Spotykałem się kiedyś z pewną Moniką. Zaproponowała, że zrobi frytki. Obrała ziemniaki, pokroiła na plastry, po czym brała każdy z tych plastrów i trzymając w powietrzu, drugą ręką za pomocą noża odkrajała po kawałku coś na kształt frytek. Myślałem, że się wygłupia, więc zaproponowałem, że jej pomogę i zacząłem kroić te plastry ziemniaków na desce do krojenia.
Jak to zobaczyła, spojrzała na mnie jak na jakiegoś geniusza i zapytała (z euforią w glosie), skąd znam tak szybki sposób na krojenie frytek.
Najlepsze, że ona skończyła szkołę gastronomiczną... Do tej pory czasem się zastanawiam, jakim cudem.
Dodaj anonimowe wyznanie
Krojenie produktu trzymając go w dłoni nie jest złą metodą i w wielu sytuacjach się sprawdza, ale niekoniecznie przy frytkach. ;)
Hmm, możesz podać przykład?
@upadlygzyms
Często kroję tak świeżą paprykę i ogólnie warzywa/owoce, gdy chcę mieć paski/piórka.
@Hvafaen
Może, chociaż nie wiem, czy przy naprawdę dużej porcji by się to sprawdziło - a raczej, czy faktycznie byłoby szybsze od krojenia na desce. Przy czym wątpię, żeby w większości restauracji z ręcznie ciętymi frytkami były one krojone nożem, gdy istnieją krajalnice.
Wypróbowałem. W moim przypadku się nie sprawdza. Jedyny plus, moja partnerka przejmie w najbliższych gotowanie. Aż mi się palce zagoją. Choć to niezbyt pozytywny plus. Ona okropnie gotuje.
Ja też długi czas kroiłem jak Monika, bo tak nauczyła mnie mama. Potem pomyślałem właśnie o "szybkim sposobie" i zamiast siedzieć i męczyć się pół godziny czy ile to robiłem to w kilka chwil. Mama nie była zadowolona z tego powodu ale nie wiem czemu
Bo nie myłeś po sobie i miała więcej do roboty :)
Może w szkole specjalizowała się w lodach a nie we frytkach?