#NkvwA

Piszę to wyznanie, aby się komuś wygadać. Będzie bardzo chaotyczne, ale w obecnym momencie nie jestem w stanie napisać go lepiej.

Rok temu pisałam egzamin maturalny. Krótko potem dostałam się na wymarzone studia. Dzień po decyzji mój świat legł w gruzach. Było to jak wyrok. Wyrok rezygnacji z własnych marzeń, dotychczasowego życia. Białaczka szpikowa. Po rozmowach z lekarzem okazało się, że pod odpowiednią kontrolą mogę prowadzić takie życie, jak do tej pory. No ale niestety – do czasu.
Pod koniec lutego wylądowałam w szpitalu, leżę tu do dnia dzisiejszego. Jestem po dwóch seriach chemii. Po przeszczepie szpiku, który się nie przyjął. Raczej wątpię, aby znalazł się dla mnie odpowiedni ratunek.
Oddział wykańcza mnie psychicznie. Każdego dnia widzę ludzi, którzy są na granicach wytrzymałości. Teraz to ja jestem na tej granicy. Moje życie z dnia na dzień staje się coraz krótsze. Najbardziej w tym wszystkim żal mi moich rodziców. Wiem, że dla nich jest to równie ciężkie, jak i dla mnie.
Anonimowe od dłuższego czasu pomagały mi znaleźć motywację do walki i działania. Dziękuję Wam za to, że choć przez chwilę mogłam powrócić do normalnego życia.
Nie oczekuję wsparcia ani współczucia. Jedyne o co proszę, to o to, abyście czasem spojrzeli, czy ktoś bliski nie potrzebuje waszej pomocy i nie zamykali się na ludzi!
Ancymon Odpowiedz

Jest to mój pierwszy komentarz na tej stronie, czekałem właśnie na jedno z takich wyznań... Dziewczyno nie poddawaj się! W wieku 10 lat (czyli bagatela 13 lat temu) wykryto u mnie ostrą białaczkę limfoblastyczną. Byłem praktycznie dzieckiem, po diagnozie przez kilka dni płakałem jak bóbr, bo myślałem że umrę. Dzieciństwo praktycznie skończyło się wtedy dla mnie. Rokowania były dobre, choroba wykryta w porę Leczenie trwało 3 lata, najdłuższy mój pobyt w szpitalu bez przepustki to były 4 miesiące, było różnie, od całej grzybicy ciała,cewnikowanie, sondowanie, kończąc na dwóch operacjach. 2x miałem załamanie nerwowe twierdząc że leczenie nie ma sensu (teraz w sumie trochę mi za to wstyd). Po leczeniu też nie było kolorowo, do dzisiaj borykam się z problemami zdrowotnymi będącymi następstwem raka. Ale najważniejsze jest to że żyję, nie trać nadziei, serio! Jeśli ja dałem radę ty także na pewno zwalczysz chorobę. Jeśli będziesz miała słaby dzień lub po prostu chcesz wymienić się doświadczeniami- podaję nr GG: 7331941. Ściskam z całego serca, głowa do góry!

Ironizator Odpowiedz

Anonimowi są z tobą!

krolprzypalow Odpowiedz

Dasz radę! Ostatnio było tu wyznanie dziewczyny, która wygrała z rakiem i dziękowała anonimowym za wsparcie. Mam nadzieję, że będzie taki moment, w którym będziesz mogła również takie napisać. Trzymamy kciuki!

zoella Odpowiedz

Walcz dziewczyno, trzymamy za Ciebie kciuki!

Kalkulator123 Odpowiedz

Marzę żeby zostać dawcą... Oddać krew cokolwiek... :( tylko nie mogę

zxcvbnmx123456x

Ja też. Jestem dosyć niska, więc i moja waga nie jest duża. A najbardziej przykre jest to, że w szpitalach nawet nie jest moja krew badana - a nie mam anemii ani żadnych wykroczeń po za normę, bo sprawdzałam sama. Kierują się tylko moją wagą, która szerokim łukiem omija 50 kg przez mój szybki metabolizm.

