#IH93W
Paręnaście lat temu stało się coś, co zamieniło mnie we wrak człowieka. Zmarł mój najukochańszy synuś, którego samotnie wychowywałam. Był bardzo inteligentnym, przyjacielskim i ambitnym chłopcem, miał w planach studia medyczne.
Zginął w drodze na egzamin maturalny z chemii. Z gigantyczną prędkością potrącił go na pasach pijany kierowca. Umierał na OIOM-ie, na moich oczach.
Doszczętnie się załamałam - straciłam mój sens życia, moje szczęście. Parę razy próbowałam zakończyć swoje życie, mam za sobą pobyt na oddziale zamkniętym. Z ogromnym trudem i pomocą silnych leków udało mi się w końcu stanąć na nogi.
By oddać cześć mojemu aniołkowi, co roku zdaję w jego imieniu maturę z chemii. Tułam się od szkół do szkół, wymyślając coraz to nowsze powody. Nie poprzestanę, dopóki nie uzyskam 100%. Mój obecny rekord to 77 :)
widze pewne niebezpieczenstwo w nazywaniu maturzysty "synusiem", "moim szczesciem", co byl taki "inteligentny" (pewnie byl tez "taki wrazliwy"), smierdzi matka maminsynka na kilometr
przykro mi z powodu tego, co przezylas
moim zdaniem powinnas nadrobic terapie zaloby, a w celu polepszenia wyniku matury (choc nie wiem, jaki to ma sens...) zapisac sie na jakis dobry kurs przygotowawczy
W sumie nie wiadomo jakby go nazywała jakby żył.
Ekoniks ja tu widze nieprzezyta zalobe i holubienie traumy niestety :(
Bo masz rację. Z tym autorka ma problem, jednak chodziło mi oi to, że nazywa go synusiem po śmierci, więc nie wiadono czy byłaby matką maminsynka.
jestem ciekawa czy 18letniego chlopa tak nazywala za zycia
wiesz, czy to jakis regres spowodowany strata, czy serio tak to wygladalo...
Też ostatnio trafiłam na historie, w której matka straciła syna. Tak samo o chłopaku było pisane, że damianek, synuś, syneczek itd. Myslalam, że jakieś 5 letnie dziecko zmarło.. Nie, 23 letni facet.
Ekoniks
Wydaje mi się, że nauka chemii jest jej żałobą.
Niech nazywa sobie jak chce. Ludzie rozkminiacie jak nazwała matka swojego syna. Nieżyjącego. Straciliscie dzieci? Wiecie jakie to uczucie? A nawet jakby był maminsynkiem to co z tego. Co to zmieni. Jego nie ma a kobieta nie umie sobie z tym poradzić. I czy ma 40 lat czy 50 synem będzie zawsze. Więcej zrozumienia.
Bazienka ja to już raz pisałem, ale napiszę jeszcze raz. Ty to jednak pi3rd0lnięt4 jesteś. Proszę cię nie wychodzi ze swojej piwnicy bo cię słonko zabije a my nie zniesiemy tego ryzyka że się rozmnożysz
Widać, że nie masz pojęcia czym jest miłość matki do dziecka.
Bazienka powinnaś się rozpędzić i pier dolnac w ścianę łbem z całej siły. Później przeczytać to wyznanie jeszcze raz i albo nie komentować wcale albo zupełnie inaczej. Kobieta straciła dziecko. Nie ważne ile miało lat. To był jej synuś. Nie masz dzieci, co?
I co chcesz w ten sposób osiągnąć?
Chyba 100% xd
A tak serio, to dobre pytanie
Jest jednak dużo prawdy w słowach, że żałobę po rodzicach trzyma się rok, po małżonkach kilka tygodni dłużej, a po dzieciach aż do śmierci.
A moja babcia pochwała czworo dzieci. Najmłodsze miało 10 lat najstarsze 58 a babcia zmarła w wieku 90. Pamiętam jak bardzo się o mnie bała gdy gdzieś wychodziłem.
Z tego co wiem (no chyba że już się coś zmieniło) to maturę można zdawać/poprawiać tylko 5 lat pod rząd. Później trzeba od nowa liceum zrobić, żeby móc znów zdawać maturę. A tak sobie do jakiegokolwiek liceum też nikt nie wejdzie z ulicy na maturę.
Są jeszcze licea dla dorosłych.
A po 5 latach się po prostu nie płaci za podchodzenie do matury?
Derp, ale drzewa giną!
A tak szczerze, byłoby mi szkoda tych godzin :D chociaż parę razy przeszło mi przez myśl, żeby przyjść sobie na taki egzamin i zobaczyć, czy uzyskam więcej niż 10%.
Absolutnie nie tak... Po ukończeniu szkoły można przez 10 lat poprawiać maturę w systemie, w którym się ją pisało, natomiast od 11go roku trzeba napisać cały egzamin maturalny ponownie, wedle aktualnie obowiązujących zasad.
Szkoły raz ukończonej nie trzeba powtarzać nigdy.
Przykro mi z powodu Twojej straty, szczególnie, że po piętnastu latach wciąż musisz brać silne leki. To bardzo długo, zwłaszcza że próbowałaś terapii, a nawet masz za sobą hospitalizację. Przyznam szczerze, że nie wiem, co mogę Ci napisać w takiej sytuacji. Trzymaj się.
Mordo twój syn nie chciałby, żebyś odwalała takie cyrki w celu uczczenia jego pamięci, na pewno wolałby, żebyś przeżyła żałobę i zaczęła normalnie żyć.
popłakałam się po przeczytaniu tego wyznania
matkę zrozumie tylko matka
trzymaj się i walcz dla niego tego by chciał
Nie można warunkować swojego szczęścia w oparciu o inne osoby.