#BL0u3
Pochodzę z mocno wierzącej rodziny. Sam również jestem wierzący (mimo że teraz nie jest to „modne”), choć toleruję LGBT i pozostałe „inności” – uważam ich za część społeczeństwa, wychodzę z założenia, że bez nich świat byłby nudny. Podobnie jak moi religijni rodzice. Jednak pozostali, szczególnie babcia, o której jest to wyznanie, tak nie uważają. Babcia widzi we wszystkim Kościół. Dla niej w sumie nie istnieje nic innego – spędza w nim dużo czasu, co najmniej dwa razy w ciągu dnia idzie tam na mszę/modlitwę/adorację, na dodatek sprząta.
Podam jedynie przykłady jej stwierdzeń/podejść do różnych rzeczy.
– Niedawno przy rodzinnym stole wypowiedziała się o osobach niechodzących do kościoła „jak oni w ogóle mogą żyć”.
– Każdy wywód na temat jakichś osób zaczyna stwierdzeniem, czy dana osoba chodzi do kościoła, czy nie. Ostatnio do jej wioski przyjechały dwie ukraińskie rodziny, które zamieszkały w wielkim domu naprzeciwko niej. Babcia zrobiła nam przy ostatnich odwiedzinach analizę tego, czy poszli w niedzielę do kościoła, bo „po południu wychodzili z domu, ale ja ich nie widziałam na nabożeństwie, jak oni mogli gdzieś indziej iść”. Za nic do niej nie dochodziło, że mogą nie wierzyć, że mogli iść na spacer. Nie, nie mogli, niedzielę spędza się w kościele, a nie ma spacerach. Jak opowiada o kimś, zawsze zaczyna tekstami: „chodzi/nie chodzi do kościoła”, „tydzień temu go nie było w kościele, jak on mógł?”, „dlaczego nie chodzi, przecież zdrowy/zdrowa jest”. Jak kogoś nie widzi w kościele, ona zastanawia się czemu, po co, dlaczego, co takiego mogło się zdarzyć. Dla niej jedynym „usprawiedliwieniem” nieobecności w kościele jest... śmierć. Mówię poważnie.
– Przyprowadziłem ostatnio dziewczynę, wierzącą. Wywołałem tym niemałe poruszenie, nikt się tego nie spodziewał. Babcia poczuła w tym swój żywioł. Nie zainteresowało jej nic poza jej stosunkiem do kościoła. Pierwsze pytanie, które zadała – „A chodzisz ty do kościoła?”, później padło „a jak często?”. Jak dziewczyna odpowiedziała, że tylko w niedzielę, babcia wpadła w szał. „Co z ciebie za katoliczka, jak chodzisz tylko kiedy musisz?”. Jak z nią zerwałem, babcia z kolei załamała się bardziej ode mnie, bo jak ja mogłem zerwać z tak porządną kobietą. Mówiła tak tylko dlatego, że może jako tako, ale chodziła do kościoła – sama szczerze to przyznała. Jak kilka tygodni później przyprowadziłem „dla jaj” niewierzącą dziewczynę (dla sprawdzenia jej reakcji), babcia dosłownie wypędziła ją z domu, po drodze jeszcze lejąc na nią wodę święconą – serio.
– Zdaniem babci ślub cywilny to nie ślub, tylko „cyrk”.
To tylko i tak łagodniejsze z jej opinii. Przez to, co ona wygaduje, dziś rzadko kiedy do niej jeździmy, tylko na święta. Jej podejście sprawia, że mamy jej dosłownie dosyć.
My tu się podśmiewamy, a kobieta może ma zaburzenia psychotyczne czy coś.
Oczywiście, że ma - to mania religijna
Nie, po prostu jest zdrowo jbenięta xd
Uważam, że jest to możliwe. To mogą być początki demencji. Zabierzcie babcie do lekarza. Oprócz tego nie możecie milczeć i utwierdzać jej w jej chorych przekonaniach. Musicie z nią rozmawiać i wyjaśniać dlaczego to co robi jest złe. Mówię to także jako wierzący i praktykujący katolik.
ms0nobody, to jest fanatyzm, a nie nie przedstawianie argumentów swojej opinii na anonimowych. Może teraz przestaniesz pouczać tu wszystkich? :)
Aż mi się przypomniała moja akcja w rodzinie o kościół. Po prostu zaczęłam wytykać im grzechy:
- czy Jezus tez by oceniał tak bliźniego jak ty teraz to robisz? Sam nauczał ze kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem. Widzisz, chodzisz do kościoła i nic z tych nauk nie wynosisz. Chodzisz tylko dla swojej próżności?
Najbardziej irytował mnie stosunek do zwierząt, co niedziela w kościele leżą ale zajebac kotu kopa to z przyjemnością. Wiec zawsze mówiłam ze tak właśnie wyglada wasza wiara - tylko na pokaz. A w rzeczywistości plujesz i pomiatasz boskim stworzeniem. Bóg nakazał ci szanować to co stworzył. To jakby malarz namalował obraz a ty byś mówił ze kochasz jego twórczość po czym podarlbys ten obraz i wyrzucił na śmietnik. Miny bezcenne :D
Jak można skrzywdzić kotka? TT
Uważam, że wielu (jak nie większość) z tych dreptających co niedziele i święta do kościoła, myli bycie wierzącym z byciem po prostu religijnym.
