#IGaOQ

Pamiętam, jak za szczyla (nie pamiętam dokładnie wieku) w przedszkolu trafiła się lekko starsza banda dziewczyn, co wszystkich "terroryzowały", np. wrzuciły jakiegoś dzieciaka do śmietnika dla zabawy. Wtedy poznałem, co to kop w klejnoty (dostałem go, bo wszedłem na "ich teren" i się postawiłem, że ja też mogę się tam bawić). Rodzice dosyć szybko mnie przenieśli, ale musiałem tam przebywać jeszcze dwa dni.
Poinformowałem o zajściu panią, a co ona na to? Że oj tam, droczą się tylko dziewczynki. Nakazała, żebym je ignorował (zrobiła to tonem w stylu jakby malowała paznokcie, a ja jej przerwałem) i tyle z jej interwencji.
Co zrobiła, jak się odegrałem i jak mnie zaczepiały, to je ciągnąłem za włosy?
Dostałem od niej ochrzan, że tak się zachowuję...

Na szczęście nie dałem sobie wmówić, że to moja wina, ale współczuję innym dzieciom, którym takie gadanie robi krzywdę.
Kars Odpowiedz

Pedagodzy od siedmiu boleści. Dziewczynka może bić, bo się tylko droczy. Chłopiec może molestować, bo się tylko droczy. Strasznie płytkie podejście.

ohlala

Dla pocieszenia dodam, że nie wszędzie tak jest. U mnie tego rodzaju zachowania były traktowane jednakowo, bez podziału na płeć.

bazienka

a chlopiec co? "to tylko takie konskie zaloty"
babie sie po prostu nie chcialo reagowac

usmiechnietakobieta Odpowiedz

To jak nauczyciele ignorują " końskie zaloty" niektórzy naprawdę nie nadają się do pracy z dziećmi.

Lunathiel Odpowiedz

Mam podobną historyjkę z innym zakończeniem. Jakoś w drugiej albo trzeciej klasie podstawówki wychowawczyni posadziła mnie w pierwszej ławce z największym łobuzem w klasie (podobno dlatego że byliśmy tego samego wzrostu, ale coś nie wierzę, bo ja byłam mega grzeczna i spokojna, więc chyba liczyła na to że go będę niańczyć). Chłopak miał ADHD, a że było to prawie 20 lat temu i na małym osiedlu, to niewiele osób wiedziało jak sobie z tym poradzić, więc głównie krzyczeli i dawali kary a on się tylko coraz bardziej frustrował i wyżywał na wszystkich. Strasznie mi się z nim siedziało, ciągle musiałam mu coś pożyczać, pokazywać co teraz mamy robić itd, bo on się co chwilę rozpraszał. Ciągle kogoś zaczepiał, mnie najbardziej bo byłam najbliżej. Któregoś dnia coś tam pisaliśmy i chciałam się skupić, a on ciągnął mnie za włosy, które leżały mi na ławce. Oczywiście się denerwowałam, coś mu tam nawet odszczeknęłam, ale on dalej to robił i nie przerywał. No i w końcu wkurzył mnie na tyle, że lewą ręką złapałam go za tą dłoń, którą mnie ciągnął i jakoś tak bez myślenia co robię, wbiłam mu w nią pióro, które trzymałam w drugiej xD Chłopak pisnął i od razu rzucił się do wychowawczyni na skargę, z czymś typu "...bo ona mi wbiła pióro, ała!", ja trochę strachłam że będzie pierwsza uwaga czy coś, ale wychowawczyni popatrzyła się na niego, na mnie, z powrotem na niego i zapytała "bo ją zaczepiałeś, tak? To nie zaczepiaj więcej." xDDD

No i nie dostałam kary. Pamiętam też, że go nie przeprosiłam, chociaż trochę czułam że trzeba. I że (może dlatego) potem już mnie nie zaczepiał. NIGDY xD Był roztrzepany i ledwo zdawał z klasy do klasy, wkurzał praktycznie wszystkich, ale mnie się nie odważył zrobić nic złego xD

Nie ma morału. Tak mi się przypomniało niedawno, bo po latach minęłam się w autobusie z tamtą nauczycielką.

karinuredo

Też z takim siedziałam w pierwszej ławce, z tym że ja swojego współławkowicza "oswoiłam". Dalej miał durne wyskoki, ale jak siedział ze mną ławce to był grzeczny, nie uważał na zajeciach, ale nie sprawiał mi kłopotów. Nauczycielka nie wiedziała co mu zrobiłam, ale była zadowolona że ma spokój, starczyło go przekupić raz na tydzień kawałkiem ciasta XD

Dragomir

Czyli wystarczyła jedna lekcja. Jeszcze kilka podobnych, to może by chodził jak w zegarku.

