#MrSxy

Może tym wyznaniem nie odkryję Ameryki, bo zdaję sobie sprawę, że większość osób wie, jak obecnie leczy się inne choroby niż covid u nas w Polsce, ale opowiem Wam moją historię z wczoraj.

Leczę się na pewne schorzenie już parę lat. Co jakiś czas muszę robić USG, badanie krwi, przyjmuję potrzebne leki, mam określoną dietę.
Leczę się w placówce z kilkoma oddziałami w moim mieście, w której przyjmują lekarze wszystkich specjalizacji. Rok temu na wizytę u lekarza na NFZ czekało się 1, 2, max 3 dni. Dziś około 2 tygodni. Prywatnie wizyta możliwa jest codziennie, można sobie nawet wybrać godzinę.

W dniu wczorajszym, gdy doczekałam dnia mojej wizyty, udałam się pod wskazany gabinet. Wizyta na 15:15. Weszłam do gabinetu o 15:50, bo pan doktor (było słychać przez drzwi) miał teleporady z pacjentami z covidem. Mało tego, gdy już weszłam do środka, podczas mojej wizyty dwa razy do lekarza zadzwonił telefon, też pacjenci z covidem, wystawiał im skierowania na test. Oczywiście te telefony rozpraszały lekarza, pytał potem "to o czym rozmawialiśmy?". Miałam wrażenie, że w ogóle nie skupiał się na mnie i moim problemie, coś tam przytakiwał, nos w komputerze, a gdy tylko dzwonił telefon, to jakby inny facet, zadowolony "tak, zrobimy test, nie ma problemu, nie ma co się stresować" itp. Żadnego "przepraszam, musiałem odebrać", nic. Krótko mówiąc poczułam się zlekceważona, olana przez lekarza i cały ten system leczenia. Zalecenie USG brzucha i powtórka z rozrywki. Na NFZ termin za 3-4 tygodnie (wcześniej czekało się około tygodnia), a prywatnie na wizytę umówiłam się na jutro.

Kolejnym przykładem jest mój szwagier z bólem kolki nerkowej. Pomyślał, że ma 5 minut piechotą do szpitala, więc nie wezwie karetki. Prawie godzinę chodził wkoło szpitala z bólem nie dającym mu się wyprostować, zalany potem, z mdłościami, pukał od drzwi do drzwi - SOR, przychodnia przyszpitalna, inna przychodnia i nic "nie przyjmiemy pana, niech pan gdzie indziej jedzie". Następnego dnia zrobił prywatnie USG i okazało się, że ma zastój w nerce (!), który finalnie może doprowadzić do niewydolności nerki. Z tym USG na szczęście przyjęli go w innym szpitalu i zrobili zabieg.

Jestem w stanie wszystko zrozumieć, ale jednego nie potrafię: może i jest 900 tys. chorych na covid, ale jest też 38 milionów innych osób z setkami innych chorób, gdzie niektórzy potrzebują opieki na już. Wszyscy skupili się na covidzie i niestety sporo osób umrze przez covid, ale nie dlatego, że na niego choruje, ale dlatego, że choruje na coś innego, bo pacjent z covidem, mimo że większość nawet nie ma objawów, jest "ważniejszy".
radiant Odpowiedz

Od marca liczba diagnozowanych chorób nowotworowych, czy układu krążenia zmniejszyła się o 1/3. Czy to znaczy że ludzie mniej chorują? Nie. A choroby nowotworowe mają to do siebie, że im wcześniej zostaną zdiagnozowane i zacznie się leczenie, tym jest większa szansa ich wyleczenia. To samo choroby układu krążenia. W przypadku zawału powinno się wezwać karetkę, a po zawale często konieczny jest zabieg - w przypadku nie udzielenia pomocy medycznej w odpowiednim momencie zwykle kończy się to śmiercią, a nawet gdy ktoś przeżyje zawał i nie podejmie leczenia to może się to skończyć kolejnym zawałem i śmiercią. Choroby układu krążenia i nowotworowe odpowiadają za 70-80% zgonów w Polsce. Koronawirus stanowi rzeczywistą przyczynę śmierci ok. 2-3 osób na 1000 zakażonych, a większość zgonów podawanych jako przez koronawirusa to tzw. choroby towarzyszące. To bardzo często schorowani ludzie, których koronawirus po prostu dobija.
Obostrzenia i lockdowny wywołały kryzys gospodarczy, wiele firm upadło (i pewnie jeszcze więcej upadnie niebawem), wiele ludzi straciło/straci pracę, także wymuszanie braku kontaktu z innymi ludźmi - wymuszona samotność, to wszystko bardzo źle wpływa na ludzką psychikę, wielu ludzi popadło/nie w depresję i w większości przypadków te osoby nie pójdą do lekarza (patrz ww.), inne nie mogąc poradzić sobie z sytuacją popadną w nałogi (alkoholizm, narkomania) - zaburzenia psychiczne potrafią być równie niebezpieczne jak choroby ciała. Nie wiem jak to wygląda w statystykach, ale pewnie wzrośnie liczba samobójstw, czy wypadków/przestępstw popełnianych pod wpływem.
Na obostrzenia, kryzys gospodarczy i brak dostępności do służby zdrowia umrze znacznie więcej ludzi, niż na koronawirusa, tylko że rząd (i koronapanikarze) mają na oczach klapki z napisem COVID i nie dostrzegają innych dużo poważniejszych problemów kraju.

