#J0rKm

Gimnazjum kończyłem z szóstką na świadectwie z języka polskiego, liceum już z trójką. Uprzedzając tutejszych ancymonów, nie było w tym mojej winy. Kiepskie oceny mieli dosłownie wszyscy z klasy. Ta baba (bo inaczej jej nazwać nie można) po prostu się na nas uwzięła i rozładowywała na nas swoje nieudane życie.

Przykładów jest wiele - robiła niezapowiedziane kartkówki/sprawdziany z lektury, której nie zdążyliśmy omówić na lekcji, na rozprawki też musieliśmy być przygotowani każdego dnia, bo nie wiadomo było co jej się wymyśli, a to też nie mogliśmy się odwołać do dzieł literackich, które jej nie odpowiadają (przykładowo, jeżeli prawidłowo podałeś np. Harry'ego Pottera jako przykład, to automatycznie za ten argument dostałeś zero punktów, bo ona uważa, że to niepoważna książka). Kolejny przykład, to że praca domowa w ogóle nie była oceniana, ale już jej brak skutkował jedynką (nie minusem, jedynką) bez możliwości poprawy, za to trzeba było ją donieść w drugim terminie, bo to skutkowało drugą taką samą oceną.
Pomimo tego terroru nikomu nie wystawiła jedynki na koniec, każdemu dawała coś, żeby mógł zaliczyć przedmiot. Jednak przy takim surowym ocenianiu nie mieliśmy szans chociażby na 4 na koniec roku, bo nawet jak ktoś się wykuł i otrzymał 5 z zapowiedzianej kartkówki/sprawdzianu, to jedynki za braki pracy domowej zaniżały ocenę.
Uprzedzając, wtedy nie mieliśmy takiej świadomości swoich praw jak dzisiejsza młodzież, więc wszyscy siedzieli cicho i nikt nie poszedł z tym nawet do dyrektora, a co dopiero gdzieś wyżej.
Często podkreślała, jak to nic w życiu nie osiągniemy i tu dochodzimy do właściwego wyznania.

Na złość tej babie uczyłem się matury według klucza i z jej przedmiotu uzyskałem 86%. Mogło być lepiej, ale mało kto tyle otrzymał w roku, w którym pisałem maturę.
Teraz jestem doktorem nauk humanistycznych, i to całkiem znanym w Polsce. Moje wykłady można obejrzeć w serwisie YouTube. Mają one całkiem dużo wyświetleń.
Kilka lat temu udzielałem wykładu w moim dawnym liceum jako absolwent, który osiągnął sukces w nauce.

Sam napisałem w tej sprawie do obecnego dyrektora i z wielką chęcią przystał na tę propozycję. Na trybunach była również ta baba, chociaż nie mam pewności, czy mnie pamięta. Jednak mam nadzieję, że tak - i że ściska ją z zazdrości.
milA00 Odpowiedz

A ja z kolei nie rozumiem czego oczekiwaliscie? Nauczycielka miała prawo do robienia niezapowiedzianych kartkówek i lektur. Nie zdazyliscie omówić na lekcji, ok, ale zdazyliscie przeczytać lekturę. Jeśli chodzi o odwoływanie się do dzieł literackich, które w jej mniemaniu były niepoważne to faktycznie masz rację. A co do pozostałych zarzutów będę ją bronić. Praca domowa to obowiązek każdego ucznia, więc nic dziwnego, że jej brak skutkował jedynka. Jeśli wiedzieliście jak się sprawy mają to zamiast psioczyc, że się dostało jedynkę za brak pracy trzeba było tą pracę odrobić. Poza tym jesteś jak twierdzisz wykształconym dorosłym człowiekiem, a nadal masz żal do nauczycielki, która uczyła Cię dawno temu. To trochę niepoważne i do tego jeszcze to ostatnie zdanie na końcu....

milA00

*Będę jej bronic,.

milA00

AjHejDisGejm dlatego napisalam, że w tym aspekcie ma rację. Jedynie w tym...