PiratTomi

To jest patologia polskiej szkoły. Posadzić największego gnoja z najgrzeczniejszym dzieckiem, licząc na to, że to dzieciak będzie wychowywał gnoja. W ogóle ma się w tyłku, że teraz grzeczne dziecko nie będzie mogło się skupić na lekcji. Karanie grzecznego za to, że jest grzecznym.
Tacy nauczyciele powinni być wywalani z roboty na zbity pysk, a takie lewe gnojstwo powinno dostawać wilczy bilet ze szkoły.
Nagle by się okazało, że dzieci mogą być grzeczne na lekcjach.

tramwajowe

@PiratTomi To 'grzeczne' też jest takie z jakiegoś powodu. Czasem jest to stłamszenie przemocą w domu. A tu proszę, w nagrodę dosnaniesz przemoc w ławce.

Dragomir

To bez sensu że wszyscy mają się dostosować do jednego idioty bo ten idiot nie może do wszystkich. Rozumiem ze nie każdy jest orłem ze wszystkiego, ale jak się gówniok nie umie zachować na lekcji i przeszkadza to powinny wrócić dla takich kary jak stanie w kącie, linijką po łapach albo klęczenie na grochu przez całą lekcję, oczywiście po wielokrotnym bezskutecznym upominaniu. Na drugi raz by wiedział czego nie robić, i nagle upominanie by zaczęło skutkować.

PiratTomi

Tramwajowe, racja. To jest bardzo przykre.

Dragomir, przemoc w szkole to nic dobrego. Spójrz, jacy ludzie zostają nauczycielami. Jednak zgodzę się z tym, że klasa nie powinna się dostosowywać do terrorysty. Co innego słabo się uczyć, ale nie sprawiać problemów wychowawczych, a co innego być takim tępym gnojem, który sieje terror.

Dragomir

Racja, przemoc jest zła ale pomiatanie nauczycielem to też jest forma przemocy i pokazania dominacji, a tu jakoś gównioki nie mają refleksji, że wystawiają tym samym świadectwo swoim rodzicom. Najgorzej jak ci rodzice jeszcze bronią patologicznych zachowań swojego dziecka i mają pretensje do nauczyciela, albo słynne "przecież on w domu jest taki grzeczny". W tym przypadku przykre w odbiorze kary może nie wychowają, ale pomogą utrzymać spokój w klasie i uchronią uczniów którzy chcą skorzystać z lekcji przed rozpraszaniem przez jakiegoś debila. 3 upomnienia, za czwartym kara. Nie uważam tego za złe.

Lunathiel

Ciekawa dyskusja tu poleciała. A propos problematycznych dzieci. Wiecie, w polskich szkołach najczęściej stosuje się właśnie takie podejście o jakim piszecie (z moich obserwacji, of course), czyli kary, kary i jeszcze raz kary - uwagi w dzienniku, minusy, obniżanie ocen z zachowania czy ocen w ogóle, też tych z zachowaniem niezwiązanych (czasem bezpodstawnie). Dla dzieciaka w wieku wczesno-podstawówkowym takie kary nie mają za dużo sensu, to nie jest dorosły który po otrzymaniu nagany zrozumie swój błąd, weźmie się w garść i obmyśli jak go naprawić. Dzieciak dostaje karę i wie że zrobił coś czego nie można, bo jest zabronione, ale nie ma pojęcia czemu jest zabronione (bo żyje za mało lat żeby to wiedzieć). W efekcie może czuć się niesprawiedliwie ukarany przez siłę wyższą na którą nie ma wpływu - a to najpewniej tylko zniechęci go do szkoły i nauki (co jest ogromną krzywdą i może mieć wpływ na całe jego życie!).

