#D16hi
Wampiryzm wcale nie jest wyjątkowy, jednakże ta dziwna przypadłość stała się inspiracją dla wielu filmów, książek i ogólnej fikcji. Sanguinarianie to osoby, które od czasu do czasu czują potrzebę, wręcz muszą napić się krwi, czy to ludzkiej, czy zwierzęcej, słabszej. W przeciwnym wypadku mamy objawy podobne do odstawienia papierosów czy innej substancji uzależniającej. Głównie jednak są to migreny, insomnia i wycieńczenie. Bledota, długie kły i niechęć do słońca są w 100% cechą konkretnej osoby, podobnie jak inne cechy wyglądu. Nie są one w żadnym stopniu powiązane z wampiryzmem.
Każdy z nas w pewnym momencie życia zdał sobie sprawę z konieczności picia krwi. W moim przypadku zaczęło się od częstych nudności i bóli głowy, które nasiliły się w okresie dorastania. Często nie miałem sił żeby podnieść się z łóżka gdy wstałem po ledwie przespanej nocy. Lekarze twierdzili, że jestem okazem zdrowia i nie mieli pojęcia, co może powodować te objawy. Zauważyłem jednak, że trochę lepiej się czuję po jedzeniu mało wysmażonych lub surowych mięs i "krwistych" steków. Przełom nastąpił, gdy po raz pierwszy napiłem się ludzkiej krwi. Nie było jej dużo, jednak poczułem zauważalną różnicę w samopoczuciu. Nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje. Być może to efekt placebo, z tego co mi wiadomo nie zostały przeprowadzone nad tym konkretne badania (a szkoda, miło by było się dowiedzieć co w końcu sprawia, że krew stawia mnie na nogi).
Krew, którą pijemy, jest nam dostarczana bezpośrednio i dobrowolnie od czystych od chorób dawców. Często są to najbliżsi przyjaciele, nawet rodzina. Nie trudno także znaleźć małe społeczności składające się z zaufanych dawców i innych sanguinarian. Pomagamy sobie nawzajem, nie tylko w sprawach krwi ale i w codziennym życiu. Coś w rodzaju wielkich, przyszywanych rodzin.
Wbrew pozorom nie jest to żadna "faza" ani styl życia. Ludzie, którzy piją krew dla kontrowersji i ogłaszają się wampirami szukają atencji. Przez takie osoby społeczeństwo traktuje nas jako niespełna rozumu, przez co musimy się z tym ukrywać i zwierzać tylko najbliższym. Picie krwi jest bardziej przymusem niż fetyszem, jak niektórzy uważają. Nie pijemy jej też codziennie. W moim przypadku raz na tydzień w zupełności wystarczy by złagodzić dolegliwości.
Także więc, jeśli ktoś was poinformuje o byciu sanguinarianem, nie nasyłajcie na niego księdza ani psychiatry. Wampir też człowiek. ;)
Interesujące wyznanie! Jednak nie do końca rozumiem, na czym polega to dostawanie krwi od "zaufanych dawców". Jak to wygląda, oni są świadomi, że oddają krew w tym celu?
Ci "zaufani dawcy" to, jak pisałem wyżej bliscy znajomi, którym nie przeszkadza, że ktoś wypije ich krew - po prostu raz na jakiś czas dzwonię do któregoś z nich "za potrzebą", spotykamy się u jednego z nas i pobieram niewielką ilość krwi wbijając sterylną igłę do żyły zgięcia łokciowego. Wszystko jest w 100% bezpieczne, nikomu nie dzieje się krzywda - sam podejrzewam, że część z nich uważa to za swego rodzaju fetysz. Osobiście ani mnie to nie pociąga, ani nie odraża - zwykła czynność jak mycie garów :D
Jakby ktoś ze znajomych poprosił mnie o pobranie mojej krwi do wypicia to chyba już by nie był moim znajomym.....
@axdaxd przez Twoj komentarz sie zasmiałem i ludzie z autobusu patrzą jak na debila :')))))
a co jeśli któryś ze znajomych okaże się nosicielem HIV? albo innej ciężkiej choroby?
chyba wiedzą po co oddają te krew
co nie znaczy że oni wiedzą, że są nosicielami. Nie muszą być nawet chorzy, wystarczy że są nieświadomymi nosicielami.
