#Ep11Y
Kiedy byłem zaledwie wyrostkiem, może miałem 3 czy 4 lata, moi rodzice poszli do wróżki - nie takiej typowej wróżki z telewizji, która liczy sobie nie wiadomo ile za jedno zdanie, z którego nic nie wiadomo. Poszli do starszej ok. 70-letniej kobiety, wróżącej z kart klasycznych, która za usługę policzyła sobie "monetę" - na chleb. Miała sporą renomę na wsi, więc postanowili spróbować i skorzystali z jej usług.
Siedzieli u niej dobre 2 godziny, wróżba była indywidualna dla mamy i taty oraz wspólna dla obojga. Trochę byli zaskoczeni, kiedy odgadła moją datę urodzenia i moje imię, mimo że o mnie w ogóle nie wspominali. Wróżka zaczęła mówić o tym, że tata wyjedzie za granicę w ciągu 3 miesięcy na długo (tata nie mógł w to uwierzyć, a jak później wyszło rzeczywiście w ciągu tych 3 miesięcy wyjechał do Norwegii na 2 lata do pracy, sprawdziło się), że będą mieli dość spokojne życie i będą szczęśliwym małżeństwem (sprawdziło się), że będą się starać o kolejne dziecko, ale nie powiedzie się (sprawdziło się), "równoczesny czas radości i smutku" - wesele i pogrzeb w odstępie kilku dni i inne pomniejsze fakty, o których tu już nie wspomnę, które o dziwo również na przestrzeni lat się sprawdziły.
Usłyszeli również sporo na mój temat, zwłaszcza jedna wypowiedź najbardziej zapadła im w pamięć. Usłyszeli wówczas, że "będzie dużo zarabiał, będzie miał dobrą pracę, będzie miał sporo znajomych, nie będzie sprawiał problemów i niczego nie będzie mu w życiu brakowało... oprócz jednego... Nie można w życiu mieć wszystkiego. Państwa syn nie będzie miał w życiu miłości. Będzie człowiekiem dobrym i wrażliwym, lecz będzie samotny... bardzo samotny. Samotność w pewnym momencie może zawładnąć jego życiem. A będzie człowiekiem, który bez miłości żyć nie będzie potrafił...". Spisali większość wróżb, które zapamiętali, w zeszycie.
Z początku wszystko to, co usłyszeli traktowali z dystansem, jednak kiedy zauważyli, że wszystko zaczęło się spełniać, zaczęli też myśleć nad tym, co o mnie usłyszeli. Zaczęli mówić, żebym znalazł sobie jakąś dziewczynę, kupowali ciuchy, które zupełnie mi się nie podobały, ale "dziewczynom się podoba, noś to", wyganiali na imprezy. Na siłę.
Mam teraz 24 lata, kończę studia, pracę już mam, oszczędności na życie również mam już spore, mam sporo znajomych - jeżeli chodzi o te aspekty życia nie mam co narzekać. Co do uczuć... Nie mam i nigdy nie miałem nikogo, pod tym względem rzeczywiście czuję się bardzo samotny, leżę w łóżku płacząc, że nie ma przy mnie nikogo, nie ma komu się zwierzyć. Gdy usłyszałem to, co wróżka mówiła o mnie, to sam zacząłem myśleć, że się spełni.
Jak myslisz że się spełni, to spełni się na pewno.
Owszem, ale nie tylko. Druga sprawa to reakcja na wróżbę. Gdy ci wywróżę że czeka cię szczęście to siadasz na tyłku i czekasz aż to szczęście samo do ciebie przyjdzie. Gdy przepowiem że będziesz mieć nieszczeście, to zaczynasz się rozglądać, bać i czekać na to nieszczęście, aż w końcu interpretujesz każdy pech jako spełnienie wróżby. Gdy wywróżę że będziesz samotny a ty uwierzysz, to zamykasz się w sobie, nie szukasz dziewczyny, a jak już jakaś zwróci na ciebie uwagę to podświadomie ją odpychasz i nie dbasz o relację, bo "i tak samotność ci pisana".
Autorze wyznania, przeanalizuj sobie ten komentarz. Przyszłość jest niepewna, zgoda że jedna wersja przyszłości jest bardziej prawdopodobna niż inne, ale to nie znaczy że to właśnie ona się zdarzy.
Zgadzam się, podświadomość działa i myślę że w jakimś stopniu działała też u rodziców.
Źle do tego podchodzicie - jak będziesz cały czas myślał o tym że złamiesz noge, a jesteś łatwowierny to z nieuwagi ją złamiesz. Jak masz łeb na karku to będziesz uważał żeby nogi nie złamać i jej nie złamiesz.
Pozdrawiam
Były Harry Potter za piniondz
Był taki jeden polityk, który też wierzył w wróżby i przepowiednie. Nazywał się Hitler i każdy wie jak się skończyła jego kariera.
A trzeba było dać mu ten pędzel i płótno
albo zostawić w tym jeziorze
A no umarł. Przypadek? Nie sądzę...