Megg16

Czy przypadkiem nie jest tak, że waga 50kg jest takim żelaznym kryterium dlatego że ilość krwii w naszym organizmie jest właśnie proporcjonalna do naszego rozmiaru, a więc wagi i pobranie jej od osoby która waży zbyt mało sprawiłoby że za mało krwii tej osobie zostanie? Tak sobie to zawsze tłumaczyłam, wydawało mi się że to rozsądne wyjaśnienie.
Też kiedyś chciałam i też nie mogłam (nie żebym taka wspaniałomyślna była, chciałam po prostu dostać te czekolady). Dziś już mogę ale czekolada już mnie wystarczająco nie motywuje 🤷‍♀️

Zalatana Odpowiedz

Wiem jak to jest. Moj synek ma raka, nefroblastome. Nie bede sie rozpisywac o tym przez co przeszlismy. Moze to banalne ale wiele zalezy od Ciebie. Wiesz czemu male dzieci czesciej dochodza do siebie? Bo sie nie martwia. Usmiechnij sie, wyjdz do dzieci z oddziału i zaraź się ich radością z życia. Dla synka rzuciłam studia więc mniej więcej wiem co czujesz ale jeśli bardzo będziesz chciała to kiedyś będziesz zdrowa. Znajdzie sie dawca, tylko znajdź w sobie siłę by dotrwać do tego momentu gdy przyjdzie czas na to by lekarz Tobie ogłosił remisje. Przesyłam sterylne buziaki i powodzenia ♡

kokekika Odpowiedz

siedzę od pół godz i myślę czy nie odbierzesz mojego komentarza i propozycji źle....
chętnie Cię odwiedzę kochana z moją pozytywną energią..
ostatnimi miesiącami miałam ciężkie chwile.
jeżeli masz ochotę to napisz pod tym wyznaniem a przyjadę napewno!!! 😍😍😍❤❤❤❤

StudyInPink Odpowiedz

Mam nadzieje ze uda ci sie wyzdrowiec!

Meanness Odpowiedz

Proszę się nigdy nie poddawać. Sama miałam tylko chłoniaka, więc to nic w porównaniu z Panią, jednak pamiętam dużo ludzi z oddziału. Zdarzały się osoby, które miały kilka nowotworów i już leczono je tylko paliatywnie. Jednak te osoby się nie poddawały i czasem w późniejszym czasie jednak się poprawiało. Zdarzały się osoby, które miały to samo co ja, ale twierdziły, że na pewno umrą. O tych osobach nic nie wiem, co działo się dalej. Jednakże, skoro wciąż dają Pani chemię, był przeszczep, to znaczy, że jest szansa. Pani, z którą byłam na sali w czasie, gdy miałam swój przeszczep, miała robiony drugi, bo pierwszy się nie przyjął. Drugi już działał poprawnie. Może wiem za mało, może nie przeżyłam tego samego co Pani, tak samo jak nie potrafiłam, być może nadal nie potrafię w pełni zrozumieć cierpienia bliskich osób, które miały inne choroby niż ja, nawet, jeśli również nowotworowe. Jednak wiem jedno, co zauważyłam z obserwacji, jak i z doświadczenia. Nastawienie jest ważne. Ludzie zwykle mieli rację, gdy mówili, co ich czeka. Gdy mówili, że będzie dobrze, często tak było. Choć nie mówię, że nie zdarzało się, że jednak się mylili. Jednak również ludzie, którzy uważali, że wszystko stracone, często okazywali się przewidzieć przyszłość. Czasem nawet, jeśli wyszli ze szpitala to tylko na chwilę. Proszę więc się nie poddawać. Też miałam kilka serii chemii i przeszczep (był nawrót, trzeba było od nowa się bawić). Były osoby, którym przeszczep się nie przyjął, był takie, które miały okropne komplikacje. Ale się udało. Zaczęło się poprawiać. Może chcę wierzyć, że Pani wyzdrowieje. Może tylko dlatego, że w każdej chorej osobie widzę kogoś, kto jest dla mnie ważny i zniknął, gdy choroba zaatakowała zbyt mocno. Ma nadzieję, że Pani, że wszyscy wyzdrowieją. Proszę też mieć taką nadzieję. Proszę nigdy się nie poddawać. Jest Pani zbyt wspaniała, by mogło Pani zabraknąć. Szanse wciąż istnieją. Przeszczep i chemię można ponowić, a wtedy wszystko się uda. Proszę żyć i odnaleźć szczęście

Megg16

Meanness to jest Twój pierwszy komentarz który nie wywołał we mnie mdłości. Realnie podnoszący na duchu, a nie będący sztucznie proponowaną pomocą z której i tak przecież nikt nie skorzysta, no bo jak.
Albo się starzeję i mięknę :D

AmySnow Odpowiedz

1. Nie można spróbować przeszczepić szpiku innego? Czy to by pomogło?
2. Potrzebujesz z kimś porozmawiać? Nie oczekujesz wsparcia ani współczucia, ale ja bym chciała pomóc, a raczej wesprzeć, bo pewnie wiele nie pomogę rozmową...

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie