#MXJcG

Mam 28 lat, jestem z dziewczyną już ponad 4 lata. Jak w każdym związku, rozmawiamy o dzieciach w przyszłości, ale ja nie umiem się do dzieci przekonać. Jak słyszę płacz dziecka, to jestem strasznie poirytowany. Moja dziewczyna mówi, że mi przejdzie, ale ja tego nie czuję. Boję się być za kogoś odpowiedzialny, boję się, że będę złym ojcem lub nie dam rady i nie do końca dam radę kochać to dziecko. Kolejnym bardzo ważnym powodem jest to, że dziecko to pewne ograniczenia do końca życia, a ja nie jestem na to gotowy. Ona naciska, a ja boję się, że jak jej to wyznam, to się rozstaniemy.
Cystof Odpowiedz

Rozumiem Cię autorze doskonale. Przechodzi przez to przez co przechodzi sporo facetów rozważając kwestie potomstwa.

Dzieci to wydarzenie które z jednej strony jest naturalne i nie wywraca świata do góry nogami, po porodzie dalej będziesz chodził do pracy, dalej będziesz miał znajomych, jak Co się uda logistykę ogarnąć to dalej będziesz miał hobby i zainteresowania. Zasadniczo będziesz tym samym człowiekiem.

Z drugiej strony zmieni się niemal wszystko :) jeśli będziesz je kochał to przede wszystkim zmienią się Twoje priorytety i podejście do opieki nad dzieckiem. Będziesz przemęczony, będziesz zestresowany, będziesz miał na początku taki deficyt snu że je pientole.

Aaaaaale...

... jeśli uda Ci się to przetrwać to nigdy nie zapomnisz jak pierwszy raz usłyszysz "taaaaato!!! Kofam cię!!!"

Obawy i lęk przed tym czy będzie się dobrym ojcem są normalne. Masz prawo się bać. Gorzej by było, moim zdaniem, gdybyś szedł pełen pych na pewniaka, że przecież co? "Ja nie dam rady?!" Taki mindset jest moim zdaniem gorszy.

Tylko pamiętaj też, że to czy chcesz zostać ojcem czy nie powinno być tylko i wyłącznie Twoją decyzją. Nikt, nawet najbardziej ukochaną dziewczyna na świecie nie powinien Cie przymuszać.

Hvafaen

Brzmi jakbyś go namawiał. Ja mu to odradzam. Kocham moje dziecko i co mi daje, ale to dlatego, że mam na nie warunki, chciałam je i mój mąż też (czyli kocha spędzać z dzieckiem czas itd.). Skoro nie jest pewny i się boi to niech absolutnie nie próbuje.

Cystof

Nie namawiam do niczego, jedynie twierdzę że strach przed prawdopodobnie najtrudniejszym i najważniejszym wyzwaniem w życiu to coś normalnego. Brak strachu i pycha to straszna mieszanka. To Ty mu mówisz co ma robić, mój ostatni akapit jest w całości o tym że decyzję musi podjąć sam.

A że wyrażam się entuzjastycznie o ojcostwie... no cóż, chyba mogę? Trochę głupio byłoby zostać antynatalistą po drugim dziecku...

Cystof

A że przepraszam ja bardzo w którym miejscu mówię że mu się odmieni?

Nic takiego nie mówiłem więc baaaardzo przestrzelony komentarz...

Cystof

Aż sprawdziłem i jedyne co baaaardzo na siłę mógłbym podpiąć pod "mu się odmieni" jest to zdanie
"jeśli będziesz je kochał to przede wszystkim zmienią się Twoje priorytety i podejście do opieki nad dzieckiem."

Tylko że nawet tutaj nie ma nic o zmianie a tylko o warunku koniecznym jakim jest miłość do dziecka.

Także sorry ale moim zdaniem popełniłeś kolosalną pomyłkę w interpretacji. Ewentualnie jest tam gdzieś jakiś skrót myśliwy który przeoczyłem.

Cystof

Ale ty dalej nadinterpretowywujesz bardzo mocno to co napisałem. W telegraficznym skrócie, wyrażam jedynie solidarność z autorem bo sam przechodziłem przez bardzo podobny proces i chciałem się podzielić przeżyciami. Gdzie ty tam widzisz nakłanianie do podjęcia próby albo "bo ci się odmieni" mnie autentycznie konfunduje mocno.

