#EBWks

Nie zauważyłabym go, gdyby nie to, że według zdecydowanej większości moich znajomych był doskonałym obiektem do drwin. Z początku wydawał mi się nieco zarozumiały, widziałam, jak traktował innych z wyższością, a swoje niesmaczne żarty usprawiedliwiał wysokim IQ. Te wszystkie cechy - w komplecie z niezbyt zachęcającą aparycją - czyniły go naprawdę irytującą osobą.
Tak się złożyło, że to on natychmiastowo zauważył mnie. Uczepił się jak Janusz wigilijnego karpia i męczył setkami wiadomości dziennie przez następne lata.

Dopiero później uświadomiłam sobie, jak wiele dla mnie znaczył i jak wiele robił.
Wspierał mnie, kiedy w moim życiu wydarzały się same tragedie. Jako jedyny dzwonił do szpitala, kiedy trafiłam tam po kolejnej próbie samobójczej. Był przy mnie, kiedy opłakiwałam zmarłych członków rodziny; kiedy zachorowałam, czekał pod gabinetem lekarza i później przekonywał, żebym nie odstawiała żadnych leków, żebym nie omijała wizyt, żebym zaczęła jeść, żebym chociaż wstawała z łóżka.
Dzielnie znosił to, że wszyscy nasi wspólni znajomi zapomnieli jak ma na imię, a zaczęli nazywać go "Friendzonem".
Pomimo tego, że tak wiele razy zostawał przeze mnie odrzucony i wściekła z powodu jakiejś drobnostki zrywałam z nim kontakt na długie miesiące - kiedy go przeprosiłam, wydawał się być najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Teraz jest moim najlepszym przyjacielem, świetnym wsparciem, niezawodnym źródłem motywacji i radości. Wszystko ułatwia fakt, że mój brat zupełnie przypadkiem kupił mieszkanie, które jest dokładnie nad mieszkaniem "Friendzone'a", więc możemy się częściej spotykać. Znamy się na wylot - jestem pewna, że jeszcze dziś będzie czytał Anonimowe, zajadając się kilogramem czekolady.

Kończąc, chciałabym tylko napisać, że dziki upór i wytrwałość mogą wyciągnąć człowieka z najbardziej beznadziejnej sytuacji. Z najgorszego friendzone'u.

Tak, zamierzam wyjść za tego wariata ;)
doznudzenia Odpowiedz

Chodził, chodził i wychodził.

szczerosctopodstawa

Jak mój, dwa lata biedny chodził i wychodził :)

Zwierzuch

Chociaż jemu się udało.

GraczLoLa Odpowiedz

Znam podobne małżeństwo. On chodził wokół niej 7 lat, ale ona nie była nim zainteresowana. W końcu uległa i się pobrali. Są razem już ok. 30 lat. Muszę przyznać, że taki upór jest godny podziwu i do tego rzadko spotykany.

Jessi

Twoi rodzice? 😍

Sebastian001

Tak samo było z moją żoną.

Sebastian001

Latałem za nią pół roku, ale nie żałuję, bo nic nie poszło na marne.

ToTylkoJa90

Rzeczywiście tak samo, pół roku, a siedem lat, żadna różnica. ☺

UpadlyKociak

Łoo aż pół roku. Szacun.

