#GJPh4

Mam złe zdanie o ludziach, którzy nie pracują i żerują na innych. Nie mówię tu o osobach, które mają kiepską pracę czy szukają jej, ale nie mogą znaleźć. Chodzi mi o bezrobotnych "z wyboru".

Mam znajomego, 30+, pracował może z dwa lata w swoim życiu, utrzymuje go mama ze skromnej emerytury. Znajomy ochoczo wyciąga rękę po wszystkie gratisy (chodzi mi głównie o grupy "oddam za darmo"). Pracować nie planuje, bo jak mama umrze, to zapisze mu mieszkanie, on najwyżej jeden pokój wynajmie i tak będzie sobie żył.

Koleżanka ze studiów utrzymywana jest przez swoich rodziców. Nie pracuje. Wolny czas przeznacza na dbanie o urodę. W przyszłości planuje mieć bogatego męża, ona będzie leżeć i pachnieć, on będzie pracował.

Przyznaję, że w jakimś sensie tym ludziom zazdroszczę, że mają zaplecze finansowe. I niby nikomu się krzywda nie dzieje, bo dzieci są utrzymywane przez swoich rodziców. Ale i tak czuję niesmak. Obecnie szukam drugiej połowy i mam za sobą kilka randek. Gdy słyszałam, że mężczyzna nie pracuje i gardzi pracą, to automatycznie był dla mnie aseksualny. Tak samo jak panowie mieszkający z rodzicami i opowiadający o tym, że jak kogoś poznają, to partnerka dołączy do "ich rodziny". Dziwili mnie też panowie, którzy zarabiali tak marnie, że musieli czekać do wypłaty, by móc kupić jednorazowy bilet komunikacji miejskiej. A jednocześnie marzyli o gromadce dzieci. Ciekawe za co...
JMoriarty Odpowiedz

To twoim zdaniem wszyscy studenci powinni harować zamiast korzystać z młodości, nawet jeśli nie muszą? Masz typową filozofię biedoty-męczennika.
Pracuję na siebie i nigdy nie będzie mnie utrzymywać ani mąż, ani państwo, ale na studiach utrzymywali mnie rodzice i nie widzę w tym nic złego. Ich pieniądze, mają prawo wydać na co chcą.

JoseLuisDiez

Niewiem jak teraz wygląda sytuacja, ale kilkanaście lat temu, gdy studiowałem - studia dzienne, magisterskie - znikoma część moich kolegów/koleżanek pracowała w ciagu roku (inna sprawa prace sezonowe w lato). I nikt z tym nigdy nie miał problemów, nie nazywał ich pasożytami. Ja podczas studiów nie pracowałem, wziąłem kredyt studencki, za który finansowałem studia i który po ich ukończeniu i podjęciu pracy sam spłaciłem.

Dragomir

Ale studentka z wyznania ma olany na przyszłość wyrwać bogatego faceta, który będzie ją utrzymywał a ona będzie tylko leżeć i ładnie (przynajmniej wg niej samej) wyglądać. Troszkę to inny wydźwięk, ale nie pierwszy raz pokazujesz że albo nie doczytałaś, albo nie zrozumiałaś.

GoMiNam Odpowiedz

Należy postawić pytanie dlaczego dany mężczyzna mieszka z rodzicami, czy rodzicem?
Akurat z moim obecnym facetem mamy podobne podejście, rodzina dla nas jest bardzo ważna, a z uwagi na wiek jego rodziców (ja mam jeszcze Babcię), wolimy mieszkać w domach rodzinnych. Osobom starszym trzeba pomóc w większym lub mniejszym stopniu. Ponadto oboje mamy sytuację, że mieszkamy w domach jednorodzinnych i są one dość duże, więc nie ma z tym problemu. Ja rozumiem jego sytuację, on moją.
I oboje pracujemy.

karlitoska

Bardzo lubię moich teściów, ale chociażby w największym domu, nie chciałabym układać sobie życia kątem u nich. Nie mam problemu nawet mieszkać klatkę obok nich, ale wiem, że w jednym dom, który był by ich domem musiałabym trzymać się ich zasad, a ja lubię niezależność.