Tłumaczysz jak pastuch krowie na rowie coś co mi nie trzeba tłumaczyć, wkładasz intencje których tam nigdy nie było w dodatku kompletnie sprzeczne z moimi poglądami

What the hell??? O_o

Cystof

Wciąż się będę upierał że ten "wydźwięk" to wyłącznie Twoją i Hva interpretacja z którą ja się głęboko nie zgadzam i uważam za bardzo daleko idącą wręcz nadinterpretację.

Człowiek się boi, człowiek się wacha czy wręcz nie chce. To co? Nie można powiedzieć już nic pozytywnego? Bo jak, o zgrozą, powiem że śmiech kochanego dziecko jest w stanie wiele wynagrodzić to to będzie namawianie? O_o nie jest to logika z którą się mogę zgodzić.

Żeby było śmieszniej z tymi komentarzami tutaj zgadzam się światopoglądowo w jakichś 99%. Że nie należy robić dziecka na próbę, że nie należy się zmuszać "bo będzie git" itp. itd. tylko że mój pierwotny komentarz w ogóle tego nie dotyczy i jest jedynie wyrazem osobistych przeżyć.

Chyba nie chcesz mi powiedzieć że mam to teraz ukrywać gdyż, iż, ponieważ autor ma dylemat moralny i pozytywne aspekty sprawy powinny być zatajane???

Cystof

Ja naprawdę nie zamierzam rwać włosów z głowy bo 28-latek przeczytał mój komentarz i być może nadał mu intencję której tam nigdy nie było. Nie jesteśmy w przedszkolu i nie muszę tłumaczyć każdego pojedynczego zdania bo Jasio, Stasio, czy Karolcia mogą źle zrozumieć. Oczywiście zapytany lub wciągnięty w dyskusję staram się zawsze odpowiadać ale to tyle.

Jak ktoś się upiera by nadać moim słowom sens którego tam nie było w oparciu o poglądy których nie posiadam no to cóż... Nic na to nie poradzę, za to np. rozumiem coraz lepiej jak czują się pisarze czytający czyjąś interpretację własnych dzieł... Taki Frank Herbert napisał Diunę po czym napisał jeszcze 5 książek żeby wszyscy w końcu ogarnęli o co chodzi w tej pierwszej. Ja mam wrażenie że w bardzo mikro skali robię teraz to samo...

Autor wyznania jest dorosły, sam odpowiada za siebie i ja tej odpowiedzialności na siebie brać nie zamierzam. Z resztą... Mój ostatni akapit wprost mówi że ma sam decydować.

PS: nie odbieram tego jako kłótnie, osobiście uważam że dyskusja, nawet wynikająca z nieporozumienia, ubogaca.

Cystof

PPS: Jeżeli mamy się licytować na like'i w komentach pod komentem. To mój pierwszy (8) wciąż ma ich więcej niż Twój pierwszy (4) i Hva pierwszy (2) razem wzięte ;)

Cystof

To o like'ach to bardziej żart był :P wierzę że obaj (oboje??) jesteśmy ponad taki prostacki konkurs wielkości ekhm... polubień.

Nie mam problemu z przyjęciem cudzego punktu widzenia za wyjątkiem interpretacji moich własnych wypowiedzi.

Autentycznie ciężko mi zrozumieć że ktoś mógł się aż tak rozminąć z moimi poglądami zwłaszcza że raczej staram się pisać wprost co myślę tak żeby nie było za bardzo pola do interpretowania czegokolwiek. :/ za wyjątkiem sarkazmu i ironii :D

Anyway, something is no yes i nie wiem co z tym dalej, bywa. Również miłego wieczoru życzę.

KorseyShani

Hvafaen, elbatory, serio? Trzeba drżeć nad każdym słowem, żeby ktoś przypadkiem nie poczuł się urażony? Przecież tu nie ma żadnego namawiania...

Zobacz więcej odpowiedzi (5)
Koniczynka368 Odpowiedz

Naciski dziewczyny i twój brak wyrażenia swojego zdania ciężko nazwać "ROZMOWĄ o dzieciach w przyszłości".

Vivi00 Odpowiedz

Zarejestrowałam się specjalnie, żeby napisać komentarz, bo zawodowo bardzo często spotykam się z takim "podejściem" (nie, nie jestem psychologiem). Wygląda to mniej więcej tak: "jak tylko słyszał płacz dziecka, to wychodził z domu, bo mówił, że go irytuje", "nigdy nie powiedział, że go kocha", "teraz mi powiedział, że właściwie to nie był gotowy na dziecko", "cały czas siedzi przed komputerem i gra, a jak go poproszę o pomoc przy małym, to mówi, że jest zmęczony i żebym dała mu spokój".