Akurat Jezus to uczył, aby napominać ale nie oceniać.
Sam jestem katolikiem i popieram takie inicjatywy. W kościele jest mnóstwo ludzi, którzy pomimo, że chodzą do Kościoła nie żyją na co dzień jego naukami. To wcale nie jest łatwe do zrobienia, ale niektórzy nawet nie próbują. Czasem taki kubeł zimnej wody od bliskiej osoby może zdziałać cuda. Kto inny mógłby zwrócić im uwagę tak, że wysłuchają i może wyciągną wnioski? Pamiętaj tylko proszę, żeby nie zwracać im tej uwagi nienawidząc ich. Musisz nastawić się nie na krytykowanie i nienawiść, tylko troskę i miłość wobec nich. Może się wydawać bez znaczenia, ale ma ogromne nie tylko dla nich (bo intencje po prostu czuć) ale i dla Ciebie.
offtop zupełne
choć toleruję/chociaż toleruję
"chodź" mówimy, gdy oczekujemy przydreptania, przyjścia, chodzenia
i jakiCHś osób
oraz niedawno, razem
Ooo, Alt się znalazł?
"Nic nie trzeba, żeby dobrzy ludzie czynili dobro, a źli zło. Ale żeby dobrzy ludzie czynili zło, potrzeba religii"
Myślę że ludzie po prostu rzadko są jednoznacznie dobrzy lub źli, każdy robi zarówno dobre jak i złe rzeczy, i prawie każdy jak zrobi złą rzecz, to znajduje na to jakieś usprawiedliwienie, przynajmniej wewnętrzne. Przykro, że religia staje się dla ludzi takim usprawiedliwieniem, bo powinna raczej motywować do słusznego oceniania własnych przewinień, ale nie powiedziałabym że to przez religię ludzie czynią zło. Raczej ludzie po prostu czynią zło - a później tłumaczą się swoimi przekonaniami wierząc, że jak przekonania słuszne, to osobom je wyznającym wszystko wolno.
Dawni temu gdy się zorientowałem, że Jezus był Żydem i że Maryja również była Żydówka to od tamtego momentu patrzę na porozwieszane u ludzi na ścianach święte obrazy z takim wewnętrznym śmiechem. Bo większość z nich mówi o Żydach pogardliwie ale sami wieszają ich na ścianach.
A Biblia. Żadna z tych osób nie przeczytała nawet 20% Biblii. Ja próbowałem się przebić przez stary testament ale to jest zbiór żydowskiej historii. Genealogia ważniejszych osób okraszona morderstwami, cudzołóstwem i kradzieżami.
Też macie u siebie w domu Żyda na ścianie?
No jasne, że w Biblii jest cudzołóstwo, morderstwa i kradzieże. Te grzechy towarzyszyły ludziom od zawsze - szczególnie w dawnych czasach gdy moralność była na całkiem innym poziomie. Nic dziwnego, że mają swoje miejsce w Biblii. Trzeba sobie zdawać jednak sprawę z czegoś bardzo ważnego. Nie wszystko co jest w Biblii to opis tego jak należy postępować. Czuję się głupio to pisząc, bo wydaje się oczywiste, ale chyba wcale nie jest. Biblia to często opis dziejów ludzi, którzy czynili bardzo źle i błądzili. A te opisy są tam z tego powodu, że są to wartościowe historie, które kształtowały religię i kulturę oraz przekazywały pewne wartości ważne w dawnych czasach. Do dziś z tych historii można dużo wynieść i odczytać pewne morały. Co wcale nie oznacza, że należy brać bohaterów tych historii za wzór do naśladowania - często kompletnie na odwrót.
Kiedyś mnie obca stara kobieta, która miała pokój na wynajem, pytała, czy chodzę do kościoła. Podejrzewam, że od tego częściowo uzależnione było, czy ten pokój mi wynajmie :D Ale jak to usłyszałam, to od razu mi się odechciało cokolwiek od niej wynajmować.
Rozumiem babcię, ale polewanie osoby wodą święconą to chyba lekka przesada
A ja nie rozumiem, to już choroba psychiczna.
i naruszenie nietykalnosci cielesnej
A ile ona ma lat? Takim osobom zmienia się sposób myślenia.
Bo myślą, że jak na stare lata będą "święte", to Bóg im wymarze grzechy młodości.
O to to. Zależy, czy babcia zawsze taka była, czy te zachowania pojawiły się dopiero jakiś czas temu. Jak to drugie, to warto bliżej się temu przyjrzeć. Bo pierwszy powód jest taki, jak rocanon jak napisał, ale drugi - że przy demencji starczej mogą występować takie objawy. W sensie np. nagłe zmiany charakteru, różne zaburzenia emocjonalne, agresja, frustracja (krytykowanie wszystkich i wszystkiego?), lęk, paranoja, odcinanie się od społeczności, no i obsesje (które mogą być związane z czymkolwiek - także ciągłym chodzeniem do kościoła).
Raz w tygodniu to właśnie tyle, ile się "powinno" jako katolik chodzić. Jak nawet z tym ma problem, to niczym jej nie dogodzisz.