JoseLuisDiez

Bardzo dobrze powiedziane, tylko szkoda, że do rządu to nie dociera.

nkp6

Dokładnie, powtarzam to ciągle.
Mało tego, do jak absurdalnych sytuacji dochodzi to głowa mała. A to tylko dwie z moich okolic, podobnych absurdów będzie więcej.
syt 1. Ciężarna kobieta rodzi, zostaje przywieziona do szpitala, lekarz odmawia przyjęcia porodu. Dopiero po awanturze ratownika, zagrożeniu prokuraturą "z łaską" przyjmuje poród (nie było innego szpitala, albo zamknięte albo zostaje oddalony o 80km, z czego tam też nie chcą przyjmować)

syt 2. Rodzina znajduje zmarłego członka rodziny (chorował i zmarł we śnie). Dzwonią do lekarza rodzinnego, który powinien stwierdzić zgon żeby móc załatwić sprawy pochówku. Lekarz rodzinny stwierdza, że on nie przyjedzie, bo covid. Dzwonią do lekarza w innej miejscowości - to samo, on nie przyjedzie, bo nie.
Dzwonią do domu pogrzebowego - tam słyszą, że podstawą do zabrania ciała jest stwierdzenie zgonu przez lekarza rodzinnego, odmawiają.
Rodzina dzwoni do znajomego, ten dzwoni do "zaprzyjaźnionego" właściciela domu pogrzebowego (oddalonego o jakieś 40km od miejscowości zmarłego), dopiero właściciel po znajomości wysyła znajomego lekarza ze swojej miejscowości do stwierdzenia zgonu pacjenta.
Sprawa lekarzy, którzy odmówili ma trafić do prokuratury. Moim zdaniem słusznie, bo odmawiają wykonywania obowiązków, a później krzyczą o podwyżki.

nkp6

Syt 3. Znajomego tata ledwo się rusza, męczy się, rodzina dzwoni po karetkę - nie mają wolnych, wyślą co najwyżej jutro transport. Po dwóch dniach przyjeżdża karetka, kierowca nie wie gdzie go wiozą, "bo nie wiadomo gdzie przyjmą i czy w ogóle". Ojca zabrali, rodzina nie wie gdzie, do jakiego szpitala, mężczyzna nie ma telefonu. Dwa dni szukają swojego taty dzwoniąc po szpitalach...

sznurowka

Jeśli chodzi o samobójstwa to w Japonii więcej osób popełniło samobójstwo w ciagu bodajże października niz zmarlo na covid w trakcie całej pandemii w tym kraju. W Polsce juz w kwietniu znacznie zwiększyło się zapotrzebowanie na leki uspokajające i psychotropowe. Większość ludzi ciągnie na oparach.

rocanon

@sznurowka
W ciągu ostatniego roku znacząco zwiększyła się liczba osób biorących L 4 z powodów problemów psychicznych, a liczba sprzedawanych antydepresantów zwiększyła się o milion opakowań.

