzo rzadko sam z siebie kupi składniki na obiad, który ja zrobię, bo nie umie gotować. Nawet nie liczę na jakąś randkę, a imprezy rodzinne gdy np. jest w mojej rodzinie opłacam sama, zresztą muszę go prosić, by w ogóle ze mną poszedł, idzie z łaski. Dotąd za każdym razem go broniłam, wierzyłam, że jest bardziej ogarnięty skoro ma poważne stanowisko pracy i jakieś większe plany na przyszłość. Przeanalizowałam cały nasz dotychczasowy związek i wciąż nie wiem, co zrobiłam źle, ale nie zamierzam zastąpić mu mamy, skoro ustaliliśmy równość na start. 
Kocham go i nie mam żadnego powodu, by go zostawić, chciałabym tylko wiedzieć co mogę zrobić, by zwyczajnie zaczął podejmować odpowiedzialne, dorosłe decyzje... Jesteśmy młodzi, może da się coś zrobić, jakikolwiek kompromis...
Postac Odpowiedz

Dla dzieci są takie fajne plany dnia z obowiązkami obrazkowymi. Np środa - rozwieszanie prania. I gdy dziecko to zrobi, to przykleja obok tego obowiązku uśmieszek albo inny ładny obrazek. Polecam, dla przedszkolaków w sam raz. Ale zaraz... Ty nie o dziecku piszesz...

ingselentall Odpowiedz

Proste rozwiązanie: po prostu przestań robić cokolwiek, co nie było ustalone jako Twoja część obowiązków. Niech dom porośnie syfem Twojego "partnera" i albo go o ureguluje, albo nie. W tym drugim wypadku zmień egzemplarz na niewybrakowany. Powodzenia!

Anonimowe6669 Odpowiedz

Pogadaj z nim, uswiadom go, ze nie pasuje Ci to do tego stopnia, ze jeśli się nie zmieni, to odjedziesz. Daj sobie jakiś czas w którym zobaczysz czy coś się zmienia (nie za długi) i jeśli nie, to daj sobie z nim spokój. Jeśli to zostawisz tak jak jest, to będzie tylko gorzej. Wątpię ze będzie chciał się zmienić, ale warto uprzedzić i dać szanse. Tez myślałam, ze jak są uczucia to wystarczy i powiem Ci, ze nie warto, będzie tylko gorzej, a uczucie tez w końcu znikną w tej wiecznej frustracji i niemożliwości polegania na partnerze

NiezbytSprytny Odpowiedz

Skończyła się wersja próbna, w której oceniałaś go jako swojego partnera, podjęłaś decyzję, że jesteście razem i już nie trzeba udawać najlepszej wersji siebie, a można żyć tak leniwie i bez ambicji jak się chce. Tylko tyle się stało, on się nie zmienił teraz, tylko w momencie jak się poznaliście i teraz wraca do swojego standardowego trybu życia. Moim zdaniem, albo będziesz się z nim regularnie ścierać o jakąś jego odpowiedzialność, albo będziesz ustępować tak jak dotąd, albo sobie darujesz całą tę relację.

angryyrgna Odpowiedz

Powiem tak... to co nam tu opisałaś, to jedna z tych rzeczy, która - moim zdaniem -
często na początku wydaje się błahostką, ale im dłużej, tym bardziej będzie rzutowac na codzienność i Twoje samopoczucie. Im szybciej zrozumiesz, że on się nie zmieni, tym lepiej dla Ciebie i Twojego zdrowia psychicznego. Za jakiś czas tej miłości Ci nie wystarczy i skończysz jako nieszczęśliwa, zgorzkniała baba, czepiająca się o WSZYSTKO
- na dodatek calkowicie nierozumiana przez otoczenie, bo mało kto potrafi przyznać, że ta z pozoru "mała wada" po czasie doprowadza do szału i rozpaczy.
Niestety, ustalać można wiele rzeczy. Ale kiedy jedna strona się z tych ustaleń nie wywiązuje, należy albo całkowicie sobie odpuścić taki związek, albo ewentualnie zastosować "terapię szokową". Ale jak bardzo (i czy w ogóle) ona będzie skuteczna, tego nie wie nikt..

Dodaj anonimowe wyznanie