#HCW0p
Nigdy oficjalnie mu się do tego nie przyznam. Przez tyle lat jak jesteśmy razem już nauczyłam się doskonale udawać, że spotkania z nimi sprawiają mi przyjemność.
Dlaczego ich nie lubię? Wkurzają mnie. Są zwykłymi prostakami. Szczędzą na każdej pierdółce. Potrafią wycinać obrazki z gazetek promocyjnych i chodzić z nimi po sklepach, żeby kupić jak najtaniej. Nie mam nic przeciwko przedsiębiorczości, ale oni potrafią przejść na pieszo przez całe miasto tylko dlatego, że ktoś im powiedział, że masło tam jest 20 groszy tańsze... Samochód? Owszem, mają, ale nie jeżdżą praktycznie wcale, bo przecież wszędzie można swobodnie dojść pieszo. Co z tego, że zajmie to o wiele więcej czasu, ale jaka oszczędność!
Jakiś czas temu przeprowadzili się do nowego mieszkania i zabrali ze sobą wszystkie stare meble, bo żal ich wyrzucić, skoro są jeszcze dobre. Meble mają nie przymierzając jakieś 30-40 lat. Nie czepiam się gustu, ale stanu faktycznego. Czy zarwana kanapa z wytartą do połowy tapicerką serio jest dobra?
W sumie nie wiem co jest gorsze: ich podejście do życia czy ich totalny brak zrozumienia, że my wolimy żyć na innym poziomie.
Kiedy mąż kupił dla mnie nowy samochód, bo stary już się psuł, to uznali, że to niepotrzebna nikomu fanaberia, skoro mam blisko do pracy, to mogłabym jeździć autobusem (co z tego, że autobus mi nijak nie pasował, jeśli chodzi o godziny). "I taki drogi? Po co takie drogie auto?" Kurde, a ile ma kosztować roczny samochód, który kupiliśmy z myślą, że posłuży mi wiele lat? "No ale przecież za 3-4 tysiące można kupić zadbany samochód..." ręce mi opadły.
Zaszłam w ciążę. Fajnie, wszyscy się cieszą, jednak zostaliśmy tym samym niejako zmuszeni do remontu mieszkania, aby wygospodarować kącik dla malca. Okej, zaprojektowaliśmy wszystko, kupiliśmy, zrobiliśmy i mamy. Reakcja? "Oj, ale po co wyrzucaliście stare meble? Wystarczyło poprzestawiać. Jakoś by się zmieściło". No właśnie o to chodzi, że by się nie zmieściło. Mieliśmy zaledwie dwie komody, w których mieściły się jedynie nasze rzeczy, a gdzie wyprawka dla dziecka? O kompletowaniu wyprawki nie wspomnę... "Przecież pościele można uszyć z naszych starych pierzyn" i tak dalej...
Dodatkowo jego ojciec jest koszmarnie roszczeniowy. Kiedyś zrobił mi wykład, że nie uszykowałam mu herbaty. Czy ja jestem wróżką? Wystarczyło poprosić, to bym zrobiła. Nie, lepiej było się obrazić...
Męczy mnie każdy wyjazd do nich. Siedzę, uśmiecham się i potakuję, ale w duchu mam serdecznie dość i najchętniej bym wstała i wyszła trzaskając drzwiami. Jedno co mnie cieszy, że mieszkają dość daleko od nas i nie jeździmy tam zbyt często, a oni nie odwiedzają nas wcale (za daleko na taką podróż). A teraz w czasie pandemii nie byliśmy już kilka miesięcy. Czuję niesamowitą ulgę, że nie muszę z nimi teraz przebywać.
Nigdy nie czepiam się, gdy ktoś ma swój sposób na życie. Chodzić zamiast jeździć? Jasne, zdrowo i ekologicznie. Nie wyrzucać starych mebli? Ok, nie każdy potrzebuje nowych, nie każdy żyje w świecie konsumpcjonizmu. Ale nie toleruję, gdy ktoś czepia się, że nie żyję jak oni, że mam swój sposób na życie. I zazwyczaj staram się tłumaczyć mój punkt widzenia, wchodzę w dyskusje. Jednak ze starszymi osobami jest taki problem, że rzadko zmieniają zdanie. A z wiekiem jest coraz gorzej. Współczuję, ale masz chociaż takie szczęście, że mieszkają daleko.
Zawialo trochę hipokryzja. Mówisz, że nie lubisz jak mówią ci, w jaki sposób masz żyć, ale ty za to, sposób ich życia bardzo chętnie krytykujesz
Ale to teście zaczęli krytykować i wymuszać pewne zachowania na autorce. Inna sprawa, że autorka nie porozmawia o tym z nikim wprost tylko rzuca fochem jak jej teść za niezrobienie herbaty.
Po tym jakby ktoś zaczął jeździć po moim stylu życia to tez bym zaczęła się czepiać.