Fajny opis, sporo elementów fantastyki, ale Ok. Jeśli historia ze stekami jest prawdziwa, to mogą być objawy anemii. Nie trzeba pić krwi 👍
Właśnie zastanawiam się, czy nasz wampir próbował suplementować żelazo, czy od razu z grubej rury ruszył po krew.
Ale napisał, że lekarze stwierdzili, że jest okazem zdrowie, a badanie krwi to pierwsza czynność, którą każą wykonać przy takich objawach
Juz ktoś niżej pisał, że jedno badanie krwi może być niewystarczające.
Lame; jak następowały szybko, znaczy że to jedynie placebo, a on cierpi na coś z psychiką, bo jedynie leki podawane dożylnie działają "od zaraz".
Wiesz, że istnieje polski odpowiednik słowa insomnia? A mianowicie bezsenność. Też ładnie.
Taki z Ciebie wampir jak ze mnie wilkołak.
Jesteś wampirem bo jak nie pijesz krwi to masz nudności, bóle głowy, zmęczenie?
Idę o zakład że innymi objawami "głodu krwi" są: wychłodzenie organizmu, zaparcia, brak apetytu, czasami dreszcze.
Objawy znikają po piciu krwi albo jedzeniu surowszego mięsa? No jak nic musisz być wampirem i wcale nie ma to związku z tym, że krew i surowe mięso jest bogate w żelazo, którego Ci brakuje, a ty masz po prostu anemię i fetysz na punkcie picia krwi.
Czytając uważnie można uniknąć wprowadzenia się w błąd. Napisałem, że diagnozy lekarskie nie znalazły przyczyny moich dolegliwości. Co prawda anemia była pierwszym podejrzeniem, ale poziom żelaza w mojej krwi jest w normie. Nie miewam zaparć, apetytu mam nadmiar, a dreszcze i wychłodzenie pojawiają się u mnie tylko podczas przeziębień. Niżej jest wzmianka o tym, że picie krwi nie jest dla mnie fetyszem - nie przepadam za jej smakiem, nie czuję podniecenia ani ekscytacji podczas wykonywania tej czynności.
Nie można pić krwi bez umiaru - maksymalnie 100 ml na tydzień. Żelazo jest wysoce toksyczne dla organizmu i żłopanie czerwonych krwinek na porządku dziennym sprawiłoby więcej kłopotów, niż nie picie jej wcale.
PS. Nie staram się nawet w najmniejszym stopniu udawać wampira - podchodzę do tego tematu z czysto medycznego punktu widzenia. Porównałbym to bardziej do przyjmowania tabletek, a czasami mam do siebie za złe, że nie potrafię tego zmienić (być może przez podłoże psychiczne tej choroby, chociaż to nie syndrom Renfielda). Polecam poczytać więcej na ten temat, opowiadam w końcu o sanguinarianizmie z własnych doświadczeń, nie z obiektywnego punktu widzenia :)
By całkowicie wykluczyć anemię nie wystarczy pojedyncze pobranie krwi.
Anemia jest ogólną nazwą kilku różnych rodzajów choroby, w tym takich które tylko okresowo dają się wykryć w morfologii, bądź szuka jej się w szpiku.
I jak sam zauważyłeś nie piszesz tego obiektywnie, bo znalazłeś oryginalny powód Twojego stanu i się go trzymasz.
Gdyby naprawdę Ci to przeszkadzało, to nie skończyłoby się na jednej/kilku wizytach u lekarza, tylko chodziłbyś tak długo aż by ktoś coś znalazł, a nie tak długo aż znalazłbyś dziwactwo tłumaczące Twoją dolegliwość.
