#KDgL4

Wstyd mi, że nie czuję się na tyle dobrze ze sobą, żeby gdzieś pojechać w pojedynkę.
W ten weekend mam urodziny i z tej okazji mieliśmy z moim chłopakiem i znajomymi jechać do innego miasta do kolegi (ma większe mieszkanie i nas wszystkich pomieści). Niestety chłopak po raz kolejny ma gorszy okres i mówi, że mam sama sobie jechać. Nie chcę imprezy bez niego, ale z doświadczenia wiem, że jeśli zostanę w domu, to i tak te dwa dni przesiedzimy przed telewizorem bez słowa, albo on będzie spał do wieczora.
Odwołałam imprezę, ale naprawdę mam dosyć siedzenia w domu i nicnierobienia. Chciałabym, żeby ten dzień był wyjątkowy, bo na co dzień zapieprzam na dwa etaty. Planowałam jechać nad morze, ale boję się, że przesiedzę ten czas w hotelu, scrollując telefon i nic sensownego nie zrobię.
Wstydzę się tego, że nie pojadę do jakiegokolwiek innego miasta pozwiedzać czy po prostu pochodzić po mieście, bo niezręcznie bym się czuła. Mam 26 lat, a czuję się trochę jak jakaś mała dziewczynka, która nie potrafi nic zrobić sama.
karolyfel Odpowiedz

Bycia samemu ze sobą trzeba się nauczyć, wbrew pozorom to kwestia wprawy. Nie wyjeżdżając nigdzie sama, nie korzystając z życia w pojedynkę - nie nauczysz się tego.
Może spróbuj przed wyjazdem np. nad morze dokładnie sobie zaplanować ten czas: kiedy dokładnie i co dokładnie chcesz zrobić a potem staraj się tego trzymać. Np. o 8:00 zjem śniadanie, ok. 9:00 wyjdę na plażę, pospaceruję, ok. 12 pójdę na kawę do TEJ kawiarni, potem zwiedzę X a ok. 16:00 zjem obiad TU. Itd. Samo planowanie może być ciekawą zabawą.
Na koniec - jeśli nie zrealizujesz jakiegoś punktu, to świat się nie zawali, w sumie to rzadko się zdarza zrealizować wszystko.
Powodzenia!

Czaroit

karolyfel - Zgadzam się w pełni. Tak jak innych rzeczy, tego również człowiek się po prostu uczy.

A Twoja rada jest doskonała, dziękuję za podzielenie się. Ja wprawdzie lubię włóczyć się bez celu po obcych miastach, ale może kiedyś skorzystam z Twojego sposobu. :)

Megg16 Odpowiedz

Nie czuję się źle z tym, że też bym nie pojechała. Nie uważam żebym nie potrafiła sobie sama zorganizować czasu, ale wyjazd gdzieś dalej samej wydaje mi się bezcelowym pomysłem. Zwiedzanie samej nie sprawiłoby mi przyjemności, jedzenie samej lodów na mieście też nie, spacery samej po plaży pewnie tak, ale nie na tyle, żeby jechać tyle km, to mogę iść na ten spacer sama gdzieś u siebie.
Ale za to wkurzyłabym się, gdyby mój partner odwołał wyjazd bo "ma gorszy czas". Z Twojej wypowiedzi nie wynika żeby w jego życiu wydarzyło się coś, co ten gorszy czas usprawiedliwia, wynika natomiast, że to nie pierwszy raz. Rozumiem odwoływanie wyjazdów kiedy życie się sypie, umiera ktoś bliski, człowiek ma naprawdę poważne problemy, ale kiedy nic takiego się nie dzieje? Po co Ty holujesz przez życie tego smutasa? Żeby czuć się przytłoczona jego nastrojami? Zawsze się martwić, czy dziś znowu nie będzie kręcił dramy?
A planujesz z nim kiedyś dzieci? Co im powiesz, kiedy tatuś najpierw naobiecuje im wielkich atrakcji, a potem uzna że "ma gorszy czas" i je wystawi, po czym będzie bez słowa siedział przed telewizorem, albo spał do wieczora, a opieka nad Waszymi dziećmi, która miała przypadać jemu (lub Wam obojgu bo takie mieliście plany) znowu spadnie na Ciebie?

karolyfel

Słusznie piszesz o postawie tego "chłopaka".

MaryL2

Małe sprostowanie, ona nie jechałaby tam sama tylko z gronem znajomych, ale bez faceta. I to był dla niej problem. Dla mnie to już trochę problem w relacji, jeśli wszystko musisz robić z partnerem.

JamesWalker

Z wypowiedzi nie wynika, co nie znaczy, że nic się nie dzieje. Depresja tak właśnie działa, że gorsze okresy zdarzają się bez powodu i w losowych momentach.

