#H3dP8
Tata co roku robił wino z czereśni, wiśni – co mu tam wpadło w ręce. Po wypiciu nektaru bogów, kazał mi i bratu wynieść tę butlę w wiklinowym koszu po winie i wysypać to co zostało na kompostownik. Niestety ja jako 7-letnia dziewczynka niezbyt długo mogłam nieść taki ciężar, bo zwyczajnie się zmęczyłam. Poprosiłam brata, abyśmy przystanęli na chwilę. Butlę postawiliśmy na ziemi. Na kamyczku... I pękło dno. Co tu robić? Panika. Tata będzie zły, my w płacz, a w tym czasie stróżka wina, które tam zostało, zaczęła płynąć po naszej drodze na kompostownik. Wtem podbiegły do nas świnki. I czując zapach wina zaczęły lizać je z ziemi...
To co wydarzyło się potem przeszło nasze oczekiwania... Świnie się upiły. Biegały, a bardziej próbowały biegać, przewracały się i tak śmiesznie wywijały raciczkami, kwiczały i ogólnie zrobiło się głośno, także przez nasz śmiech... Tata podbiegł do nas słysząc gwar i straszne świńskie kwiki i... Praktycznie padł ze śmiechu. Potem pomógł nam uporać się z butlą po winie i zagnaliśmy świnki do obory, zostawiając im dużo wody na kaca.
I tu historia mogłaby się skończyć. Ale nie wzięliśmy pod uwagę tego, że kury mogą zjeść pestki po winie.... Tak że wyobraźcie sobie pijane kury i koguta, który podczas piania wpierdziela się na grzbiet i wierzgając pazurami robi pijane, przeciągle kooookokokooooo.
Najlepsze wspomnienia są z dzieciństwa :)
U mnie tez była podobna sytuacja!
Babcia wyrzuciła na kompos pestki i resztki z winogron z których było zrobione wino. Kury wydziobały smakołyki i całe popołudnie leżały w piachu do góry nogami 😀😀
Pozdrawiam autorkę!
Haha, u mnie była taka sama sytuacja, tylko kury zaczęły latać po pijaku albo próbowały normalnie chodzić! Nigdy tego nie zapomnę!
Ja tak kiedyś upiłam psa! Wyrzuciłam na kompostownik chyba wiśnie z nalewki, a ta mała cholera je zjadła... na szczęście nic sobie nie zrobił, ale do dzisiaj pamiętam jak toczył się z górki przy domu xd
Tego widoku nie da się zapomnieć ! Odwzajemniam pozdrowienia :)
u mnie kiedys kot wylizal szyjki po alko, jaka ona mila i tulasna sie zrobila, a normalnie byla zebata i pazurzasta
Folwark zwierzęcy xD
Ja widziałam pijane wróble, kiedy komuś się latem rozlało piwo. Biedne nie umiały latać
Aż się rozesmialam :)
Nie tylko ty :D Wizja pijanych świnek i pijanego koguta... Biedactwa...
Nie tylko ty...
To wyznanie poprawiło mi humor :D
Dawno nic mnie tak nie rozśmieszyło :D
Czasem bujna wyobraźnia się sprawdza!
To było na faktach, szkoda że nie było wtedy smartfonów jak teraz, nagranie rozwiałoby wątpliwości :D
Wyjasniam: kultowej prawdopodobnie chodziło o to, że ma na tyle rozwinięta wyobraźnię, że potrafiła sobie zobrazować w głowie twoje opowiadanie
A u mnie gesi zjadly owoce z dymionu. Tata przed wyjsciem do pracy wysypal je na gnojownik. Gaski pospaly sie po usilnych probach prostego chodzenia. Na to, moja mama wrocila od prac polowych i przekonana, ze gesi dopadla zaraza postanowila je oskubac z pierza! Coz, gesi wytrzezwialy a pierze nie odroslo! Mielismy stado lysego drobiu! :)
to pies na lancuchu, a świnki biegaly sobie wolno...:/
Tak, gdyż oprócz mnie i brata mamy 2 młodsze siostry i ojciec bal się że je pogryzie. Ale Taro był na noc spuszczany z łańcucha i z nami starszymi dziećmi bawił sie zwłaszcza latem do późnych godzin nocnych. Miał długi 7m łańcuch, ciepła bude i mnóstwo miłości. Był kochany :) zostaliśmy wychowani tak aby kochac zwierzęta i nigdy żadnemu u nas nie stała się krzywda.
Teraz to w sumie nie brzmi tak strasznie, jak wyjaśniłaś szczegoly. Ale w pierwszej chwili też się wkurzyłam, jak przeczytałam, że na łańcuchu
Kiedyś pies na łańcuchu to był standard, zwłaszcza na wsi
Czy tylko ja pomyślałam o Folwarku zwierzęcym?
Tak. Jesteś co prawda drugą osobą, która o tym wspomniała, ale niewątpliwie tylko ty pomyślałaś o Folwarku
Ekstra :-)