@Romannov to, ze lekarze nie znaleźli przyczyny dolegliwości nie znaczy, żeby jej nie ma. Mam koleznakę, która cierpi na kilka przykrych dolegliwości, jest badana od 4 lat i dalej nie wiadomo co jest przyczyna, wynika świetne, lekarze ogólni przerzucają ją do psychiatrów, ale dalej nic nie wiadomo, a chora jest z pewnością. I to, ze pomaga Ci krew moze miec przyczynę właśnie w efekcie placebo, może to psychika, może dostarcza Ci jakiś składników, których Twojemu własnego organizmowi jednak brakuje, medycyna wciąż odkrywa nowe przypadki, bycie "wampirem" to raczej nie jest odpowiedz. Ja bym się dalej badała.
To smutne, że niektórym tak bardzo doskwiera nuda i brak tożsamości, że trzeba wymyślić sobie wampiryzm...
Z tego co piszesz wynika, że są to tylko twoje domysły. Idź do lekarza.
Az mi to przypomnialo jakiegos bloga gdzie ludzie twierdzili ze sa prawdziwymi wampirami xD jak sie bylo naiwnym dzieckiem to robilo to wrazenie
Albo ten sławny odcinek ukrytej prawdy gdzie koleś wymyślił sobie, że jest wampirem 😁
Później mu się odwidziało i stał się Justinem Biberem.
Ktoś się tu naczytał dziwnych rzeczy w necie xD
Nie wierzę w to, co czytam :D
No dobra, ale po co łazić po znajomych i ich męczyć (i siebie), skoro masz własną krew? Ona nie działa czy jak? 100 ml na tydzień chyba byś dał radę z siebie wyciągać. Jeśli to musi być krew innego człowieka to wytłumaczeniem może być tylko brak jakichś składników krwi, a nie jej samej. Wystarczy po prostu zbadać co konkretnie ci brakuje i to uzupełniać.
Poza tym już picie swojej krwi jest niesmaczne, a co dopiero czyjejś... coś to wyznanie traci na wiarygodności.
Czy ja wiem, ja nie jestem żadnym sanguinarianem, ale jak byłam mała i pękały mi usta, to lubiłam pić swoją krew, tak po prostu.
I to akurat jest dobre pytanie.
Chłopak ma niezdiagnozowaną anemię (bo trzeba całej serii badań krwi by zdiagnozować) brakuje mu żelaza który pobiera z innych, jego krew na go za mało, więc nie działa.
Chłopak zamiast porządnie się zbadać stoi przy swoim fetyszu picia krwi zamiast dostać odpowiednie tabletki z żelazem.
O, dziękuję za odpowiedź.
@Shido, wiem, że wątek stary ale od siebie chciałam dodać, że anemia nie musi być powodowana niedoborem żelaza ale i witaminy b12. Ja miałam anemię, bo organizm nie wyrabiał się z nadrobieniem comiesięcznej utraty krwi (a przecież nie ma tego dużo). Po tabletkach z żelazem czułam się tylko gorzej. Okazało się, że żelazo mam w normie a anemia jak była tak jest, mimo, że apetyt na wątróbkę, serca i tatar wskazywał na brak żelaza. Pomogły tabletki z wit B12 i kwasem foliowym. Apetyt na mięso mnie opuścił i jem je tylko czasem, dla smaku, a po anemii ani śladu.
Twoja dziewczyna podczas okresu musi czuć się dziwnie...
Początek brzmi mniej więcej tak: jestem wegetarianinem. Co prawda jem mięso, mam skórzane buty i lubię naturalne futra, ale raz w tygodniu, w piątek, nie jem mięsa, więc jestem wegetarianinem. Nie jesteś wampirem. Cierpisz na jakąś dziwną chorobę, ale na pewno nie jesteś wampirem.
Nie, nie jestem wampirem. Dlatego napisałem "wampir" w cudzysłowie :D.
Nie identyfikuję się z ludźmi, którzy udają "stworzenia nocy" dla hecy, nie kręcą mnie filmy ani książki o wampirach. Dla mnie to zwykłe bajki. Gdybym zobaczył jakiegoś delikwenta z zaostrzonymi chirurgicznie kłami lub wyglądającego jak typowy cosplayer z konwentów fantasy, starałbym się od niego trzymać z daleka. Jestem zwkyłym człowiekiem z pewną dziwną przypadłością, której nie mogą uzasadnić żadne badania. I nie uważam się przez to za wyjątkowego. :)