JamnikWyscigowy Odpowiedz

Nie mówię, że bronię chłopaka autorki ale takie spanie całymi dniami albo stagnacja przed TV pachnie stanami depresyjnymi. Czy rozmawiałaś z nim o tym? Może gość rzeczywiście ma gorszy czas i przez to nie ma ochoty na imprezy, co nie znaczy że autorka ma rezygnować z siebie dla niego. Tak jak ktoś wyżej napisał bycia samemu ze sobą też trzeba się nauczyć. Żyjemy w pokręconych czasach gdzie rzeczywistość potrafi przytłoczyć. Trzeba uczyć się odnajdywać przyjemność w małych rzeczach :)

AgaTorek81 Odpowiedz

Nie wiem czemu się boicie (?) wyjeżdżać gdzieś solo.
Mój partner ma taką pracę (dużo podróżuje po świecie), że nie zawsze możemy gdzieś jechać razem. I wtedy jadę sama. Czasami gdzieś bliżej, czasami dalej (ostatnio zdarzyło mi się wyjechać poza Europę). Oczywiście z zachowaniem podstawowych zasad bezpieczeństwa.
Czasami zdarza się, że pojadę z nim w jakieś ciekawe i egzotyczne miejsce. On idzie do pracy, a ja na zwiedzanie. Idę wtedy sama na obiad, czy na lody i dla mnie jest to normalne.

Nie wiem czemu Megg16 uważa taki wyjazd za bezcelowy.
Bezcelowe to jest siedzenie w domu :).

AgaTorek81

Pisałam dlaczego nie zawsze mam możliwość spędzania wolnego czasu z partnerem :).
Podziwianie świata samemu jest smutne i puste? Bo akurat w tej chwili nie mogę komuś powiedzieć „zobacz, jaki piękny witraż”? :D, tylko robię to kilka godzin później, pokazując zdjęcia?

O bezcelowości siedzenia w domu napisałam w pewnym kontekście. Takim, że nie warto rezygnować z poznawania świata, jeśli partner nie chce (lub nie może)w tym uczestniczyć.
Czasami wiążemy się z osobami, które mają inne potrzeby i inne pomysły na spędzanie wolnego czasu. W związku nie trzeba wszystkiego robić razem :). I to wcale nie wpływa na „poziom” bliskości. I nie ma potrzeby robić czegoś na siłę, bo partner jest fanem np nurkowania, a ja np. boję się wody.

AgaTorek81

Ok, to rozumiem :).

Ciekawa jestem jeszcze, czy autorka nie ma jakichkolwiek innych znajomych/koleżanek/kuzynek itp, że jedynie w swoim chłopaku widzi słusznego towarzysza podróży/imprezy/wyjścia na obiad, skoro nie chce robić to sama.

Rozumiem fakt, że wolałaby z nim spędzać swój wolny czas, ale wydaje mi się, że nie tędy droga. Chłopak może i ma jakiś gorszy okres (nie pierwszy raz), ale chyba nic z tym nie robi, żeby to zmienić.
Jeśli nie ma jakiegoś ważnego powodu spadku formy (psychicznej i/lub fizycznej), to powinien skorzystać z porady lekarza. Samo nie przejdzie, a może być jeszcze gorzej.

TakaOna100

Każdy jest inny

ingselentall Odpowiedz

Oboje potrzebujecie pomocy.

WiemOKotachWszystko Odpowiedz

Nie chcesz wychodzić samej okej, ale czemu odwołałaś imprezę? Tam przecież znajomi mieli być?

Dragomir Odpowiedz

Bo ten związek Cię nie uskrzydla, a tylko dobija. Moim skromnym zdaniem.

Noitotak Odpowiedz

Też nie lubiłam sama chodzić na spacery, czy wyjeżdżać. Taki większy wyjazd jeszcze przede mną ale po pierwsze tak jak dziewczyny niżej pisały, też lubię dzielić się z kimś, wspólnie przeżywać, rozmawiać. Sama nie czuję się tak pewnie i śmiało, ale to dlatego, że jeśli oddam się kontemplacji chwili to mam wrażenie że bardzo to po mnie widać, że "o, ona musi sama spacerować". I wiele razy w takich sytuacjach ktoś nieproszony się do mnie przylepił. Gdy "mam sprawy" i idę pewnym krokiem załatwiając je, pograzona w pośpiechu tym razem to nie zdarzają mi się takie sytuacje. Trochę popracowałam nad asertywnoscia, sama mniej zwracam uwagę na innych teraz gdy sama spaceruje bez celu i też mniej takich sytuacjach mam. Ale tak samo uważam że tego trzeba się nauczyć, ale warto.