Also, to nie jest tak, że jeśli abstrakcyjne kary nie działają, to kary typu stanie w kącie czy bicie linijką będą lepsze. Stosowanie czegoś takiego nagminnie to nie wychowywanie a tresura. I też nie przyniesie pozytywnych rezultatów (no chyba, że celem jest wychowanie dziecka na człowieka z zaburzoną psychiką, wtedy tak, to może się udać 🙃). Karanie w ten sposób również nie sprawi że dziecko samo z siebie zacznie zachowywać się "dobrze". Bo hej, przecież nie wystarczy wiedza *jak nie robić*, dużo ważniejszy jest dobry przykład *jak robić należy*. A do tego trzeba pozytywnych wzorców i ogromu cierpliwości. Także dochodzimy do sedna - czyli tego, że nie każdy młody roztrzepaniec ma w domu rodzica czy kogokolwiek innego kto spędzi z nim czas i wytłumaczy mu czemu powinien być miły dla innych, szanować nauczycieli itd. Ba, czasem rodzice tłumaczą, a dziecko i tak regularnie odwala w klasie manianę, bo zwyczajnie nie chce się zachowywać grzecznie przez jakieś swoje (dla niego ważne!) powody. Ale no... z dziećmi trzeba po prostu rozmawiać, co nie 🙂

Lunathiel

A, i może jeszcze jedna rzecz o moim koledze z ławki. Pamiętam, że w całym tym jego roztrzepaniu i pato-akcjach był też jeden raz, kiedy zostałam pozytywnie zszokowana. To było w dzień, kiedy nauczycielka od plastyki (z którą dosyć dobrze się znałam bo zawsze uwielbiałam rysować i wysyłałam prace na wszystkie konkursy plastyczne xD) powiedziała mi że ów kolega był ostatnio na jej kółku (zajęciach dodatkowych po lekcjach). Chwaliła się że zrobili piękną pracę na brystolu, a *kolega* przez cały czas był super grzeczny i bardzo mu się podobało. Pamiętam że powiedziała coś w stylu "on umie być bardzo grzeczny jak się postara, tylko trzeba go zachęcić" (parafrazując, bo już nie pamiętam dokładnie). Ja do tej pory nie miałam okazji zobaczyć czy kolega w ogóle ma jakieś plastyczne umiejętności, no i w życiu bym go o to nie podejrzewała znając jego zachowanie na lekcjach. Ale poszłam z nią do klasy zobaczyć tę pracę, z ciekawości. I okazało się że naprawdę umiał malować i to ZAJEBIŚCIE. To był naprawdę świetny plakat, mega pomysłowy, wręcz szalony (dla małej mnie wtedy), było na nim sporo postaci stojących na takiej jakby planecie i dało się go oglądać z każdej strony bo stały dookoła tego globu. To jedna z wyraźniejszych rzeczy które pamiętam o nim, oprócz historii z piórem, bo szczerze mówiąc sporo z czasów podstawówki chyba wyparłam (pato-osiedle i gnojenie na każdym kroku nawet za to że ktoś się dobrze uczył, pozdrawiam :')). I tak sobie kiedyś pomyślałam, że gdyby w jego otoczeniu było więcej takich pozytywnych nauczycieli, więcej osób które umiałyby go zachęcić do jakiejś zmiany - to może byłby teraz znanym artystą? Pewnie wystarczyłoby żeby regularnie ćwiczył i rozwijał to jako hobby. Cóż, mogę sobie pogdybać, i tak się nigdy nie dowiem :)

Lunathiel

@szinigami - No i widzisz, po części się z tobą zgadzam w tej jednej rzeczy - że dla takich dzieciaków bardziej odpowiednie byłyby szkoły z personelem specjalnie przygotowanym na tego typu problemy. I dla nich, i dla reszty uczniów (bo tak jak mówisz, wszystkim takie terroryzowanie wychodzi na minus). W przeciętnych podstawówkach za mało jest nauczycieli którzy wiedzą jak sobie z nimi poradzić i to robi im jeszcze większą krzywdę - tak jak mówiłam, bardziej się buntują i zniechęcają do szkoły. Szkoły specjalne istnieją, ale chyba nie tak łatwo zapisać do nich dziecko które ma na przykład "tylko" ADHD czy jakieś typowe problemy wychowawcze. Przykre no.

tramwajowe Odpowiedz

To jest tak tragicznie powszechne!

Vito857 Odpowiedz

Nic nowego. Dość często tacy, psiamać, nauczyciele mają swoje prywatne kryteria sympatii. Tu - typowe kryterium płci

Anna123456789 Odpowiedz

Taka prawda, ze nauczycielami z reguły zostają osoby bez pomyslu na życie.

muszkawa

Proponowała bym nie oceniać tak łatwo ludzi, których się nie zna. A jaki pomysł na życie ma sprzedawca? Jaki ma sprzątaczka? Każdy zawód jest tak samo ważny, w każdym można coś osiągnąć. Tak samo każdy człowiek jest równy drugiemu, niezależnie od pomysłu na życie. No licząc skrajności osób, które krzywdzą innych.

