#HwVqB

Jestem dorosłą kobietą, zamężną, a do niedawna przekonaną o posiadaniu rodziny, na którą zawsze mogę liczyć.

Mam starszych rodziców, którzy mieszkają 280 km dalej od nas, teściowie nie żyją.
Ale mam kuzynkę w tym samym wieku, Agnieszkę, mieszkającą w tym samym mieście co ja, ba... na tym samym osiedlu.

Gdy już się "ustawiłam" w mieście, pomogłam Agnieszce w przeprowadzce i znalezieniu pracy. Gdy Aga urodziła syna, pomagałam. Mój mąż też. Obecnie syn Agi ma 7 lat, a nadal pomagałam. Mąż Agi zarabia skromnie, a ona nie pracuje (po ciąży nie wróciła do pracy). Nam się powodzi, oboje dobrze zarabiamy, nie mamy dzieci, to było dla nas oczywiste, że trzeba pomóc. A to fundowaliśmy karnet na basen, zakup komputera, prezenty z wyższej półki czy jakiś wypad do zoo. Aga zawsze dziękowała, bo jednak to było dla dziecka. O niej też nie zapominałam – czy spa, czy kosmetyczka, mnie stać to zrobię przyjemność kuzynce.
Ostatnio mój mąż miał delegację, no nie dało rady odwołać, a pech, że akurat bardzo się rozchorowałam (nic zaraźliwego) – gorączka i ból. Przekonałam mojego, by jechał i nic nie kombinował, mam Agę obok, a mały w szkole, szwagier też jest, to przeżyję.
Tak myślałam.
Okazało się że nie mogłam doprosić się, by Agnieszka wpadła choć raz w ciągu tego tygodnia. Prosiłam o wykupienie leków czy zrobienie podstawowych zakupów.
Wykręciła się brakiem czasu, a później nie odbierała telefonu.

Poradziłam sobie. O wykup leków zadzwoniłam do sąsiada, jedzenie zamówiłam do domu. Ale mam do Agi żal.

Mój mąż gdy wrócił i o wszystkim mu powiedziałam (wcześniej nie mówiłam, bo po co miał się denerwować), chciał jej wszystko wygarnąć, ale go powstrzymałam.
Najbardziej zaboli ją brak pomocy finansowej od nas. Tylko dziecka szkoda.
NocnaZmora Odpowiedz

W podobnej sytuacji ograniczyłabym kontakt do minimum. Sąsiad Ci chętniej pomógł niż kuzynka. Dziecka szkoda, jasne, ale to nie Twoje autorko dziecko.

Ifyoulikeme Odpowiedz

W mojej rodzinie był podobny przykład. Kuzynka wpadała do babci co tydzień, nieraz częściej, i nigdy nie wychodziła z pustymi rękami (pieniądze, obiad na wynos, potrafiła nawet zabrać prezenty, które babcia dostała od kogoś). Gdy babcia złamała nogę i potrzebowała pomocy a pieniądze szły na leki i rehabilitację, kuzynka nie przyszła ani raz przez kilka miesięcy.

Ifyoulikeme

Po tych zachowaniach mocno się do niej zdystansowałem. O ile nie ma tu jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia (że np. sama była chora, ale przecież zakupy mógł podrzucić jej mąż), to wygląda to na jednostronną relację typu "dej". Kuzynka przez lata przyzwyczaiła się do ciągłego brania i nie wyobraża sobie, że ma dać cokolwiek od siebie. Przykre jest to, że przysługi typu zrobienie zakupów, wykupienie leków większość ludzi zrobi całkiem bezinteresownie dla sąsiadki czy kolegi z pracy w potrzebie, a ona nie była w stanie zrobić tego dla ciebie, bliskiej rodziny, po tylu latach twojej życzliwości, pomocy i prezentów.

bazienka Odpowiedz

moim zdaniem taka pomoc jest szkodliwa, bo uczy, ze zawsze ci ktos da
szanowna mamusia moglaby ruszyc tylek do pracy, to by nie musieli jej inni sponsorowac spa czy komputera dla dziecka

Kartagina1 Odpowiedz

Nie ogarniam jak można pomagać w taki sposób? Już ten karnet na basen czy ubrania dla dziecka rozumiem, ale spa dla kuzynki czy komputer? No bez przesady, chyba nie jest niepełnosprawna żeby na siebie zarobić???

rocanon Odpowiedz

Ludzi powinno się tak traktować, jak oni nas traktują. Jak ktoś zachowuje sie wobec kogoś niezbyt ładnie, to żeby się później nie zdziwił, jak ktoś wobec niego tak się zachowa.