Noitotak

Oczywiście mówię o takich spacerach czy wyjazdach typowo w całości rekreacyjnych, no bo na co dzień "podróżuje" z miasta do miasta w sprawach do załatwienia:D ale dla mnie to co innego

Postac Odpowiedz

Wyjechałam gdzieś sama raz. Nieoczekiwanie odwołali mi zajęcia na uczelni, a dowiedziałam się jak już wstałam, zjadłam śniadanie i spakowałam sobie jedzenie i picie na większość dnia. To jak już byłam gotowa do wyjścia, to poszłam, na PKP. Wybrałam jakiś pociąg, kupiłam bilet i pojechałam pozwiedzać.
Nieodpowiedzialne, bo nawet nie miałam nawigacji w telefonie, orientację w terenie miałam słabą, nigdy tam nie byłam. W pociągu wpadłam na pomysł, żeby napisać do chłopaka. Był wtedy w pracy. Jaki on był na mnie zły! Zaraz zadzwonił, okrzyczał mnie, że sama jadę, że coś może mi się stać, że przecież mogłam powiedzieć i pojechalibyśmy razem, jakbyśmy oboje mieli wolne. Wyjazd udany, nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego, bardzo mi się podobał. Jak wróciłam to chłopak już czekał na dworcu i tak się ucieszył, że wróciłam cała i zdrowa, że już nawet mi wyrzutów nie robił. Nigdy więcej sama nie pojechałam, bo już później informowałam chłopaka o planach i jeździliśmy razem lub jeździłam ze znajomymi, ale ten jeden jedyny samotny wyjazd zapamiętam na długo. Jakby reakcja chłopaka była inna, to pewnie bym powtórzyła.

AgaTorek81

Przepraszam, ale Twój ówczesny chłopak zachował się dość dziwnie. Niby co miałoby Ci się stać? Pojechałaś tym pociągiem na koniec świata, gdzie mieszkają tylko „dzicy”?
Do pracy/ na uczelnię też osobiście Cię odwoził i pilnował na każdym kroku, żeby nic Ci się nie stało?
To nie jest normalne zachowanie, jakim jest troska o drugą osobę. To jest potrzeba kontroli nad drugą osobą. Wygląda to tak, jakby Twój chłopak był zły, że nie zapytałaś go o pozwolenie.
Rozumiem, że drugą osobę informuje się o swoich planach, ale bez przesady, czasami robi się coś spontanicznie. I nie jest to czymś złym.

Postac

Jak wracałam późno z pracy, to tak, zawsze jak mógł to był i mnie odprowadzał. Jak się zasiedziałam u znajomych, to wołał, żebym u nich została na noc, niż żebym sama wracała w nocy.

A co mogłoby mi się stać - mógł mi ktoś chociażby ukraść portfel. A byłam daleko, nie znałam nikogo, miałabym spory problem z powrotem.

Domandatiwa

Postac, ale takie rzeczy się mogą zdarzyć zawsze.

Żyjemy w cywilizowanym kraju i sytuacje z kradzieżami zdarzają się stosunkowo rzadko, a w razie nieszczęścia braku możliwości powrotu do domu mamy komisariaty, na których można szukać pomocy. Można się też dodatkowo zabezpieczyć, trzymając gotówkę w różnych miejscach, a dokumenty trzymając np. w saszetce pod bluzą.

Niebezpieczne sytuacje mogą zdarzyć się o każdej porze dnia i w każdej miejscowości.

Naprawdę mocno Cię ograniczył ten chłopak na podstawie jego lęków, które przekazał Tobie. Ja, i wiele innych osób, podróżowałam sama międzymiastowo z przesiadkami już jako młodsza nastolatka. Oczywiście ze wszelkimi wskazówkami od dorosłych, jak dbać o bezpieczeństwo w takiej sytuacji.

Zdarzyło mi się (już w dorosłym życiu) zostać okradzioną: raz w moim mieście w środku dnia, dwa razy w podróży (w podróży NIE dokumenty telefon lub kasę, te miałam w nerce). Generalnie są to frustrujące sytuację, ale w życiu nie zdecydowałabym się tak bardzo zrezygnować z ryzyka na rzecz tak mocnych ograniczeń.

Postac

Nigdy nie czułam się ograniczana. Raczej odbierałam to jako troskę.
Nigdy wskazówek od dorosłych nie dostałam o swoim bezpieczeństwie. Kiedyś pojechałam z koleżanką na biwak. To było po maturze, koleżanka była starsza o 10 lat. Źle się poczuła, chciała wrócić do domu po paru godzinach. Ja zostałam z jej znajomymi, a w nocy poszłam na spacer nad rzekę ze sporo starszym facetem. Pooglądaliśmy gwiazdy i wróciliśmy. Nie mam pojęcia, jak mogłam być tak naiwna. Nikt mnie nie uświadamiał, sama też nie pomyślałam, że coś mi się może stać. Zresztą to była koleżanka poznana przez internet, w jakiejś grze, której miałam jedno niewyraźne zdjęcie i do której pojechałam - sama - kilkaset kilometrów od domu.

Domandatiwa

Postac, tym bardziej wygląda to tak, jakby Ci przekazał swoje lęki.

JamesWalker Odpowiedz

Nie byłabyś sama. Nie byłoby tam tylko twojego chłopaka.

Zobacz więcej komentarzy (5)
Dodaj anonimowe wyznanie