I ten Hitler sobie zmarł niedawno pewnie w argentynie
powiem tak... nie za bardzo wierzę we wróżby, ale spełnić może się to, o czym myślimy. to, co stało się z moim dziadkiem dowodzi tego... cyganka przepowiedziała mu, że dożyje wieku matki.. a jego matka zmarła młodo, w wieku 57 lat. Jak można się domyślać, dziadek też żył 57 lat.. myślę, że tak sobie wbił to do głowy, że wmówił to sobie i gdy zaczął być chory, nie próbował nawet walczyć, bo po co, skoro taka była przepowiednia?? Dlatego ostrzegam przed wizytami u wróżek/cyganek. Co ma być, to i tak będzie. A jak usłyszy się coś złego, to człowiek tak się wkręca, że wiele może sobie wmówić i faktycznie tak się stanie.. Ty masz 24 lata, jesteś jeszcze młody, jestem w Twoim wieku i też mam same porażki na koncie, znam też wiele osób, które nigdy nikogo nie miały. I co? I nic, nie załamują się. Skończyłeś studia, masz pracę. Będziesz mieć więcej czasu na szukanie dziewczyny (sorry, ale czasem trzeba się wysilić, szczęście samo nie zapuka do drzwi...). Na imprezach ciężko znaleźć miłość życia, jak sam wstydzisz się zagadać np. na ulicy czy w jakiś publicznych miejscach, to załóż jakieś konta na kilku portalach randkowych, zacznie się ruch, w krótkim czasie poznasz wiele nowych osób (nastawionych na poznanie kogoś i każdy też będzie wiedzieć, że i Ty w tym celu tam jesteś)- a jest szansa, że poznasz kogoś. Na pewno zwiększysz w ten sposób swoje szanse niż podczas biernego czekania w myśl przepowiedni "bo i tak będę samotny".
Czy średnia długość życia uległa drastycznemu skróceniu ? 24 lata to schyłek życia ? Ja mam 22 i jestem w podobnej sytuacji. Nawet jeśli poznasz kogoś w okolicach 30, to co w tym złego ? Nie każdy poznaje pierwszą miłość w gimnazjum, nie każdy może doświadczyć tych pięknych chwil beztroskiej, młodzieńczej miłości, ale to nie powód żeby się załamywać. Trzeba robić swoje i niestety włożyć w te poszukiwania trochę wysiłku, bo jak ktoś wspomniał nic nie przychodzi samo. Wiem, że nie jest to jakaś wyjątkowa rada, ale serio nie ma innej w tej sytuacji.
Oj weź się w garść. Mojej kuzynce wróżka powiedziała, że umrze w wieku 18 lat. Teraz ma ona 43 lata, trójkę dzieci i calkiem dobrze się trzyma. 24 lata to młody wiek, jeszcze całe życie przed Tobą
Hej!😊
Musisz pamiętać, że "sam jesteś kowalem swojego losu". Uważam, że wróżby się spełniają ale nie należy ich traktować jak wyrocznie. Życie jest zbyt przewrotne, żeby można było przewidzieć wszystko w 100% dokładnie. Jakieś decyzje lub napotkane trudności mogą zmienić wszystko o 180 stopni. Np: twój tata dostał szansę pracy za granicą ale wcale nie musiał się na to zgadzać. Może to głupie porównanie. Chodzi mi o to, że dalej miał prawo wyboru i mógł zmienić przyszłość. Twoja wróżba miała charakter ostrzegawczy. Myślę, że ty i twoi rodzice za bardzo się ją przejeliście. A czasem jest tak, że jak ktoś się za bardzo stara, to mu nie wychodzi:
1. Wyluzuj troszkę. Nic ale to nic nie powinno być na siłę. Miłość jest uczuciem, którego nie da się wymusić. Przychodzi w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Jeśli nie będziesz siedział i użalał się nad sobą , to przyjdzie i do Ciebie. Tylko musisz być bardziej pewny siebie i w to uwierzyć.
2. Uważam, że wmuszanie noszenia ciuchów, które ci się nie podobają nie było dobrym pomysłem (no chyba, że kompletnie o siebie nie dbałeś i byłeś niechlujny - to już inna historia). W końcu masz prawo do własnego stylu😎 To tak, jakby ktoś zabronił Ci być sobą. Wydaje mi się, że to w związku jest bardzo ważne, bo ta druga osoba powinna pokochać CIEBIE, a nie osobę, którą starasz się udawać.
3. Nie musisz zmuszać się do chodzenia na imprezy. Skoro źle się tam czujesz. Bo wiesz... zdradzę Ci sekret - na imprezy zazwyczaj chodzą ludzie, którzy chcą tam być i je lubią😉 Może czujesz się tam źle dlatego, że wolisz domowe zacisze, książkę i ciepłe kakao? Może po prostu nie możesz znaleźć tam osoby o podobnych zainteresowaniach? Spróbuj poszukać w innych miejscach.