JoseLuisDiez

Jakiaś 1/3 osób w Polsce w wieku 30+ lat mieszka z rodzicami - czy wszyscy tego chcą? - Pewnie część tak, ale chyba większość wolała by iść na swoje, tylko sytuacja życiowa na to nie pozwala. Mieszkania w Polsce są drogie, a kredyty nie przyznaje się każdemu. Zresztą kredyt trzeba kiedyś spłacić, a to zobowiązanie niekiedy na kilkadziesiąt lat. Jeśli chodzi o wynajem - to dla wielu ludzi już lepszym rozwiązaniem jest kupić mieszkanie i spłacać raty kredytu, niż płacić za wynajem. Zresztą koszta wynajmu też są niekiedy bardzo duże. Nawet jeżeli ktoś pracuje, to nie znaczy, że ma zdolność kredytową, czy stać go na wynajem.

01020304

No przepraszam. 30+ i nie stać na wynajem pokoju? Jak dla mnie nie pomyślenia było, żebym wrociła do domu po studiach. Kiedy planują dorosnąć i odciąć pępowinę? Na emeryturze?

MalinoweGofry

I jak będziecie chcieli mieszkać razem to czyja rodzina zostanie bez waszego wsparcia na miejscu?

ohlala Odpowiedz

Znajoma jest na razie na studiach i ja wiem, że wiele osób uważa, ze należy pracować od 18 roku życia (albo i za dzieciaka!), ale jak dla mnie to jest czysta zazdrość. To, co znajoma gada, nie ma wielkiego znaczenia dopóki się nie spełniło. Też miałam taką koleżankę na studiach i... po studiach poszła do pracy. Teraz ma męża i dalej pracuje. Nie każdy musi pracować na studiach i Tobie nic do tego, a zazdrość brzydka cecha. Ale co do ludzi, którzy nie pracują, choć nadeszła już ich pora ;) to zgoda. Chociaż mi ich jest głównie żal. Znam kogoś, kto tak sobie marnuje życie - ma 30 lat i nie przepracował ani roku, rodzice nie są wcale bogaci, więc tak sobie bieduje i narzeka, choć nie robi nic, by to zmienić. A im dłuzej się zwleka, tym trudniej poźniej coś znaleźć.

bazienka

wywalilabym darmozjada i niech sobie radzi

ohlala

@bazienka

Też bym tak zrobiła, bo niektórym tylko kop w tyłek pomoże. Ale niestety rodzice często są częścią problemu.

MaryL

Ja zrozumiałam, że poznała ta dziewczynę na studiach, a nie że ona jeszcze studiuje... Tak czy inaczej, czasem mnie też u niektórych studentów to kłuję po oczach, że nie pracują. Np jeśli mają kupę wolnego czasu, no to mogliby wspomoc trochę rodziców. Albo jeśli nieproporcjonalnie dużo siana wydają na urodę, ciuchy, alkohol, imprezy, wyjazdy w stosunku do podstawowych wydatków. To jest takie trochę wrażenie "pasożytów" i dużych dzieci.

monzStanu Odpowiedz

ja też gardziłem. Tu nie wolno gardzić, ale raczej modlić sie, zeby ten pato system się zmienił. serio.
Mamy XXI wiek a nadal jesteśmy w post PRL-owskim kołchozie pozłaczonym z high life instagramowym a przykraszonym polskimi kompleksami ('hur dur husaria', 'ale ja nie chce na menża polaczka', 'za granicom lepiej') sorry jak my nie zadbamy to kto zadba. EDUKOWAĆ:D

Hvafaen

Jak edukuje się ludzi by wybierali polaków na partnerów? Przeszkolić te nasze kobiety trzeba nie? Nieposłuszne jakieś, śmieją mieć własną wole i preferencje.

nevada36 Odpowiedz

Moja ciotka mieszka z babcią (jej matką), pracowała w życiu może z 2 lata. Ma 60 lat, a babcia 90.

