#KTSgK
Zaczęło się niewinnie - w wieku ośmiu, może dziewięciu lat. To były drobne kłamstwa w stylu: zjadłam zupę, byłam w kinie na tym filmie, czytałam tę książkę. Z czasem, gdy w szkole zaczęło się więcej nauki, moje kłamstwa przybrały na sile. Wmawiałam rodzicom, że któraś z prac była niezapowiedziana, coś nie było na ocenę, a o czymś innym nie wiedziałam. Kłamstwa wydały mi się fajną ucieczką od brutalnej rzeczywistości. Zawsze byłam indywidualistką o specyficznej osobowości, a co za tym idzie - nie byłam specjalnie lubiana przez innych.
Często kłamałam na temat swoich podbojów miłosnych, relacji z innymi osobami, czy nawet w sprawie zawodu wykonywanego przez moich rodziców. Byłam i jestem w tym naprawdę dobra, nigdy nie pomyliłam faktów, zawsze trzymam się tej samej wersji. Z czasem zaczęłam zauważać, że to problem. Kilka razy miałam zamiar powiedzieć o tym rodzicom, czy pedagogowi szkolnemu, ale zawsze się wstydziłam.
Dziś jestem dorosłą kobietą, która nie wie, co się dzieje. Każdego dnia boję się, że któreś z moich kłamstw wyjdzie na jaw. Codziennie próbuję z tym skończyć, ale często robię to nieświadomie, albo z konieczności ciągnięcia kłamstwa, które już rozpoczęłam. Chciałabym to wreszcie zakończyć. Pragnę w końcu przestać kłamać.
to wyznanie to tez klamstwo?
Pewnie odpowie że nie, ale odruchowo skłamie.
Jak ktoś kto zawsze kłamie mówi, że kłamie to kłamie czy mówi prawdę?
Jeśli to wyznanie było by nieprawdziwe, czyli nieprawdą by było że notorycznie kłamie, więc po co by miała kłamać że kłamie?
@AzucarMoreno klasyczny paradoks kłamcy. Sprzeczność ;)
*thinking emoji*
To może spróbuj przestać kłamać? Nikt tego za Ciebie nie zrobi.
PS. Ludzie prawdopodobnie wiedzą o Twoich niektórych kłamstwach tylko nie uznali tego za warte wypominania.
Zgadzam się z PS, sama mam wśród znajomych bajkopisarza i wszyscy wiedzą, że kłamie, ale nikt mu tego w twarz nie mówi.
Ja mam też wsrod znajomych taką mitomankę, że wszyscy po jakimś czasie znajomości to odkrywają i się odsuwają, a ona się dziwi, że ludzie rezygnują z relacji z nią. Tyle że do niej w ogóle nie dociera problem
^Yup tez mam bajkopisarke w znajomych ktora podobnie jak autorka twierdzi ze jest w tym taka dobra i nikt sie nie skapnal. Wyznala mi niedawno ze sie "uzaleznila" od klamstwa a ja nie mialam serca jej powiedziec ze wszyscy dobrze wiedza ze klamie. Pierwszy raz sie skapnelam ze cos jest nie tak jak opisala sytuacje ktora byla identyczna jak z jednej ksiazki ktora przeczytalam. Potem zaczelam naprawde sluchac o czym mowi i uwierz mi <autorko> ludzie o tym wiedza ale bardzo rzadko powiedza ci to w twarz. Np. jak wspomniana znajoma powie "ohh bylam w Grecji x lat temu" nikt nie zatrzyma sie nie krzyknie "Klamca!" chodz sama mowila ostatnio ze paszport wyrobila sobie zaledwie pare miesiecy temu i jeszcze nigdy nie opuscila kraju... Popatrzymy na siebie, machniemy reka i najczesciej ktos z nas zmieni temat bo te niektore bajki sa naprawde zenujace :/
Z drugiej dtrony jak ktoś ma nad sobą pracować, to musi to wiedzieć. Sama Miałam z tym problem. Na codzień miałam nudne życie, ale chciałam zabłysnąć w towarzystwie, opowiedzieć coś, poprzeć jakąś sprawe z argumentami. Przyjaciel kiedyś zwrócił mi uwagę i zaczęłam nad sobą pracować(i czytać anonimowe. Teraz zamiast mówić "kiedyś miałam taką i taką sytuacje" mówie "przeczytałam wyznanie/post osoby która miała tak i tak."). Troche pracy, wyrozumiałości przyjaciół oraz chłopaka i już praktycznie sie z tego wyleczyłam. Oczywiście nie mówić tego przy wszystkich, a na osobności.