Podsumowując: podnieś się z tego wyrka, weź chusteczki, zetrzyj łzy z oczu i pamiętaj: silnym trzeba być, nie miętkim. I niech Ci Bóg w żonie i dzieciach wynagrodzi. 3maj się. Pozdrawiam serdecznie
Kolejny dwudziestokilkulatek który uważa że już całe życie za nim :v Ludzie skąd wy się bierzecie?
Przez całe wyznanie myślałam, że to facet, który jest dobrze po 30 i może faktycznie stwierdzić, że coś poszło nie tak.
A to młody chłopak. Chłopak, któremu rodzice kupowali ciuchy, by znalazł dziewczynę.
Sama wczoraj napisałam komentarz może w niezbyt optymistycznym tonie dotyczącym mojej przyszłości, ale... 24 lata i tak wielki pesymizm? Płacz zamiast jakiegokolwiek działania? To dość przerażające.
Tzn. ja jestem w stanie zrozumieć, że 24 lata to trochę przełomowy wiek, ludzie kończą studia, sporo osób jest już zaręczonych czy tam po ślubie, pojawiają się pierwsze ciąże wśród znajomych. Ale żeby twierdzić w wieku 24 lat, że nic nas już dobrego w życiu nie czeka i umrzemy samotnie? Niepojęte jak dla mnie.
Hej ;) Karty pokazują tylko najbardziej możliwe w danej chwili warianty rozwoju sytuacji ;) Od Ciebie tylko zależy, czy będzie tak, jak powiedziały ;) To, że kiedyś przewidziały, że będziesz samotny, wcale nie oznacza, że musi tak być ;)
Mnie dla odmiany karty stawiane przez dwie wróżki (o bardzo dobrej renomie i sprawdzalności przepowiedni) powiedziały, że znajdę "miłość życia" w maju/czerwcu ;) Jakoś jej nie widzę :) Chyba, że następne 8 dni mnie bardzo zaskoczy ;)
Wszystko jest w nas ;) To my mamy potencjał do tego by kształtować własną rzeczywistość ;)
Mam nadzieję, że poukłada Ci się ;)
Pomyślności w każdym elemencie życia ;)
Według mnie ludzie podchodzą do wróżb jak do przepowiadania przyszłości. A powinni do tego podchodzić jako potencjalnych możliwości i sytuacji. Jeżeli wróżka mówi, że widzi chorobę to zamiast czekać może warto zrobić badania kontrolne i nie ignorować pierwszych oznak. Często wróżki są dobrymi psychologami i jak ktoś przychodzi z problemem to świetnie naprowadzają go na rozwiązanie, które ta osoba już bierze jako opcję, wie że jest właściwe, ale się boi działać.
@wergil
Nie z wiary ludzie się śmieją, tylko zdewocialego podejścia i zakłamania.
Udowodniono, że modlitwa (taka prawdziwa, głęboka) wprowadza mózg w taki sam stan jak medytacja. Czyli ludzie modląc się, tak naprawdę medytują, wyciszają się, oczyszczają umysł. I to jest dobre dla ciała i ducha.
A co do wróżb, okultyzmu i innych takich: kiedyś śmiano się z medycyny naturalnej, że to efekt placebo. Teraz naukowcy udowadniają kolejne naturalne składniki i ich działanie. Odtworzono starodawną chińską recepturę leku na malarię i ponoć działa, naukowcy nie potrafią jej odtworzyć w inny sposób (albo potrafią, ale o tym nie wiemy). Są rzeczy, które mogą działać, ale nie potrafimy ich jeszcze wytłumaczyć.
Wg mnie to tak jak w Voodoo. Jeśli ktoś nie wierzy to nie działa. Bo to rzucanie uroków itp działa na wyznawców. Taka samospełniająca się przepowiednia, jak u autora. Autodestrukcja.
@wergil
Typowi ateusze, odrzucili Boga i szukają sobie jego zamiennika nieświadomi, że biorą za swego ojca biesa.
Ja jako chrześcijanin także wierzę, że wróżby, jasnowidzenie, przepowiadanie przyszłości działa, ale pochodzi od złego i przeto można sobie zrobić porządne kuku w duszę.
@doznudzenia
Jeszcze lepszymi psychologami, i to od Boga, nie od diabła są prawdziwi, z powołania, księża prawosławni, a już w ogóle mnisi — starcy duchowi.
Parę lat temu, jadąc w pociągu spotkałam cygankę. Jako głupia nastolatka zgodziłam się żeby przepowiedziała mi przyszlość. Powiedziała, że wkrótce w moim życiu pojawi się tajemniczy blondyn. W moim życiu jest obecnie brunet ale nigdy nic nie wiadomo :p Tak na poważnie to takie "przepowiednie" w większości są bardzo ogólne w taki sposób żeby druga osoba zinterpretowała to na swój sposób. To tak jak z horoskopami.
Samospęłniająca się przepowiednia