#KvyhC
Dlaczego odeszłam? Bo kiedy krzyczał przerażony przez sen, wołał jej imię. Kiedy o niej opowiadał, zawsze miał taki blask w oku, który zabijał mnie codziennie, niszczył od środka. Bo miał czasem zbłąkany wzrok i ja wiem, że myślał o niej. Bo przynajmniej raz w tygodniu zanosił kwiaty na jej grób i potrafił siedzieć tam parę godzin.
Nigdy nie oczekiwałam, że przestanie o niej myśleć, że zapomni o niej. Ja tylko chciałam, żeby pokochał mnie choć w połowie tak jak ją.
Ktoś kiedyś napisał, że nie ma większej tragiczności niż tragiczność żebrania o miłość. Chyba miał, cholera, rację.
Wydaje mi się, że on za wcześnie zaczął kolejny związek. Jeśli straci się kogoś bliskiego, zwłaszcza w taki sposób, to trzeba całkowicie odchorować stratę inaczej wychodzą właśnie takie sytuacje.
Kiedys w filmie o duszku Kacprze bylo o niedokonczonych sprawach.. nagla smierc osoby, która sie kocha wlasnie taka jest. Bo gdy ludzie rozstaja sie ze soba zawsze jest jakis powod i z czasem ta milosc slabnie a gdy ktos umrze nagle przewaznie ta osoba jest cały czas na pierwszym miejscu bo wlasnie jest to niedokonczona sprawa. Ciezko to wytlumaczyc. Mam nadzieje, ze ktos zrozumie moj przekaz. Ja np nie potrafilabym sie z kims ponownie zwiazac. Nie chcialabym zeby ktos byl substytutem tylko dlatego zeby nie byc samotnym.
Podobno miłość jest silniejsza od śmierci.
"Nie ma nic bardziej tragicznego niż żebranie o gest, o uśmiech od ukochanej Istoty. Przy tej tragiczności blednie wielka inna tragiczność, tragiczność cielesnego kalectwa, tragiczność duchowego kalectwa... wielka tragiczność blednie przy tragiczności żebrania o miłość." - Edward Stachura. Gdyby ktoś był ciekawy.
Mi to zawsze wydaje się straszne z tego względu, że gdyby ta osoba żyła to mogłoby się okazać że wcale do siebie nie pasują, a tak tkwi się w tym idealizowanym obrazie i problemach z wejściem w inne relacje 😕
To są przypuszczenia. Mogło tak być, nie mówię, że nie. Z drugiej strony mogli do siebie naprawdę pasować i się kochać.
też jestem w związku z kimś, kto stracił kogoś kogo kochał. nie opowiada o niej, w ogóle nie daje mi nic odczuć, ale ja i tak mam poczucie, że od tej jednej dziewczyny nigdy nie będę dla niego lepsza.
Wiem co czujesz. Jednak w swoim związku to ja jestem oceniającym. Czuję się z tym strasznie
Brawo, dobrze zrobiłaś. Gratuluję szacunku do siebie.
Moja znajoma mieszkała z gościem, który lata wcześniej też stracił ukochaną. W domu mieli jej ołtarzyk, z wielkim zdjęciem, przed którym zawsze stały świeże kwiatki...
A przy okazji - popełniasz ten sam błąd, co ten Twój "ideał". Ty idealizujesz jego dokładnie tak samo, jak on swoją utraconą ukochaną.
Może pora się ocknąć i iść dalej, by spotkać kogoś, kto NAPRAWDĘ jest dla Ciebie idealny?
:)
To znaczy tylko, że kiedyś on będzie bardzo samotny.
Bo życie jest na tyle brutalne, że toczy się dalej.
A ja mam takie pytanie troszkę związane z wyznaniem,a troszkę nie. Myślicie,że gorzej jest kochać bez wzajemności czy być kochanym,a nie kochać tej drugiej osoby,której nie chcesz ranić?
Zależy chyba od tego ile w tobie egoizmu. :)
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Kochać bez wzajemności jest lepiej. Wiesz, że już więcej nie możesz i tyle. Wiedzieć że się mogło, nawet powinno zrobić i dać więcej, ale nie chciało się jest gorsza. Niespełniona miłość może zniszczyć Twoje życie, ale nieodwzajemnianie uczucia ale trwanie w związku niszczy dwa życia.
Wiem jak to jest kochać ale nie być kochanym. Nie jestem egostą i może lepiej nim być wiedząc że to ktoś kocha Ciebie.
Jeśli chciałbyś komuś łamać serce dla obojętnie jqkich korzyści, to jesteś egoistą.
To najpiękniejsza rzecz, jaką dzisiaj przeczytałem i...i