#J2mMl
Kupiłam sobie pierścionek, pokaźny, cenowo może szału nie robił, ale spokojnie można uznać, że zaręczynowy.
Komentarze znajomych: "No w końcu!", "I jak? Co zrobił? Co powiedział?".
Kompletnie nie wiedziałam o czym mowa. Reakcja znajomych "No jak to! Oświadczył się! Najwyższa pora! Jesteś w takim wieku, że zegar biologiczny tyka, musicie zaraz brać się za robotę, abyś szybko urodziła. Przy jego zarobkach, możesz siedzieć w domu i nic nie robić".
Powiedziałam, że sama sobie kupiłam pierścionek i nie jest on zaręczynowy. A dzieci mieć nie będziemy, bo ja nie chcę.
Reakcja znajomych? Zostałam zwyzywana, zmieszana z błotem. Dowiedziałam się, że on przeze mnie się marnuje i traci życie, że najlepsze lata ma za sobą i może mieć problem, aby zostać ojcem, więc powinnam być mu posłuszną.
A co ze mną? To raz. Dwa przecież z nim o tym rozmawiałam, zgadzał się na wszystko (brak ślubu, brak dzieci).
To co? Mam na siłę dogodzić kilku osobom?
powiedz to znajomym, a nie nam
Nie, nie masz na siłę dogodzić kilku osobom, masz żyć swoim życiem i robić to, co uważasz za słuszne. Denerwują mnie takie wyznania, to szukanie problemów na siłę, byle tylko napisać wyznanie, choć o identycznej tematyce było już takich setki. Ja też nie chcę mieć dzieci, tak jak o mój chłopak, jeśli komuś to przeszkadza do tego stopnia, by mnie wyzywać, to zwyczajnie olewam taką osobę, a nie zastanawiam się, czy powinnam dogodzić akurat jej. Skoro rozmawiałaś ze swoim chłopakiem i on też nie chce ślubu i dzieci, to na komentarz znajomych, że on się przez ciebie marnuje, wystarczyło odpowiedzieć właśnie to, co napisałaś tutaj - że to wasza wspólna decyzja. Ale wtedy wyznania by nie było, co?
Wyjęłaś mi to z ust.
Jesli ludzie nie dogaduja sie w podstawowych kwestiach np ślub, dzieci, to raczej nie wróży im to dobrze. Lepiej sie rozstać i znaleźć kogoś o podobnych poglądach.
Ludzie za bardzo się spinają o te pytania. Ja osobiście nie widzę nic złego w tym, że ktoś zapyta o plany ślubno-dziegciowe. Odpowiadam zgodnie z prawdą i tyle. Według mnie rozmawianie o swoich planach (nawet takich) nie jest czymś złym. Tym bardziej, że trudno ukryć takie rzeczy ;). Inną kwestią jest to, że nie należy wchodzić w dyskusje jeśli ktoś będzie próbował krytykować nasze poglądy. Najlepiej grzecznie i konsekwentnie uciąć rozmowę i zmienić temat. I nie mówicie, że się nie da. Nawet największym upierdliwcom się znudzi. Wystarczy zachować cierpliwość, bo i tak szkoda na to nerwów.
Chodziło o plany ślubno-dzieciowe oczywiście.
Ale dlaczego każdy pyta o takie plany? bo ludzie najwidoczniej są zacofani i nie potrafią sobie wyobrazić, jak można żyć inaczej niż gromadka dzieciaków, mąż co wraca po pracy i nic nie robi, a kobiety w domu jako kury domowe.
Nie sądzę. Ludzie pytają o to, pytają o plany na wakacje, pytają o pracę. Nie wiem co to ma wspólnego z "mężem, który nic nie robi i kobietą jako kurą domową". Skoro rozmawiamy o poglądach na życie, poglądach politycznych. to czemu poglądy na temat dzieci i ślubu są tematem tabu? Można żyć ze ślubem, albo bez ślubu, ale po co robić z tego takie wielkie halo? Dziwne są dla mnie takie histerie. Mam wrażenie, że ludzie, którzy tak nerwowo reagują na takie pytania mają o wiele większy problem ze sobą, niż ludzie, którzy je zadają. Jakby na siłę chcieli pokazać jacy są na przekór. Po co?
@gorzkakawa moze dlatego, że ludziom jakoś nie odpier*** jak mówisz gdzie jedziesz na wakacje albo co zjadłaś na obiad. Jak mówisz, że nie chcesz dzieci większości (NIE GENERALIZUJE) włącza sie moralizatorstwo.