Sciezka

Jeszcze zależy w jakiej formie były te kartkówki z lektur, bo jeżeli wymagała samodzielnej interpretacji a potem stawiała pałe bo "źle, ja ci powiem co masz myśleć", to słabo. No i zadawanie pracy domowej której nawet sie nie sprawdza jest idiotyczne. Nawet nie wiesz czy dobrze napisałeś...

bazienka

sciezka true, bo u nas byly pytania pokroju "jaka rybe jadl Wokulski" albo "czym pukal ktos w szybke w Nad Niemnem"...

Sushichef

@milA00 nie, praca domowa nie jest obowiązkiem, mało tego, nie jest legalne jej zadawanie a tym bardziej wystawianie jedynki za jej brak.

qezsil Odpowiedz

Jeżeli ktoś przez trzy lata nie zorientował się w jaki sposób działa jakiś nauczyciel i np uparcie nie odrabiał zadań domowych mimo, że dobrze znał konsekwencje, to zasługiwał na te jedynki.

qezsil

Nie zgodzę się, w liceum jest kilka przedmiotów (np 3 rozszerzenia, ale często mniej i te wymagane podstawowe do matury) z którymi jest najwiecej roboty. Reszta to zwykle zapychacze. Ale uznajmy, że ktoś faktycznie się nie wyrabia, bo to akurat rozumiem. Jednak autor napisał, że nauczycielka nie sprawdzała prac, a wystawiała jedynki tylko za brak. Sprytni uczniowie, którym brakło u czasu, a znaliby zasadę działania nauczyciela napisaliby ,,na szybko" np słabszą poziomem pracę, ale mieliby ją mimo wszystko.

TymRazemNieZapomne Odpowiedz

Nadal nie wiem co z nią nie tak.
U mnie też nie można było podać książek typu HP na rozprawce (bo na maturze też nie powinno się tego robić), a sprawdziany z lektur zawsze były na pierwszej lekcji z jej omawiania w celu sprawdzenia czy wszyscy przeczytali.
Rozprawki były bardzo często i na najróżniejsze tematy co miało nas przygotować do matury. W końcu nigdy nie wiesz jaki temat się trafi a napisać trzeba. W ogóle nie rozumiem jak można się przygotowywać do rozprawki. Albo wiesz jak ją napisać albo nie...
Praca domowa ma być odrobiona i tyle. Nagrody za to oczekujesz? Jak nie masz odrobionej to możesz zawsze zgłosić nieprzygotowanie.
Z opisu widzę dobrego nauczyciela, a nie "wredną babę".
Wredny nauczyciel był na przykład u mnie. Na przykład postawił całej klasie jedynki po kilka razy z rozprawek bo podawali według niego przykłady, a nie argumenty i nikt nie wiedział o co mu właściwie chodzi.

TymRazemNieZapomne

Nie, nie masz racji. Po prostu miałem takich nauczycieli przez większosć swojej edukacji.
Możecie uznać to za paskudne, ale ja uważam, ze zasady są ważne w szkole.
Sprawdzian z lektury mógł być w stylu: Wymień 3 członków rodziny łęckich czy "Jaka była pierwsza praca Wokulskiego".
A ten zły nauczyciel nie uczył mnie tylko inne osoby, a inni poloniści też nie wiedzieli o co mu chodzi bo przecież były podane argumenty. Ja odróżniam argument od przykładu :) .
Dla mnie to wszystko jest normalną szkołą, a dla was nie. Dla mnie nienormalne jest traktowanie uczniów jak małe dzieci. Oooo Maciuś nie odrobił pracy domowej, więc postawimy minusika, tylko się nie smuć Maciusiu.
A z odwoływaniem się do Shreka to zostałem widocznie oszukany :(

jankostanko33 Odpowiedz

Gdybyś faktycznie był doktorem nauk humanistycznych, to w trakcie studiów magisterskich i doktoranckich spotkałbyś takich profesorów, przy których nauczycielka z liceum wydałaby Ci się wcieleniem łagodności. Szczerze mówiąc ja w tym opisie nie widzę wrednej baby, tylko po prostu wymagającą nauczycielkę.