GeraltofRivia

Wow. I to jest właśnie szacunek ludzi w Polsce do nauczyciela (czego efekty widzimy ostatnimi czasy na każdym kroku).
Jestem nauczycielką, bo taki był mój pomysł na życie - praktycznie od dziecka. Miałam w życiu przykłady nauczycieli wspaniałych - oczytanych, inteligentnych, zabawnych, sprawiedliwych - byli moim wzorem. Miałam też nauczycieli słabszych w tym co robili - ot, tak to już bywa w KAŻDEJ grupie zawodowej, Aniu.
Jestem po dwóch dobrych kierunkach na najlepszych uczelniach w tym kraju, znam świetnie dwa języki obce (i słabo trzeci, więc się tym nie chwalę). Mam zdolności komunikacyjne i jestem obcykana w psychologii, więc no, praca z ludźmi na luzie. Literaturę mam w małym palcu, do tego sporo wiem z zakresu geografii i historii, więc ucząc mojego przedmiotu rozszerzam zagadnienia o "ciekawostki" (pewnie nie dla wszystkich, no ale nie da się człowieka zmusić do chęci posiadania wiedzy, zwłaszcza nieobowiązkowej).
Jestem młoda i pracuję w liceum - część uczniów mnie lubi, czego dają dowód, chcąc choćby rozmawiać prywatnie i żartując w czasie wolnym (pokazujemy sobie najlepsze memy tygodnia, czy gadamy o grach, które uwielbiam). Część uczniów zapewne mnie nie znosi, bo jednak na lekcjach mam wymagania, których się trzymam i mam do tego prawo, bo poświęcam masę czasu, żeby przekazać wiedzę (również czasu wolnego, niestety, pracując często do późnej nocy).
Mogłabym pracować, tak jak większość moich znajomych, w korpo. Kwalifikacje i umiejętności mam. Miałabym też, jak oni, więcej czasu wolnego (ja niestety często muszę odmawiać spotkań i wypadów za miasto). Miałam jednak inny pomysł na życie, Aniu. Przemyślany i świadomy.
Dałam się ponieść, wybaczcie. Ale nic mnie tak nie boli, jak pogarda społeczna wobec ludzi, którzy często poświęcają nie tylko czas, ale i zdrowie, żeby kształcić przyszłe pokolenia. A naprawdę nie jest nam łatwo, gdy z każdej strony wylewa się "hejt".

tramwajowe

@GeraltofRivia Brawo Koleżanko! Właśnie chciałem tu wylać swoje żale, a Ty to tak ładnie napisałaś że mi przeszło.
Mój zawód był moim pomysłem na życie. Jest pasją. Mimo dyskryminacji ze względu na płeć w edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej.

TwojKoszmarSenny

Kilka lat temu byłam na studiach informatycznych. Przyszedł Pan, który proponował studium nauczycielskie/pedagogiczne (coś w ten deseń), chyba około 4 semestrów zaocznie. Starał się nas zachęcić słowami "Jeśli nie uda się wam kariera w IT to po skończeniu studium możecie zostać nauczycielem!". :(

Więc niestety tak tworzy się aktualna opinia o nauczycielach. Tych prawdziwych nauczycieli z powołania zwykle spotyka się niewielu w swoim życiu. Jeśli Wy takimi jesteście to wielki szacun.

PiratTomi

Ale wiecie, że nauczyciele z pasją to rzadkość? Na palcach jednej ręki mogę zliczyć dobrych nauczycieli. Wielu w ogóle nigdy nie powinno pracować z dziecmi, a o zgrozo, uczyli w podstawówce.

Nauczyciel, który się przechwala (jaki to on jest ważny i czego to nie osiągnął), gnoi dzieci, sam tworzy nagonki na uczniów (daje przesmiewcze ksywki, wytyka palcem biednych), to chu*owy nauczyciel, a pewnie prawie każdy z nas takich zna.

rocanon Odpowiedz

Kuzynkę wezwano do przedszkola, bo jej syn uderzył koleżankę. Odpowiedział że to nie koleżanka tylko potwór.

PiratTomi

A pewnie jak koleżanka lała dzieci to przedszkolanki tego nie widziały.

Dodaj anonimowe wyznanie