Jak byłam mała i rodzice na mnie nawrzeszczeli, to zaczynałam płakać; wtedy darli się na mnie, że mam przestać, bo oni dopiero dadzą mi ku temu powód. Wówczas ja zaczynałam ryczeć jeszcze bardziej, napędzana strachem przed tym, co się stanie, jeśli nie przestanę, i frustracją z tego powodu, że nie umiem wykonać ich polecenia. Uciekałam potem do toalety i tam powoli się uspokajałam albo wstrzymywałam tak długo oddech, aż nie skończyłam płakać.
Dziś odkryłam, że jakby „skończyły mi się łzy” – nie jestem w stanie już płakać.
Dodaj anonimowe wyznanie
Straszny przykład rodzicielskiej dbałości o uczucia. Szczerze współczuję.
Masz traumę. Czas na psychologa i terapeutę. Z powodu "rodziców" składam szczere kondolencje. Niech płoną w piekle.
Małe dzieci nie potrafią inaczej wyrażać emocji
Współczuję rodziców.😓
Bardzo przykre, że musiałaś przez to przechodzić i nie miałaś żadnego wsparcia i zrozumienia. Te łzy pewnie gdzieś są, tylko bardzo mocno ukryte, bo musiałaś uruchomić mechanizmy obronne
Jezu !!! Ale im się histeryczka trafiła. Nic dziwnego - genetyka - oni histerycy wrzeszczeli to i ich potomek też - ona bardziej to i oni bardziej. Co za histeryczne DNA.
Morał na dziś: Jebnij się w pałę.
Ja dziś odkryłem że dupe można podetrzeć ręką bez papieru