smutnasowa Odpowiedz

W sumie to wyznanie może i ma szczęliwe zakońzenie, ale tego typu historie są dla mnie zawsze smutne. Bo jeżeli osoba A latami ugania się za osobą B, to jeżeli B wie, że nie jest zainteresowana A, odrzuca A, a mimo wszystko przyjmuje od niego pomoc, pozwala być przy sobie, zrywa a potem przeprasza zachęcając tym samym do trwania przy niej i powrotu, to jeżeli taka sytuacja trwa lata to jest wręcz okrutne. Zakochanie nie trwa tak długo jeżeli nie jest podsycone żadną nadzieją. Być może tylko ja tak mam, ale gdybym kiedyś trafiła w friendzone to wolałabym być natychmiast odrzucona i nie mamić się tym, że za kilka lat komuś się odmieni. Jeżeli taka sytuacja trwa przez jakiś czas np rok - jest to jeszcze do zaakceptowania, ale nie kilka lat. Oczywiście osobie odrzucającej także jest ciężko, ponieważ nie chcą ranić czyichś uczuć trudno się odciąć, zwłaszcza gdy jest się męczonym niezliczonymi wiadomościami, ale według mnie przyjmowanie tak licznej pomocy od osoby o której uczuciach wiemy, a ich nie odwzajemniamy jest nie w porząku :( Przynajmniej takie jest moje zdanie :/ Dobrze, że przynajmniej w tym przypadku doszło do happy endu, szkoda tylko, że autorka ani razu nie napisała "kocham" np " kocham tego wariata" lub "teraz jest moim ukochanym, swietnym wsparciem..." :(

Kocham nad życie i dobrze o tym wie, ale wolę mówić mu o tym twarzą w twarz ;)
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to odrzucanie przyniosło jednak dobry efekt, bo facet też święty nie był i potrafił wykręcać niezłe numery. Oboje dorośliśmy do tego związku po prostu ^^

Jezderkusie Odpowiedz

Na początku pomyślałam, że kolega Ci umarł. Za dużo anonimowych.

ssharp Odpowiedz

Współczuję chłopakowi, przez 7 lat chodził za Tobą, Ty go zlewałaś, nie wiadomo jak cierpiał, a teraz, skoro po takim czasie nie wyszło Ci z nikim innym to postanowiłaś z nim być, biedny człowiek.

WilaWianki

Ja współczuję obojgu - jemu bycia wykorzystywanym, jej upierdliwego adoratora.

Nie wiem skąd informacja, że 7 lat, albo że z nikim innym mi nie wychodziło :p

ssharp

Bo jakby Ci z kimś innym wyszło, to raczej byś była z tą osobą ?

Aalaa Odpowiedz

Ihaaa, na główną! Niech zobaczy wyznanie, będą dobre oświadczyny, szczególnie jak przeczyta początek ]:->

Skylla Odpowiedz

Co do stwierdzenia o dzikim uporze, to jest to lekka przesada- gdyby tak było, to każdy przypadek stalkingu kończyłby się ślubem, a nie zakazami zbliżania się do osoby prześladowanej. Czasami ludzie po prostu do siebie nie pasują i nawet najdzikszy upór tego nie zmieni.

To zdecydowanie nie był stalking. W całej historii zdarzały się momenty, że to ja lgnęłam do Niego jak dzika, al na potrzeby anonimowych trzeba to było uprościć ;)

LubieNalesnikiXddd Odpowiedz

Uczcijmy Minuta ciszy wszystkich poległych we frienzonie...

... I wypijmy za tych którzy z niego wyszli!!!

Krzeselkowy Odpowiedz

To się nazywa "syndrom sztokholmski" czy jakoś tak :)

SchwartzeMargaritte Odpowiedz

Czyli zamierzasz wyjść za zarozumiałego prostaka tylko dlatego, że Ci usługuje.

A, zapomniałabym. Zarozumiałego prostaka, który Cię nie pociąga.

Brawo.

Sebastian001

Prostak nie zrobiłby dla autorki tego wszystkiego. Widocznie zmienił się dla niej.

ShadowOfTheNight

Moim zdaniem to jest zbyt ckliwe żeby było prawdziwe. Gościu dla wszystkich jest chamski tylko nie dla autorki która ma 1500 problemów😒

Wyraźnie napisałam, że "z początku wydawał mi się zarozumiały", poza tym chciałabym zauważyć, że człowiek ma prawo się zmieniać ;) A co do 1500 problemów — wyobraź sobie, że można mieć ich nawet więcej, a walczenie z nimi nie jest ani trochę ckliwe

Dodaj anonimowe wyznanie