#MDUDf

Kiedy miałem 20 lat, spotkałem cudowną dziewczynę. Poznaliśmy się przez kumpla, przy luźnym spotkaniu na mieście, i dość szybko złapaliśmy wspólne fale. Telefony przed snem, SMS-y w ciągu dnia, wiecie, wszystkie te romantyczne bzdurki, dla których człowiekowi chce się oddychać i zerwać po telefon, kiedy tylko usłyszy dźwięk wiadomości.

Pewnego sierpniowego weekendowego popołudnia spotkałem się z nią u niej na osiedlu. Przespacerowaliśmy cały wieczór, po czym siedzieliśmy do późna na ławce, pijąc winko, patrząc sobie w oczy i w niebo nad nami, rozmawiając w najlepsze. To była piękna relacja. Czułem do niej niesamowity pociąg i widziałem to samo z jej strony, jednak z niczym się nie śpieszyliśmy. Cieszyliśmy się z tego, że jesteśmy dla siebie prawdziwymi przyjaciółmi, wiedząc, że to i tak rozwija się w stronę czegoś więcej. Winko cudownie zaszumiało nam w głowach. Odprowadziłem ją pod klatkę, przytuliliśmy się i musiałem wrócić do domu.

Była ciepła noc, więc nie chciało mi się czekać pół godziny na nocny, więc stwierdziłem, że pójdę z buta. Miałem do przejścia praktycznie dwie dzielnice, więc nieśpieszno spacerowałem sobie ulicami do swojego domu, robiąc przystanek pod każdym monopolem, by kupić piwko na umilenie powrotu i przechylałem je w rozmyślaniach nad wspaniałą kobietą, z którą najpewniej ułożę sobie życie.

Po mniej więcej czwartym postoju z piwem i jakąś setką kolorowej wódki, byłem już tak zakręcony i rozanielony wizją przyszłości z moją boginią, że zacząłem z tego całego szczęścia odpływać od rzeczywistości. Pęcherz mnie przycisnął, więc po prostu poszedłem się odlać za przystankiem autobusowym przy ulicy. Po załatwieniu sprawy poczułem jeszcze silniejszy impuls, żeby po prostu zwalić sobie gruchę, rozmyślając nad moją piękną przyszłą żoną.

Stałem więc w najlepsze przy jednej z głównych ulic mojej dzielnicy za przystankiem autobusowym i oddawałem się grzechowi Onana. Kiedy wróciłem do rzeczywistości, przyszło lekkie otrzeźwienie (k**wa... co ja właśnie odwaliłem?). Zapiąłem rozporek, odwróciłem się i zobaczyłem typa, który stał obok przystanku i gapił się na mnie z niedowierzaniem. Miał lekkiego banana na ustach i uniesione brwi. Jego oczy mówiły "ja pi***olę, co tu się dzieje? Małolat, co ty odwalasz?". Ja sam stanąłem jak wryty, bo nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji. Po prostu gapiliśmy się na siebie. On zawieszony z niedowierzania. Ja zawieszony, bo właśnie uświadomiłem sobie, że zwaliłem kapucyna przy samej ulicy, na oczach jakiegoś typa wracającego z sobotnich baletów. W końcu wzruszyłem ramionami i poszedłem dalej w stroną stronę. Nie zahaczałem już o żadne sklepy. Poszedłem od razu do domu.

PS Z dziewczyną się udało. Zostaliśmy parą, niestety na jakiś rok. Nigdy nie przyznałem jej się do siły moich marzeń tego powrotu.
Ekoniks Odpowiedz

Zero wstydu jak zwykły menel. Ohyda. W sumie patrząc na twoje samotne picie kilku rodzajów trunków to niewiele ci brakuje.

Quaqquao Odpowiedz

Mogłeś po prostu napisać "Po pijaku zwaliłem gruchę za przystankiem autobusowym i ktoś mnie przyłapał." Na cholerę rozbijać gówno na atomy.

Niezywa

No co ty, to był spektakl poezji.

ohlala Odpowiedz

Trochę patola

WrozkaSmierci Odpowiedz

Obrzydliwe zjawisko z ciebie

laura95 Odpowiedz

Jakby....to jest naprawdę obrzydliwe. Nie umiesz pić, nie masz w tym umiaru. Chodzisz jak żul od sklepu do sklepu, pod domem jesteś już pijany i masturbujesz się na przystanku. W dodatku ktoś Cię przyłapuje. Ja byłabym obrzydzona takim zachowaniem.

Dopamine Odpowiedz

Jakie czasy, tacy romantycy.

Kartagina1 Odpowiedz

To mi się podoba 😂

GeddyLee Odpowiedz

bruh.

Selevan1 Odpowiedz

Dzielnie nie kupiłeś piątego piwa i trzeciej wódy? Brawo.

Corazwiecejpustki Odpowiedz

Ide se ulica i mysle. - A moze sobie zwalic gruche? No i zwalilem.

Zobacz więcej komentarzy (7)
Dodaj anonimowe wyznanie