Awtroil

Przecież już dawno (po wprowadzeniu wiosennego lockdownu), było wiadomo że przez koronawirusa (i decyzje rządów) umrze znacznie więcej osób niż na koronawirusa.

chcetubycanonimowa

Nkp6 w jakim mieście to było? O tym zgonie , co nie chcieli przyjechać? Bo w moim mieście byla podobna sytuacja..:/

rybaczki Odpowiedz

Tak odnosząc się tylko do kolejek... Moim zdaniem skoro istnieje NFZ i każdy musi płacić składki to logiczne by było jeśli za leczenie prywatne zwracaliby pieniądze po okazaniu skierowania od lekarza i rachunku za badanie. Albo wszystko zrobić płatne dla uproszczenia a płaci ubezpieczyciel. Za te pieniądze które odciągają na NFZ możnaby dzisiaj wykupić całkiem rozbudowaną polisę. Czemu nie można dać ludziom wyboru jak chcą być ubezpieczeni zdrowotnie? Na argumenty typu - zachorujesz pan i będziesz pan musiał kredyt brać na leczenie - skoro wszystko darmowe to po co zrzutki na chore dzieci? To jednak na rzadkie choroby ubezpieczenia już nie ma? Czemu NFZ nie płaci za operacje ratujące tym dzieciom życie tylko przeprowadzane np w USA?

Awtroil

A może gdyby opieka zdrowotna była prywatna? - państwo by dotowało podstawowe badania/zabiegi, ale reszta była by prywatna. Jak ktoś nie choruje to te składki odkładały by się na jego konto - do wykorzystania kiedyś tam jak będzie potrzebne. Wolny rynek zrobił by porządek z dostępnością, kolejkami, standardem usług, czy uprzejmością lekarzy. Jakby do tego doszedł obowiązkowy system ubezpieczeń na życie - skoro każdy posiadacz samochodu musi wykupić ubezpieczenie, to dlaczego to nie jest obowiązkowe w przypadku zdrowia/życia ludzkiego?
Tyle że rozwiązania wolnorynkowe dla całej branży nie są na rękę lekarzom, a niestety zbyt wielu lekarzy pcha się do polityki i skutecznie lobbuje, by były wdrażane rozwiązania korzystne dla nich, a nie dla pacjentów.

Velasco

@Awtroil
Prywatna opieka zdrowotna w Polsce nie przejdzie, chociażby z tego powodu, że społeczeństwo się starzeje i jest coraz więcej osób, których leczenie kosztuje znacznie więcej niż odkładane przez nich składki. Poza tym jak zauważyłeś lekarze mają interes w utrzymaniu takiego stanu jaki jest, a wszystkie reformy tak właściwie niczego nie reformowały - tylko dodawały biurokracji.
Z tymi obowiązkowymi ubezpieczeniami zdrowotnymi to też ciekawy pomysł, chociaż i tak diabeł tkwi w szczegółach.

sloneczniki Odpowiedz

Masz rację, że nie powinno być tak ,że w czasie pandemii jest brak środków i ludzi żeby zapewnić i opiekę nad chorymi na covid i tymi ,którzy chorują na inne choroby. Jest ogromna liczba zgonów i nie chce nawet myśleć ile ludzi będzie niepelnosprawnych lub poniesie koszty zdrowotne takiego nieprzemyslanego i niedofinansowanego systemu ochrony zdrowia w Polsce. Jest to wina lat zaniedbań tego sektora i nie mówię tu tylko o naszej obecnej dyktaturze ,ale o poprzednikach również. Ten system opierał się na barkach pracowitych ludzi ,którzy są perfidnie wykorzystywani. Rządzący mają nas wszystkich gdzieś. " Kto ma umrzeć ten umrze",a dla naszych polityków respirator się zawsze znajdzie.

abcdexyz Odpowiedz

Niestety. Ale nie tylko w polsce sie tak dzieje :/

HoustonNaZadupiu Odpowiedz

Ja tylko powiem tyle, że jak słucham i czytam, co się aktualnie wyrabia w naszej służbie zdrowia, to bardzo współczuję wszystkim Polakom i jestem wdzięczna losowi, że podczas pandemii mieszkam w Londynie. A tak bardzo chciałam wrócić do tej Polski, ale zwyczajnie boję się o swoje i męża zdrowie:(

MojTataMaChlopaka

Co się wyrabia w służbie zdrowia? Z tego co mi wiadomo nie istnieje ona od ponad 20 lat.

dzienzzycia Odpowiedz

Ale jest też druga strona medalu, pacjenci boją się i nie przychodzą na umówione badania przesiewowe w kierunku nowotworu. Pracownia jest cały czas otwarta ( badania bezpłatnie na NFZ), teraz jest mniej pacjentów, w kwietniu zdarzały się dni, że nikt nie przyszedł. A to jest nieodwracalna dziura diagnostyczna.

Gugengugen Odpowiedz

Ja teraz czekam na operację kręgosłupa. Normalnie mialabym ja wykonana w ciągu kilku tygodni,tersz muszę czekać pół roku ze względu na covid. Nie wiem czy doczekam. Prywatnie koszt 18 tys zł.

Dodaj anonimowe wyznanie