bazienka

mam nadzieje, ze chociaz opiekuje sie matka
a potem babcia umrze i bedzie placz i dej

bazienka Odpowiedz

oooo znam ci ja takie osoby, a w wymaganiach do faceta "przystojny i bogaty"
mam kolezanke, 32 lata, na utrzymaniu rodzicow-emerytow
w zyciu bym sie z taka osoba nie zwiazala, podobnie jak bym sie nie zgodzila na przeprowadzke do czyichs rodzicow
ale mialam tez chlopaka, ktory 3 miesiace byl na moim utrzymaniu (przeprowadzil sie do mnie), a polowe pierwszej pensji wydal na elektronike

karlitoska

Dworniak a Ty w życiu poznałeś tylko 3 osoby? Bo wiesz, może też być tak że nie widomy chłopak jest gejem, a koleżanka tramwajarka jest rozwiązła. Rzadko kiedy jeden człowiek ma tylko jedną cechę.

Solange

A ja znam chłopaka z zespołem downa, rozwiązłą dziewczynę, chłopaka geja (aż dwóch!), otyłą dziewczynę, chłopaka metala, dziewczynę ewidentnie opóźnioną w rozwoju, kucharza z powołania, świadka Jechowy, fankę k-popu, otyłego chłopaka, chłopaka, którego nie da się zrozumieć, dziewczynę z CHAD i kilkoma innymi problemami, zawodową piłkarkę, początkującego aktora, miejscowego poetę (który trochę tomików i książek wydał), dyrektorkę żłobka (a dzieci nie mam), chłopaka, który był uzależniony od narkotyków i więcej mi się nie chcę wymieniać. Mam tylko 22 lata. Poznajesz przez lata różnych ludzi, a to bo do klasy chodzą, a to na jakieś wydarzenie pójdziesz, poznasz kogoś i kontakt zachowasz, a to do jakiejś grupki dołączysz, a to znajomy. Jak się postarasz i zastanowisz to znajdziesz kogoś do wielu sytuacji. Też bym tak mogła robić jak bazienka, ale mi się nie chce i nie lubię tyle komentować. No i do tego dochodzi, że te cechy się przeplatają ze sobą, ale przyznam, że wypisani przeze mnie to osobni ludzie. No i są ludzie, których znamy TYLKO z jednej charakterystycznej sytuacji, która wbiła się do głowy i podpasuje gdzieś.

Solange

@Dworniak no tylko, że ja o większości z wymienionych wiem akurat sporo. Najmniej w sumie wiem o początkującym aktorze, bo tylko chodziliśmy razem do klasy, dziewczynie z CHAD, bo tylko pomagałam ratować jej związek (a historia z nią związana zasługiwałaby na osobne wyznanie) i chłopaku, którego nie da się zrozumieć, bo to tylko bliski kolega przyjaciela, a czasem widujemy się we trójkę.

Qehayoii Odpowiedz

"Gardzę ludźmi, którzy nie pracują i żerują na innych. ..."

Klasyczny przyklad mentalnosci rasowego pasozyta, ktoremu smierdzi (najczesciej domniemana) konkurencja. Bo powiedzmy sobie szczerze, tego typo prostacka mentalnosc nie jest specjalnie kompatybilna z byciem filarem spolecznosci, zwlaszcza w obecnych czasach. Twoj atak na ludzi starszych, chorych, sieroty etc. jest conajmniej niesmaczny.

Ps. To z jakimi facetami sie czesto sie spotykasz tylko potwierdza moja zla opinie o tobie - nawet gorgona musiala by sie postarac zeby wsrod potencjalnych partnerow bylo wiecej niz 1 czy 2 takich kolesi, ale kilku zeby z kolei...

