#G7lrx
Po dłuższym czasie stanęliśmy na stacji po kawę. Znajomy się w tym momencie przebudził, niepostrzeżenie wyszedł za kemping i oddawał w najlepsze sobie mocz, gdy my odjechaliśmy bez niego. Tak więc został przy granicy po polskiej stronie, w samych majtkach, bez telefonu.
Szybko zjawiła się policja, wytłumaczył, że pomimo zakazu spał w kempingu podczas jazdy, a my lecimy właśnie A4 w kierunku Katowic. Policja na kogutach zaczęła nas gonić. Gdy nas złapali, zapytali kogo mamy w kempingu. Jak kogo? Przecież się nie przyznamy, bo jest za to mandat. Mówimy, że nikogo nie ma. Pytanie się powtórzyło kilka razy, aż wkurzony kumpel krzyczy z radiowozu "Kur.. zostawiliście mnie na stacji, wszystko powiedziałem". Dostaliśmy mandat, ale do dziś się śmiejemy ze spania w kempingu podczas jazdy.
To kolega powinien dostać mandat, on spał w przyczepie i przez niego wpadliście.
Mandat oni powinni bo oni go wieźli ale to on powinien zapłacić
On spał w "KEMPINGU" a nie w przyczepie kempingowej
Jak godzisz się na coś to musisz liczyć się z konsekfencjami.
Konsekwencjami*. Możliwe, że kwestię zapłaty rozstrzygnęli między sobą
"Wyszedł za kemping i oddawał w najlepsze sobie mocz"
Jeżeli to prawda to powinien dostać jeszcze mandat za śmiecenie..