Ale to jest ich życie i mają prawo do tego, żeby chodzić piechota jeśli tak wola, stare meble? Przecież Ty z nimi nie mieszkasz to co Cię to interesuje jakie mają meble, to tylko ich sprawa. Wiadomo, że takie ich czepianie się Was o samochód itd może byc denerwujące, ale pogadac sobie pomogą. Trzeba jednym uchem wpuszczać a drugim wypuszczać. Gdybyś trafiła na moja teściowa gwarantuje Ci żebyś nie wytrzymała, nie przepadam za nią, ale mimo wszystko wychodzę z założenia, że to jednak matka mojego męża, osoby którą kocham, więc jeżdżę tam od czasu do czasu i to co mówi lata mi teraz koło tyłka bo gdybym brała wszystko do siebie to bym chyba zwariowała, a uwierz mi że potrafi tak wbić szpile , że aż się słabo człowiekowi robi, ale tak jak pisze już do tego przywykłam bo ona chyba nawet nie jest świadoma tego, że czasami powinna ugryźć się w język.
* mogą
Widocznie kiedyś byli biedni, więc nauczyli się liczyć każdy grosz. Ich wybór.
@GeddyLee Ale życie ich syna i jego żony to już nie jest ich wybór... I jeszcze sobie herbaty nie umie samodzielnie zrobić tatusiek, jak można być tak bezczelnie roszczeniowym???
Z tą herbatą mogło być tak, że teściowie przyjechali w odwiedziny i Autorka jej nie zaproponowała. Ja w takiej sytuacji na miejscu teścia bym co prawda nie obrażała się, ale też wolę jak ktoś mi zaproponuje coś do picia, niż jak mam prosić kiedy jestem u kogoś
Ty oceniasz ich styl życia jako zły, oni twój. Macie remis.
@Komika Ale ona w ich życie nie ingeruje w ten sposób, co oni.
Czepiasz się ich, bo nie jeżdżą samochodem, oszczędzają i nie kupują nowych mebli. Nie jedź do nich, oszczędź im twojego widoku. Masakra
Czepia się ich za próby sterowania jej życiem i roszczeniowość, to co wypisałeś to przykłady mające pomóc nam zrozumieć zachowanie tych ludzi
Kurde niedość ze ekologicznie to jeszcze jak zdrowo. A niektóre meble z PRL trzymają się dłużej niż te składanki z ikei. Wrzuć na luz. Mogłaś trafić o wiele gorzej.
Boże przecież nie musisz do nich jeździć jak nie masz na to ochoty
Czemu sami sobie życie utrudniacie? Powiedz mężowi o tym wszystkim i tyle
To nie twoi rodzice tylko obcy ludzie
@Huhulala Jeśli chodzi o robienie sobie wrogów, to raczej domena jej teściów, bo bardzo to osiągnąć próbami sterowania czyimś życiem.
Dorosłość to robienie rzeczy, których nie lubimy, ale wiemy, że trzeba. Np podatki xD Masz proste opcje - jeśli nie umiesz tego zaakceptować i mieć wywalone, to rozmowa z mężem i tam nie jeździj. Jeśli umiesz uszanować to, że to jego rodzina i przecierpieć te parę spotkań, to zaciśnij zęby i nie nakręcaj się. Możesz też postawić granice i rozmawiać z teściami- otworzyć gębę i powiedzieć- zrobiło mi się przykro, nie miło.
O to to. Czemu nic im nie powie? Od razu zakłada że nie zrozumieją. A może jakby raz się przełamała i wytłumaczyła, np. "rozumiem że dla was to jest zbędny wydatek, ale ja jestem inna, mam inne podejście i nie czuję potrzeby oszczędzania każdego grosza tak jak wy". Kto wie, może przestaliby się wtrącać i cała relacja by się poprawiła?
Była sobie pewna kobieta
Dla której obłuda to była podnieta
Rodziców małżonka niezbyt lubiła
Lecz cicho siedziała i się nie czubiła
W sercu urazę starannie jątrzyła
I na wizyty niechętnie patrzyła
U teściów co niezbyt ich osoby lubiła
Lecz cicho siedziała i się nie czubiła
Gniew jej wzbudzali, tak między nami
Tak że chętnie zwała prostakami
Teściów co niezbyt ich osoby lubiła
Lecz cicho siedziała i się nie czubiła
Skąpstwo im zarzucała ogniście
Dlatego byli na jej czarnej liście
Choć deklarowała, że przedsiębiorczość szanuje
Nie była w tym szczera, tak jakoś czuję.
Zapewniała Anonimków o czystości swych intencji
Zaraz jednak było "Ale" - czy to znaki są demencji?
Ciągle źle, ciągle strasznie
Tak narzekała na nich właśnie
Ale, ale, ciągle "Ale"
Tak wylewa swoje żale
A przynajmniej tak by chciała
Gdyby jaja jakieś miała
A udaje że życzliwa
Choć najchętniej by wybiła
To nie wszystko jednak, mili
Bo choćbyście sto lat żyli
Nie zaznacie hipokryzji
Takiej jak w tej właśnie wizji
Wszak autorka nieszczęśliwa
Że w jej życie się wpieprzano
A tymczasem, moi drodzy
Sama robi dokładnie tak samo
@Archiwista By zaznać gorszej hipokryzji wystarczy posłuchać radykałów.