#CJu0E
Słucha też muzyki. Na cały regulator. Prawdopodobnie na swój sprzęt grający wydał całą zarobioną na handlu zielskiem kasę. Uwielbia stary jazz i etiudy Pendereckiego. Taaa... Takiego wała. Potrafi przez pół dnia i nocy katować wszystkich wokół najniższej półki dęsami i subiektywnym wyborem z listy stu najlepszych kompozycji Radia Paździerz FM. Jak ma romantyczny nastrój, to puści sobie dla odmiany jakąś balladę w drum'n'bassowej aranżacji.
Ostatnio dresowi wkręciło się „Despacito”. Sukinsyn potrafi włączyć ten numer w pętli i męczyć go bez końca. W tym czasie zdarza mu się wyjść do sklepu po piwo i nie wyłączyć magnetofonu. Sąsiedzi, w tym i ja, dostają zajoba, psy rozpaczliwie wyją, a staruszki oglądające „Barwy szczęścia” zmuszone są podkręcać głośność w odbiornikach na full, żeby przebić się przez ścianę portorykańskiego chłamu i zawodzenia czworonogów. Prośby o ściszenie muzyki zazwyczaj kończą się szyderczym uśmiechem i pokazaniem środkowego palucha.
Ostatnio pani Marysia spod ósemki zorganizowała potajemne spotkanie najbardziej pokrzywdzonych przez dresa lokatorów. Wszyscy zgodnie doszliśmy do wniosku, że najwyższy czas coś zrobić, bo inaczej poschodzimy na raka mózgu od słuchania tego gówna.
Pan Wiesio – wąsaty mąż-emeryt pani Halinki – przez lata pracował jako elektryk i miał dostęp do naszej, blokowej instalacji. To jemu właśnie powierzono zadanie wykonania „wyroku”. Nie mam pojęcia co za magię nasz sąsiad uczynił, ale teraz za każdym razem, gdy dres puszcza swoje „Despacito”, to pan Wiesio, z poziomu swojego mieszkania, odłącza mu zasilanie.
Wyglądało to mniej więcej tak: „♫ Deeee-spaaa-ciii... ♪ <pyk!>”. Po tym następowała długa cisza przerywana donośnymi obelżywościami wywrzaskiwanymi przez dresa.
Niedawno odkrył, że prąd nie zostaje odcięty, gdy słucha się muzyki znacznie ciszej. Zajęło mu to tydzień, ale nikt z nas nie liczył na to, że proces edukowania ortalionowego husarza odbędzie się szybciej.
Tak czy inaczej – problem z dresem-melomanem mamy z głowy. Dziękujemy, panie Wiesiu!
Tak i pan emerytowany elektryk na własną rękę majstruje przy publicznej rozdzielni elektrycznej, zniesmaczony gustem muzycznym sąsiada. A dostarczyciel energii elektrycznej przyklaskuje i podsyła winyle Black Sabbath.
Oj, Autor wyznania chyba nigdy utworów Pendereckiego nie słyszał jeśli myśli, że puszczone w pętli będą bezpieczniejsze. Tren ofiarom Hiroszimy (chyba najlepiej znane dzieło tego kompozytora) nie przypomina starego jazzu... Oczywiście sąsiedzi powinni w takim wypadku być wdzięczni za pomoc w ich ukulturalnieniu, ale ich nerwy... No, to nie są utwory "do posłuchania" w trakcie mycia naczyń.
Ja tam lubię sobie muzyki maestro Pendereckiego posłuchać do snu, tren ofiarom Hiroszimy bardzo ułatwia mi zasypianie. Ale to chyba przez to że gram na altówce...
jaasne. Nie kupuję 50% tego opisu. W 2024 dresiarz w koszulce wyklętych i w dresie z ortalionu? Po pierwsze kultura dresiarska dawno minęła, po drugie ci co zostali nie noszą ortalionu od jakichś 15 lat tylko bawełniane dresy, po trzecie odzież z wyklętymi nigdy nie była popularna wśród dresiarzy, tylko wśród alt-rightów. Poza tym kibole głównie słuchają rapu a nie tego co opisujesz. Poza tym te sztampowe schlebianie swojemu gustowi muzycznemu... Twój opis jest przykładem, jak można zestereotypizować komuś umysł. Posługujesz się jakimiś kalkami, pożyczonymi z Internetu. Zacznij obserwować świat a nie powtarzasz po innych z opóźnieniem.
Pan Wiesiu na prezydenta! 🎉
Lepiej nie podsuwać takich pomysłów Autorowi, bo w nastepnym wyznaniu jakimś cudownym trafem okazać się może, że pan Wiesiu już takowe wybory wygrał.