#HUBA6

Mieszkałam sobie na takim klasycznym, osiedlu bloków z wielkiej płyty, na pierwszym piętrze. Wiecie, wszystkie dzieciaki od rana do nocy śmigają razem po podwórku, krzyczą piszczą i bawią się razem. Ja mając jakieś 7 lat, oczywiście też chciałam być dorosła, a nie wychodzić tylko z mamą.

Nadszedł wielki dzień kiedy to i ja miałam wyjść z kolegami, bez rodziców. Oczywiście przed wyjściem dwie najważniejsze rzeczy: masz być w domu o 18, a jakbyś coś chciała, to krzycz przez okno. Lato jakie w Polsce jest każdy wie - cały dzień piękne słońce i upał, po czym niebo zachodzi czarną chmurą i zaczyna lać. Tak też było wtedy, godzina powiedzmy około 16, po pięknej pogodzie zostaje ściana deszczu. Wszystkie dzieciaki uciekają, a ja niczym niestrudzona bawię się jeszcze sama. Szybko przemokłam, więc truchtam pod okna i krzyczę na cały regulator:
- Maaaamo, maaamo, mamuuusiu! - mama pojawia się w oknie. - Mamusiu, mogę już wrócić do domu? Kazałaś mi być o 18, jest dopiero 16, ale mi jest już zimno i zmokłam...

Wyobraźcie sobie, jak potem patrzyły się na moją biedną mamcię wszystkie te babcie monitorujące osiedle...
Aswq Odpowiedz

Ojś biedna :D

nata Odpowiedz

Dość późno zaczęłaś wychodzić sama. No chyba, że jeszcze jesteś młoda, bo teraz jest troszkę inaczej w tych kwestiach niż kiedyś (a też stara nie jestem)

Dodaj anonimowe wyznanie