Coz w moim przypadku znajoma wie ze klamie (pare razy jedna dziewczyna jej o tym wspomniala). Za kazdym razem mowi ze juz nie bedzie ale na nic takie obiecanki. Moim zdaniem to w pewnym sensie choroba, na pewno ma jakas bardziej profesjonalna nazwe. W takim przypadku nalezy isc do specjalisty bo nie kazdemu pomoc przyjaciol i rodziny wystarczy :/ Wspolczuje takim osobom bo moge sobie wyobrazic co czuja ale z drugiej strony irytuje mnie ich zachowanie bo w sumie nigdy nie wiesz czy osoba klamie czy mowi prawde i baw sie tu w Sherlocka i domyslaj sie.
Uwielbiam teksty typu "to może przestań kłamać". Czy jak ktoś ma odbiegajacą od normy liczbę chromosomów to też mu powiesz żeby spróbował przestać mieć inną liczbę? Uważam że autorka już dawno na to wpadła tylko nie ma nikogo kto jej w tym pomoże. Przypadłość znam doskonale, bo sam zachowywałem się w ten sposób.
Autorko recepta jest prosta i sprawdzona. Jeśli jesteś w związku to powiedz prawdę. Kocha - zrozumie. Jeśli jesteś wolna to znajdź kogoś i na początku nie mów mu jaka jesteś, zamiast tego zacznij budować zdrową relację - bez kłamstw. Po kilku spotkaniach powiedz o tym. Musisz mieć kogoś kto Cię będzie wspierał, a zarazem delikatnie kontrolował. Najważniejsza jest ta jedna relacja, która będzie zdrowa. Reszta pójdzie sama. Sukcesywnie przestawaj kłamać. Omijaj tematów w których kłamałaś. Da się z tego wyleczyć. Im szybciej tym lepiej :)
To nie kłamstwo jest problemem tylko twoja niska samoocena. Wszystkie przykłady, które podałaś to ewidentne próby zwrócenia na siebie uwagi/sprawienia żebyś nie miała problemów.
I tak jak kilka osób już napisało- możesz sobie sądzić, że taka dobra w tym jesteś, ale większość ludzi i tak wie.
Błyskotliwie.bardzo prawdopodobne, że podniesienie samooceny to jedyna droga.
pomyśl sobie, że po prostu nie musisz wszystkiego mówić. może ci się wydawać, że chcesz pociągnąć konwersację dalej albo czymś zaimponować, ale taki trik:
nie musisz opowiadać o wymyślonych wakacjach, jeśli nigdzie nie byłaś. Nie musisz opowiadać, że też miałaś psa, kiedy ktoś opowiada o swoim. Nie będziesz gorsza, jeśli się przyznasz, że nie miałaś tylu chłopaków. Naprawdę nie trzeba mieć super historii do opowiadania, a jeśli się przyznasz do błędu to pokażesz ludziom, że dzielnie bierzesz to na klatę zamiast uciekać
Moja współpracowniczka opowiedziała mi historię o tym jak na jej koleżankę napadło kilku dresøw, po czym jakieś 2 miesiące później opowiedziała to samo, tylko ona była bohaterką opowieści. Już przedtem zauważyłam, że lubi podkoloryzować każdą historię, jaką opowiada więc patrzyłam na wszystko z przymrużonym okiem
Może warto zasięgnąć opinii specjalisty ,wydaje mi się ,że to jest choroba ,z odpowiednią terapią na pewno by ci to pomogło.
Na początek zdejmij stanik z puszapem.
A ja myślę, byś poszła do jakiegoś psychologa skoro sobie sama z tym nie radzisz. Nie umiesz mu o tym powiedzieć? - napisz albo pokaż to wyznanie specjaliście.
Też miałem problem z kłamaniem. Kłamałem jak leci, wszędzie, prawie zawsze wymyślałem, by wywołać śmiech, podziw i tak dalej, gdziekolwiek bym nie był. Ale po jakimś czasie zaczęło mnie to zbyt przytłaczać. Nie odkręciłem poprzednich kłamstw i trzymałem się ich, ale idąc naprzód, starałem się być sobą - nie udawać. Pochwalono moje zmiany, że wydoroślałem, że jestem taki i taki (komplementy) - co mi się spodobało i zmotywowało, by iść przez życie szczerze. Od paru lat nie skłamałem.
Jest taka choroba czy nawet zaburzenie osobowości. Jeżeli wymyka Ci się to spod kontroli, nie radzisz sobie z sytuacją, to prawdopodobnie potrzebujesz pomocy. Czyli psycholog lub psychoterapeuta prywatnie lub na NFZ(potrzebne skierowanie od psychiatry).
Wszyscy kłamią, jedni lepiej inni gorzej, coś takiego jak osoba mówiąca tylko i wyłącznie prawdę nie istnieje. Nie mówienie całej prawdy, czy podkoloryzowanie paru faktów to też w pewnym sensie kłamstwo. Wszyscy ludzie kłamią i to odróżnia nas od bezdusznej perfekcyjnej maszyny.