Rroszla, nie twierdzę, że tak, nie jest. Ale przysięgam, że nigdy się z tym nie spotkałam. I nigdy nie spotkałam się w ogóle z jakąkolwiek krytyką wobec ludzi, którzy nie chcą mieć dzieci. Co najwyżej zdarzyło mi się słyszeć krytykę w stosunku do ludzi, którzy za często powtarzali jak to "nienawidzą bachorów". Ale to odnosiło się jedynie do słownika i monotematyzmu, a nie poglądów. Wiem, że wielu ludzi się ze mną nie zgodzi, ale uważam że ci, którzy twierdzą, że są prześladowani za niechęć posiadania dzieci bardzo dramatyzują i są po prostu przewrażliwieni na teksty ciotek "jeszcze Ci się może odwidzieć".
@gorzkakawa bez ironii - naprawdę zazdroszczę bo mam przykre doświadczenia w tej kwestii. Nie jestem typem krzykacza, mam swoje zasady oraz poglądy i tego się trzymam. Gdy ktoś mnie grzecznie albo i nie zapytał, odpowiadam „to nie dla mnie” i wtedy w pytającego jakby diabeł wstępuje...
Cóż, moim zdaniem należy wtedy zmieniać temat i tyle. Wiem, że rodziny się nie wybiera i czasem trzeba przetrzymać pewne rzeczy, ale wystarczy nie dać sobie wejść na głowę. Chyba nikt nie wpycha Ci dziecka w brzuch z taką siłą, żebyś nie mogła się obronić. I nie odbierz proszę moich słów jako złośliwych, bo nie to mam na celu. Po prostu jeśli rzeczywiście masz aż tak źle, no to trzeba pokazać ciotce Kryśce, że jesteś już dorosła i nie ona będzie Ci dyktować jak masz żyć. Prosto, krótko i bez chamstwa.
Niby tak, ale jak ktoś Cię pyta o to średnio co miesiąc? I za każdym razem mówisz to samo, za każdym razem pyta ponownie. Mnie wkurza nawet powtarzanie w kółko pytania: "jak tam w pracy, co ty tam w ogóle robisz?" mimo, że nie jest prywatne, to czuję się, jakbym rozmawiała z osobą z Alzheimerem.
I ty i twoi znajomi brzmia dziecinnie. Dojrzali ludzie sie nie wpieprzaja komus z butami w zycie. Zakladam, ze nawet nie dobilas do 30. Jesli jestes po 30 i masz taki niz umyslowy wokol siebie, to moze pora zmienic znajomych.
Całe życie w dupie to mam co sobie inni o mnie myślą i żyję jak chcę. Część rodziny niezadowolona, trudno. I bardzo to sobie cenię. Nawet mi powiedział narzeczony ostatnio, że podoba mu się to i sam chciałby mieć więcej luzu bo zbytnio się spina "bo co sobie pomyślą". No coś tam zawsze pomyślą, no i co z tego? Nie mam czasu na takie dywagacje, ja tu się zajmuję swoim życiem.
A znajomi? To chyba nie znajomi i polecieli jakimś banałem przecież nie wszyscy chcą dzieci i znam wiele takich osób. Chyba czas poszukać prawdziwych przyjaciół :)
Więc nie, nie masz nikomu dogadzać, radzę tylko znaleźć ludzi, którzy cię zrozumieją.
Właśnie dlatego boję się związków. Jestem absolutnie przeciwna posiadaniu dzieci, nie lubię ich, nie mam do nich cierpliwości. Wiem, że gdybym jakimś cudem urodziła, dziecko zostawiłabym partnerowi, a sama poszłabym do pracy. Mężczyźni bardzo często mówią, że tak, oni nie chcą dzieci, za wcześnie, nie mają podejścia, po co dzieci. A po jakimś czasie nagle zamarzy im się przekazać nazwisko dalej, przekazać swoje geny i co wtedy? Po związku?
Mam znajomą z takimi samymi poglądami jak twoje, wiem przez co czasami przechodzi. Ludzie się dziwią "jak to, bez dzieci?! Bez ślubu?!?!?!" normalnie masakra. Jakie społeczeństwo byłoby lepszy, gdyby ludzie nie wtrącali swoich nochali w cudze sprawy.
Jeśli dogadujesz się ze swoim partnerem i jesteście szczęśliwi to kij w oko wszystkim, którzy trują wam dupę.
Trzymaj się!
Zerwij z nim. Niszczysz mu życie.
Sredniowiecze. Chyba juz ich usunelas z grona znajomych?