Oczywiście są też przypadki kiedy są to tylko przelotne wątpliwości, ale jeśli jest to głęboko zakorzeniona niechęć do posiadania dziecka i jeśli autor jest tego świadomy, to niestety, ale godzenie się na namowy partnerki może zakończyć się nieszczęściem - autora, dziewczyny i dziecka. I naprawdę, żadne słowa "tato!!! kofam Cie" (przytaczając komentarz niżej) tego nie zmienią.

Czaroit Odpowiedz

Nie jesteś gotowy, nie chcesz - masz absolutne prawo. Jednak powiedz jej stanowczo i wprost. NIE CHCĘ I MOŻLIWE, ŻE NIGDY NIE BĘDĘ CHCIAŁ. I żadne twoje naciski tu nie pomogą.

I niech ona decyduje, czy mimo to chce z Tobą zostać, czy jednak odchodzi, bo potrzeba macierzyństwa jest dla niej najważniejsza.

I tak, ona może odejść. I tak, to będzie bolało. Ale ten ból minie. Jeśli jednak nic nie zrobisz i nadal będziesz grał na zwłokę, to spodziewaj się coraz silniejszej presji z jej strony (zegar biologiczny CORAZ GŁOŚNIEJ tyka) a za nią fochy, złość, agresję. Atmosfera w domu coraz gorsza, coraz więcej wzajemnych pretensji i frustracji.
Z czasem albo jej ulegniesz i nabawisz się niechcianego dziecka, którego możesz nigdy nie pokochać, za to będziesz musiał na niego ostro bulić. Albo i tak się finalnie rozstaniecie, wykończeni sobą, pełni uraz nie tylko do siebie ale i do drugiej płci w ogólności.

Valentina93 Odpowiedz

Bo to tak jest , mnie też irytowały inne dzieci , a teraz mam własne i to podejście się zmienia .
Ja to powiem tak , mąż od początku cały czas pracuje , wychodzi do kolegów w weekend (nie każdy ) , gra w piłkę od 2 do 3 razy w tygodniu , dzieci bardzo mało go widzą , tęsknią okropnie i płaczą jak tata wychodzi. Do tego jeszcze jeździ pomagać rodzicom w domu więc wiecznie go nie ma . Decyzja o dzieciach była odjęta wspólnie i ja chciałam i on , ja kilka lat siedzę i zajmuje się dziećmi a od „fruwa „ . Także jeżeli ty nie chcesz mieć dzieci bo nie będziesz potrafił się ustatkować i być z nimi to lepiej się z dziewczyną rozstań , bo ja wiem jak dzieci cierpią jak jedno z rodziców ma je gdzieś . A dziewczyna znajdzie sobie lepszego kandydata na ojca .

ohlala Odpowiedz

Dziecko nie może być rezultatem nacisku. Może Ci się zmieni, gdy urodzi się Twoje dziecko, może nie. Gwarancji nie ma żadnej, a dziecko nie zniknie, jeśli jednak okaże się, że nadal nie chcesz być ojcem. To nie jest sytuacja, w której można ryzykować. Rozumiem, że nie chcesz się z nią rozstać, ale różne podejście do posiadania dzieci nie jest czymś, co można pogodzić.

dewitalizacja Odpowiedz

W takiej kwestii nie da się iść na kompromis. Dziwi mnie, że nie przegadaliście tej kwestii przed wejściem w związek. Albo to zrobiliście i któreś z was ukryło swój realny stosunek do planów rodzicielstwa.

Kapka Odpowiedz

Tracisz jej czas.

ingselentall Odpowiedz

Rób dziecko. Globalne katastrofy w nadchodzących latach przetrzebią populację planety, więc każde dziecko jest ważne. Powodzenia!

dewitalizacja

Nie spodziewałam się antynatalizmu po Tobie :p

ingselentall

@dewitalizacja - moja porada była zdecydowanie pronatalistyczna

dewitalizacja

Zrozumiałam ten komentarz jako sarkazm - no bo skoro globalne katastrofy przetrzebią planetę, to głupio byłoby decydować się na dziecko, które byłoby na nie narażone.

Hvafaen Odpowiedz

To wymaga szacunku do siebie i partnerki by rozstać się, gdy chce się dwóch różnych rzeczy. Ty tego nie masz i dojrzałości emocjonalnej.

Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie