#OYngM

Opowiem Wam historię o tym, jak zniszczyć człowieka za pomocą Internetów.

Wszystko zaczęło się po 2015 roku, miałam wtedy bardzo dobry okres w życiu, więc ktoś wpadł na pomysł, żeby się ze mną zabawić. Pojawiały się fejk konta, wypisywanie do znajomych, wyłudzanie od nich danych itd. Początkowo olałam sprawę, bo różne oszołomy chodzą po świecie i liczyłam, że się znudzi. Nie znudził się. Konta powstawały coraz częściej. Poukrywałam wszystkie profile, bo się po prostu zaczęłam bać. Okazało się, że używał moich zdjęć na portalach randkowych. Nie wiedziałam co ten ktoś pisze do innych, nie wiedziałam, czy ktoś na ulicy mnie nie rozpozna. Pojawiły się u mnie problemy ze zdrowiem, najbardziej ucierpiało serducho, po prostu stres mnie wykończył, ciągłe zastanawianie się, czy dzisiaj też znajdę jakieś fejkowe konto doprowadzało mnie do szału. Więc jako młoda dziewoja łykam już leki na serce.

Nie przyznam się nikomu z mojego otoczenia, że przytyłam licząc na to, że to zniechęci tego kogoś do podszywania się pode mnie. Tłumaczę to tym, że to hormony mi szaleją. Przestałam wychodzić na miasto, żeby nie wracać wieczorami sama na mieszkanie, staram się nie wychodzić po zmroku. Odwróciłam się od znajomych, ograniczyłam się do 5 osób, z którymi przebywam, i które znają mój aktualny adres zamieszkania. Przestałam też robić sobie jakiekolwiek zdjęcia, żeby ten ktoś nie miał dostępu do tego, jak aktualnie wyglądam. Jeśli ktoś w tramwaju przygląda mi się dłużej, zaczynam panikować i wysiadam na najbliższym przystanku. Samotne wyjście z domu jest dla mnie męczarnią, dla osoby, która uwielbiała ludzi i ich towarzystwo. Wypisywanie durnych komentarzy, że czego to ja nie robiłam, gdzie mnie można spotkać wraz z moimi danymi zaczęło być normą, mam nawet przygotowaną formułkę, którą wysyłam do moderatorów.

Reakcja ludzi na moją sytuację? "Sama się prosiłaś, po co ci te fejsbuki i instagramy?!" Po usłyszeniu tego za pierwszym razem poczułam, jakby ktoś napluł mi w twarz, bo jakim cudem jestem winna tego, że ktoś się na mnie uwziął? Dlaczego to ja mam się czuć winna?! Sytuację zgłosiłam na policję, ale no cóż...

Piszę to po to, aby uświadomić Wam, że takie (pewnie dla Was) głupie rzeczy mogą bardzo zniszczyć człowieka.
Biedronkawkropki Odpowiedz

Całe wyznanie myślałam, że nie pójście na policję to twój największy błąd, aż na samym końcu napisałaś, że jednak poszłaś. Mi w podobnej sytuacji policja bardzo pomogła, dlatego jestem zdziwiona, że u ciebie nic nie zrobili.

Fina

Mój prześladowca dał sobie spokój dopiero, gdy zadzwoniłam do jego matki, a potem zgłosiłam to na policji - w ten sposób matka stała się świadkiem w sprawie syna. Mimo, że prześladowca od dawna jest pełnoletni, tylko ten sposób okazał się skuteczny.

Jutrzenka2104 Odpowiedz

Też miałam takiego stalkera w liceum. Obiecał mi, że po wakacjach szybko zmienię szkołę- już on o to zadba. Jeździł za rozmaitymi osobami z mojej klasy, robił im zdjęcia, tworzył strony z tymi zdjęciami, danymi tych osób i informacjami jakimi "zawodami" się parają. Wszystkim do tego wmawiał, że dane dostarczyłam ja. Afera rozkręcona, ale policja niestety nie pomogła, bo jak mieli znaleźć kogoś, kto nie wiadomo jak wygląda i jak się nazywa. Gość kontaktował się wyłącznie przez telefon. Co najlepsze, nic mu nie zrobiłam, z nudów urządził sobie rozrywkę. Szkoły nie zmieniłam, chociaż było ciężko, a sprawa sama się rozmyła. Pewnie koleś się znudził. Teraz jak mam dzieci (a matka chroniąca dziecko to straszna furia) to pewnie zapłaciłabym jakimś znajomym Sebixom, żeby kolesiowi łomot spuścili. Może by się ogarnął. Tak czy siak współczuję. Wiesz w ogóle kto to? Może wynająć detektywa, żeby gościa zlokalizował i wtedy odpowiednio działać? Na policji też by było łatwiej z dowodami.

anon567 Odpowiedz

Zgłoś do dobrego i informatyka..

budyn4 Odpowiedz

Nie rozumiem. Pojawiały się fake-konta na twoje dane. Zgłaszasz administratorowi, znajomych informujesz, że dane konto jest JEDYNYM twoim na danym portalu, więc na inne nawet nie reagują.

Foki3 Odpowiedz

A nie poszłaś na policję, bo...?

Suomen

To ślepota czy brak umiejętności czytania ze zrozumieniem? "Sytuację zgłosiłam na policję, ale no cusz..."

KaskaDupaska

Przez kilka chwil musiałam się zastanowić co to jest to "cusz".

Dodaj anonimowe wyznanie