Jako mały dzieciak strasznie lubiłem pływać, jeździłem nad żwirownię z rodzicami. Był tam fragment wyznaczony bojami, na którym można się kąpać bez obaw, że nagle dno zniknie spod nóg.
Dlaczego mówię, że lubiłem pływać?
Cóż, gdy pewnego razu pływałem w wodzie, coś dotknęło mojej nogi, choć w sumie bardziej ktoś niż coś.
Znalazłem topielca sprzed trzech dni…
Dodaj anonimowe wyznanie
Ja sram po gaciach jak mnie glon dotknie 😂
nie jestem jedyna :D
Jezu ja pamiętam, jak widziałam nurków wyławiających dwóch topielców z daleka i mnie zmroziło. Do dzisiaj mam nieprzyjemne ciarki. A co dopiero takie przeżycie... Współczuję, mam nadzieję, że po czasie trochę odpuściła trauma :/
Tak po roku wszedłem znów do wody :)
Dlatego wole baseny nawet ostatnio nad morzem w wodzie płynęła zużyta podpaska
Pamiętam wyznanie, w którym autorka także opowiadała, jak topielec "złapał" ją za nogę.
To była zwirownia w Rzeszowie?
To było na żwirowni "na Lipiu" koło Rzeszowa gdzie nie wolno było się kąpać ale i tak dużo ludzi to robiło
Czy mowa może o żwirce w Rzeszowie? :D
OOOOOOOOO...shit😲😱
Mogę się mylić, ale czy po trzech dniach ciało nie powinno wypłynąć na powierzchnię? Wtedy raczej byś je zauważył...
Możliwe, że topielec był zagrzebany częściowo w mule lub oplątany glonami. Zazwyczaj ludzie toną w "podwodnych ruchomych piaskach" lub plącząc się w glonach i innych takich
Auć co za sztywniara ;)