DioBrando Odpowiedz

,,Dziwili mnie też panowie, którzy zarabiali tak marnie, że musieli czekać do wypłaty, by móc kupić jednorazowy bilet komunikacji,, miejskiej." Nawet jeśli ktoś zarabiałby najniższą krajową, to raczej kupno biletu za powiedzmy 3 zł, nie powinno być problemem.

zyrafa652 Odpowiedz

Dlaczego tak krytykujecie autorkę? Całkowicie ją rozumiem i też jestem zniesmaczona takimi osobami. Fakt, rodzice powinni utrzymywać swoje dzieci, również te na studiach. To nawet jest ich obowiązek do chyba 26 roku życia, gdy się dziecko uczy. Z tym, że jak już się ma 30 lat..to już gruba przesada, żeby dalej ciągnąć kasę od rodziców, mi by było wstyd. A ta koleżanka na studiach, co w przyszłości planuje mieć bogatego męża.. błagam... To żenujące. I świadczy tylko o tej dziewczynie. Nie życzę jej źle, ale jednak śmieszy mnie, że jej plan na życie opiera się tylko na bogatym mężu :D a tu się nie uda, i co wtedy? Oj znam piękną historię podobnej kobiety :D znalazła bogatego (w sumie bardziej przeciętnego, ale bardzo pracowitego) męża, i powiedziała że nie idzie do pracy by móc zająć się domem. Domem się oczywiście nie zajęła, bo była zmęczona, pięknie pachniała, ciuchy miała, pan wyjechał za granicę, by dalej opłacać jej zachcianki, żyli tak sobie pięknie lecz oddzielnie. Pani się jednak znudziła samotnością i takim siedzeniem w domu wiec romansowała z kolegą, mąż się dowiedział i rozwiódł z żoną. Żona została z niczym, bo kochanek niestety biedny jak mysz kościelna. Próbuje kobieta gdzieś pracować, bo przecież jeść trzeba, ale nie umie, szybko ją wyrzucają, bo to wielka dama. Wiek też już nie bardzo jej pozwala na prace mocno wyczerpujące fizycznie. Nie szkoda mi jej ogólnie, sama sobie taki los zgotowała :)

Także autorko, rozumiem Cię, też nie mogę zrozumieć takich ludzi, wręcz czasem nimi gardzę, ale mam też świadomość, że ich piękny sen się kiedyś skończy :) a Ty proszę bardzo, dasz sobie radę i o to chodzi w życiu.
A dobry facet się kiedyś znajdzie, może po prosta szukasz nie tam gdzie trzeba.

Karururu Odpowiedz

Dużo bym dała żeby rodzice pomagali mi się utrzymać w trakcie studiów. Matka całe życie wbijała mi że muszę iść na studia i to dobre studia bo inaczej będę nikim. Moja samoocena to dno. Dostałam się na świetny ale i wymagający kierunek i wiedząc że rodziców nie stać na utrzymywanie mnie to od razu po maturze zaczęłam pracować i odkładać na życie.... Moja mama zaczęła mnie za to opieprzać bo wg niej nic poza pieniędzmi się dla mnie nie liczy i po co mi tyle pieniędzy. Twierdziła że jak ona studiowała to też miała stypendium socjalne i musiała za to wyżyć bez fanaberii. I nie ważne że połowę stypendium przeznaczała na akademik i drugą połowę na jedzenie.. ja tymczasem dostałam socjalnego 200 złotych co nawet na akademik nie wystarczało, dorzucali mi 300 złotych i matka się dziwiła czemu ja jeszcze pracuję. Kiedy musiałam kupić sobie okulary nagle się okazywało że nie ma z czego mi dołożyć i tak było ze wszystkim. Żyłam w ciągłym stresie i mimo że zdawałam na studiach to w pewnym momencie je po prostu rzuciłam. Straciłam pracę i chciałam dać sobie miesiąc wolnego... A zaraz potem przyszedł covid i miejsca gdzie można było dorobić praktycznie zniknęły. Psychicznie nie byłam w stanie znieść braku pracy, oszczędności topniały. Musiałam więc iść do pracy na stałe. Zazdroszczę osobom których rodzice utrzymują na studiach. Po prostu.

Dodaj anonimowe wyznanie