#9yCkM
Tym autkiem pojechałam do koleżanki, która mieszka w innym mieście. Miałam zostać u niej kilka dni. W trakcie pobytu samochód nie był mi potrzebny. Stał sobie na parkingu, w tym samym miejscu, w którym zaparkowałam w dniu przyjazdu. Było go widać z okna mieszkania.
Któregoś dnia wyglądam przez okno i widzę, że koło mojej bestii stoi kilka osób. Niewiele myśląc wybiegłam z domu, by dowiedzieć co się dzieje. Podchodzę na parking i słyszę (mniej więcej coś takiego):
- No wiecie, jak szybko tym cackiem mogę śmigać. Kiedyś was zabiorę i pokażę.
- A nie możesz teraz? No nie daj się prosić. Ja lubię ostrą jazdę.
- Ja też, nawet bardzo, he he he...
Teraz krótki opis. O mój samochód opiera się jakiś chłopak. Koło niego stoją trzy niewiasty, zachwycone nim i jego gadką. Chłopak opowiada jak to super jeździ się taką bryką, a one chłoną każde słowo i błagają o przejażdżkę. A ja stoję i słucham. I bardzo różnię się wyglądem od pozostałych dziewczyn (to też istotne). Powiedzmy, że dostałam 20 cm za mało wzrostu i z 10 cm za dużo w pasie. I tak mnie ta sytuacja zaskoczyła, że stałam i słuchałam co też on nie robił w tym aucie. Gdzie nie jeździł i kto mu nie zazdrości.
I nagle jego spojrzenie pada na mnie. Przygląda mi się i mówi:
- A ty czego się tak gapisz? Nie widzisz, że tym autem jeżdżą tylko fajne laski?
Jego mina, gdy otworzyłam drzwi auta - bezcenna :D
-'Dzięki za komplement'
Otwierasz autko, wsiadasz do niego, machasz na pożegnanie i odjeżdżasz.
Ja bym jeszcze wzięła te dziewczyny, a chłoptasia zostawiła na parkingu.
IWannaMore - e tam, niech blachary wracają na piechotę.
Pokazujesz środkowy palec na pożegnanie i odjeżdżasz ;)
Nie wytrzymalabym tak dlugo sie nie odezwac ;-)
Znając siebie też nie xD
Jakby ktoś opowiedział moją historię.
Ale to i nie przebije momentu gdy obladowany zakupami podchodzisz do samochodu i widzisz jak jakaś karynka z drugą leży na spoilerze i cyka sobie fotki z kluczykami. Niestety nie wpadły na pomysł, że samochod lekko różni się od marki która jest na kluczyku.
Niestety nie otworzyły mi bagażnika.
Ja na twoim miejscu tak bym ich opierdolił, że nauczyłby się nie ruszać cudzych własności bez pytania. Mogłes jeszcze dla niepoznaki sprawdzić, czy nie porysowały karoserii.
Ja miałem ostatnio sytuację, jak ktoś kulturalnie zapytał czy może zrobić sobie zdjęcie z moim motocyklem. Nie miałem żadnych problemów. W końcu cała rodzina tego pana sobie zrobiła zdjęcie. :) Nawet dzieciaczka posadzili na siodle i też zrobili sobie zdjęcia. Było mi bardzo miło. :) Ale co innego jak ktoś ładuje się z łapami, bez mojej wiedzy.
Vstorm
Na szczęście nie porysowały. A na moim (niestety byłym) wozidle były one naprawdę widoczne.
Też nie wiem co ludzie którzy dotykają czyiś samochodów mają w głowach. Wiem, coś wygląda fajnie to miło popatrzeć, też tak lubię pooglądać jakieś cuda japońskiej motoryzacji (też amerykańcami nie pogardzę, są niczego sobie), zwłaszcza rzadkie, ale w życiu bym nie dotknął nawet palcem (choćby z szacunku dla właściciela). To jest jak z dziewczyną, gdy mi się jakaś podoba to jakoś jej nie siadam na głowę/nie dotykam jej/nie macam bez rozmowy z właścicielem (domyślnie ciała, czyli nią). Tak samo z właścicielem samochodu.
Ciekaw też jestem ich reakcji kiedy napiszą im na fejsie (czy innym portalu), że kluczyki od audi nie pasują do mitsu.
Też sadzałem dzieci na motocykl, miło się na sercu robi. Ale jak widzę jak jakaś karynka bez pozwolenia sadza swojego brajanka, młodego Valentino Rossiego który jako młody gniewny szarpie manetkę, skacze etc; to mi się nóż w kieszeni otwiera.
Stałam kiedyś na parkingu pod lotniskiem. Ciemno już było i miejsc jak na lekarstwo. Obok mnie zaparkowało czarne bmw, wysiadło trzech przyglupów, oparli dupska o maskę mojego auta, normalnie czułam na swojej skórze jak te ćwieki z kieszonek rysują lakier. Przez okno poprosiłam, żeby zabierali tyłki, a oni "hyhyhy hehehe ojjj weeeź zamknij jaaapee" noszkwa płakać z bezsilności mi się chciało. Na szczęście, na parkingu byli mężczyźni, którzy wytłumaczyli gowniarzom, że cudzą własność należy szanować ;)
Agataa33
Współczuje.
Pewna kobieta z forum dość znanego pisała, że pod siedzeniem wozi klucz do kół. Nie zawadza, koło można wymienić, a w razie ataku fizycznego można go użyć. Dobry zamach nawet w rękach kobiety nie należy raczej do najprzyjemniejszych rzeczy.
Co on sobie myślał?Chciał w nieskończoność wciskać głupoty?Co za człowiek:D
Chciał je zaliczyć. ;)
Nie udało się,ale na pewno o nim nie zapomną;)
Ja schizę na pukncie swoich aut, i to dość mocną, więc chyba dostałabym szału, gdybym zobaczyła, że ktoś obcy się bezczelnie o nie opiera :D Także podziwiam za to, że tak długo wytrzymałaś bez słowa ;)
* mam schizę :P
Ja bym otworzyła pilotem i czekała na reakcję :D
I ta histora jest cudowna! Jak z filmu.
Ja bym się bała, ze ten ziomek opierając się o moje auto mi je pobrudzi lub porysuje. 😃
Tak ogólnie, to ciekawa jestem co to za samochód.
Witam. Wolałabym jednak nie podawać marki samochodu. Jak już pisałam był to dość rzadki model i do tej pory jestem z nim kojarzona. Po komentarzach widzę, że podobna sytuacja spotkała nie tylko mnie. Pozdrawiam wszystkich posiadaczy czterech kółek i nie tylko.
Aż taki rarytasik? No, no... Zazdroszczę.
Rozumiem to nawet. Też bym nie opisał swojego samochodu bo za prosto można by było mnie znaleźć. Z tym, że u mnie nie jest to jakaś rzadkość (jest, ale nie aż taka - jeździ tego troszkę po Polsce), bardziej przez aerograf :). Jak ktoś jeździ na zloty to mógł mnie nawet widzieć.
A można się dowiedzieć jakie autko?