Vito857 Odpowiedz

Jak chcesz być taką mamełą to bądź, ja tam popieram męża, że chciał wygarnąć.
A wy jej dziecka nie robiliście.

CarolinaReaper Odpowiedz

Ludzie są niewdzięczni. Tak, powinnaś przestać jej pomagać, ale czy będziesz konsekwentna? Czy przy następnej okazji nie powiesz sama sobie "to dla dziecka, co dziecko winne, że ma takich rodziców"? Najlepiej jakbyś zakręciła kurek z gotówką i prezentami.

Aura90 Odpowiedz

Oj, byłam w podobnej sytuacji, jednak nie z członkiem rodziny, a z "przyjaciółką". Mieszkamy na tym samym osiedlu. Jak urodziła dziecko, to ja już wtedy (długo przed pandemią) pracowałam zdalnie i miałam względną swobodę w rozporządzaniu czasem pracy. W związku z tym praktycznie zawsze, gdy potrzebowała potrafiłam na już wygospodarować godzinę żeby posiedzieć z Młodym pod jej nieobecność, czy skoczyć jej szybko do sklepu po jakieś małe zakupy. Z czasem nawet wyprowadzałam ich psa, którego jej mąż kupił "by dziecko się lepiej chowało"; jednak nie pomyślał, że jak on wychodzi na cały dzień do pracy, to K niekoniecznie sama ogarnie potrzeby malucha i zwierzaka.
Podobnie jak Ty, wtedy nie dostrzegałam problemu - miałam możliwości, chęci, korona mi z głowy nie spadła; nie miałam też swoich dzieci, więc naiwnie wierzyłam, że przy dziecku ciężko cokolwiek zrobić no i w końcu się "przyjaźniłyśmy".
Czar prysł, gdy pewnego pięknego dnia, to ja potrzebowałam pomocy na cito - musiałam pilnie nadać przesyłkę kurierską, kurier miał przyjść za godzinę, ale zepsuła mi się drukarka i nie miałam jak wydrukować etykiety; nie mogłam też wyjść z domu ze względu na inne zobowiązania. Zadzwoniłam więc do K z prośbą o wydrukowanie i podrzucenie mi jednej pieprzonej strony. Syna miała już wtedy w przedszkolu, a sama wciąż nie pracowała. Usłyszałam, że "teraz nie da rady, bo myje okna i jeszcze chce odkurzyć zanim dziecko odbierze i w ogóle obiadu jeszcze nie ma przygotowanego, a poza tym ona nie bardzo potrafi obsługiwać tę ich drukarkę i w dodatku chyba nie mają już tuszu, ona nie wie i nie ma teraz czasu tego ogarniać, ale MOŻE jak jej mąż wróci wieczorem to coś poradzi, jednak nie obiecuje."
Zagotowałam się, na szczęście sąsiadka zza ściany bez mrugnięcia okiem uratowała mnie z opresji. Od K stopniowo się odcinałam, teraz już tylko mówimy sobie cześć, a ona wciąż nie rozumie czemu "nagle" nie mam dla niej czasu.

Iguannna Odpowiedz

Ciesz się ze tylko tak się to skończyło. Mogła jeszcze wpakować się Twojemu mężowi do wyra. Całe życie pomagałam ludziom i w końcu zrozumiałam ze w 99% potem o niczym innym nie myślą jak tylko cię wykorzystać jeszcze bardziej. Dlatego teraz jak tylko czuje potrzebę pomagania, wsiadam w samochód i jadę do fundacji pro zwierzęcej. Nigdy więcej pomagania ludziom, nigdy. Tyle kopów ile zebrałam…

TakaOna100 Odpowiedz

Ta pomoc była warunkowa? Ja ci daje to ty mi oddaj? Twoja kuzynka pokazała, ze nie można na nią liczyć, ale przecież jeśli chcesz wesprzeć dziecko to dlaczego dalej by tego nie robić?

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie