#M9tRR

Działo się to kilkanaście lat temu. Miałam taką "przyszywaną" babcię, była to żona byłego szefa mojej mamy, który zmarł kilka lat wcześniej. Nie miała dzieci ani swojej rodziny, a rodzina jej męża mieszkała daleko, więc zaoferowała mojej mamie pomoc. Mam 2 starsze siostry i gdy zaczęłam szkołę był problem z odbieraniem mnie ze szkoły i przypilnowaniem przed powrotem mamy, bo moje siostry były już nastolatkami i wiadomo, że z dzieciuchem siedzieć nie będą. Tak więc pojawiła się w moim życiu babcia Zosia. 

Nigdy nie zapomnę, gdy nadszedł Dzień Babci. Wraz z jedną siostrą, która też często po szkole przychodziła do babci Zosi zrobiłyśmy laurki, kupiłyśmy kwiaty i poszłyśmy do babć. Oczywiście obie chciałyśmy od razu iść do tej babci, ale musiałyśmy iść najpierw do tych "prawdziwych", mimo że one nami się nigdy nie interesowały. Jak w końcu dotarłyśmy do niej, biedna musiała wyjść do drugiego pokoju, bo nie potrafiła się uspokoić ze wzruszenia. Przepraszała nas, że nic nie przygotowała, dla nas i tak najlepszy był jej uśmiech. Na każdy kolejny Dzień Babci czekała już zawsze z ciastem, ale i tak zawsze była bardzo wzruszona!
Awruki Odpowiedz

Fajnie i pewnie miała meblościanke, dywan na ścianie i szklanki w wiklinowych koszyczkach. Historia o niczym

kleksownik Odpowiedz

No i ok.

Dodaj anonimowe wyznanie