Vito857 Odpowiedz

Co do samej treści wyznania - bardzo pozytywnie, natomiast co do sprawdzianów z lektury - w podstawówce i gimnazjum uczyła mnie ta sama kobieta i u niej zawsze tak było, że po przeczytaniu lektury na pierwszej lekcji był sprawdzian (z tym, że zapowiedziany), zaś w liceum inna nauczycielka czasem w ogóle nie robiła sprawdzianu z lektury.
Powiem szczerze - lepiej było mi się spiąć do sprawdzianu na początku lektury niż na końcu, choć miałem zazwyczaj całe omówienie.

NiebieskiKosz

@bazienkaa zależy jakie pytania są na sprawdzianie.U mnie w technikum takich nie było,co najwyżej odpytanie kilku osób z treści.W związku z tym bywały momenty,w których nikt z obecnych nic nie kojarzył z danej lektury.Nauczycielka próbowała prowadzić lekcję,dyskutować i omawiać/wyjaśniać pewne kwestie,ale jednak bez skutku.Robienie testu na początku omawiania lektury może mieć średni sens w podstawówce,bo większość lektur nie wymaga jakieś szczególnej wiedzy o konkretnej epoce(może z paroma wyjątkami),więc jeśli chodzi o lekturę to wystarczy znajomość treści.Nauczyciel podczas omawiania może przypomnieć fabułę krok po kroku,omówić charakterystykę postaci,zwrócić uwagę na kilka rzeczy(np. różne rodzaje wątków) przydatnych do rozprawki i to w zasadzie tyle.Pozniejsze lektury mają jakieś ukryte znaczenie,wymagają znajomości epoki oraz ją ilustrują.Ciezko te rzeczy wyjaśniać jeśli nie znasz fabuły ani postaci.

Achnoniewiem Odpowiedz

Jesteś doktorem nauk, a boli Cię niesprawiedliwość z czasów gimnazjum? Aha.

bazienka Odpowiedz

ale ze co, masz do baby pretensje, ze nie robiliscie prac domowych? no halo, jak byscie robili regularnie, to byscie pal nie lapali
my mielismy takiego matematyka, z dnia na dzien np. 56 przykladow na strone a4 kazdy, i sie zarywalo wieczory by robic matme, bo w sumie co z tym poczac

Niemazaco Odpowiedz

Wszyscy tutaj bronią nauczycielki więc ja się wsatwię za autorem bo go całkowicie rozumiem. Sama miałam taką nauczycielkę od j.polskiego.Przerabiała dosłownie wszystkie lektury z poziomu rozszerzonego, a byłam w klasie o profilu matematycznym więc nikt rozszerzonego polskiego nie zdawał.Na sprawdzianach pytała o takie szczegóły jak rozmiar rękawiczki Łęckiej czy imię psa. Zaniżała oceny za rozprawki. Co prawda maturę z polskiego zdalam na 90% ale co mi z tego ? W trakcie rekrutacji na studia o profilu ekonomicznym nikt o to nie pyta .

Michal7z7 Odpowiedz

Ale wieje bajką ta historia...

Konstantynopol Odpowiedz

Hahhaha🤣to dobra bajka, no. Baba za brak pracy domowej stawiała jedynki, a za kolejne razy kolejne. Jeszcze wymagała może na rozprawkach, w przykładach, jakichś lektur🤣🤣. Boże pracę domową kazała im robić, toż to tragedia. Rygor jak w wojsku... A teraz z tego wyszedł doktor-slynny z youtube- nauk humanistycznych.

Zobacz więcej komentarzy (5)
Dodaj anonimowe wyznanie